Roneth, czyli jak koty spełniły ship

1K 37 719
                                    

Rozdział dla @Hanna54678, która od dłuższego czasu męczy mnie o rozdział z Roneth. Doczekałaś się :-P

Początek nie jest słodki i puchaty, ale ponieważ ja to ja, końcówka jest oblana lukrem, dżemem i czekoladą a do tego posypana cukrem pudrem. Występuje dużo przekleństw, a ja jestem za leniwa aby je za cenzurować.

Ale zapraszam!

*Seth*

W miłości i na wojnie wszystkie ciosy dozwolone. A tak się składa, że to jest wojna. Spodziewaj się ciosów poniżej pasa...

Życie przewinęło mi się przed oczami. Łzy zebrały pod powiekami. Nie dałem się, nie pozwoliłem im pociec po moich policzkach. Muszę być silnym...

Ostrze tuż przed moją szyją. Uniosłem wzrok na właściciela.

- Seth. - Wysyczał ze sztucznym uśmiechem Ronodin. - Co za spotkanie...

Zemdlałem.

***

Obudziłem się na zimnej podłodze. Otworzyłem oczy i powoli usiadłem. Byłem w celi.

- Witamy z powrotem wśród żywych. - Ronodin spokojnie opierał się o kraty, jakby zupełnie nic się nie działo.

Obok mnie siedział Paprot. Chyba spał, może zemdlał. W jego ramionach była Kendra, w pełni świadoma, z napięciem obserwowała sytuację.

Wystawiłem rękę do siostry a ona ją złapała i ścisnęła. Posłałem jej przepraszające spojrzenie pełne bólu. To moja wina, że tu jesteśmy...

- Wstawaj i idziesz ze mną. - Warknął mroczny jednorożec. - I radzę się nie sprzeciwiać.

Wymieniłem spojrzenia z dziewczyną i cofnąłem swoja dłoń. Sprzeciw pogorszy sytuację.

Posłusznie wstałem i podszedłem do krat. Czarno-włosy otworzył drzwi i szarpnął mnie na korytarz. Z powrotem zakluczył celę i zakuł mnie. Nie opierałem się.

Prowadził mnie przez jakieś korytarze. Schody w dół, w górę, znów w dół. Nie skupiałem się na tym. Po prostu szedłem.

Po jakimś czasie korytarze zaczęły wydawać się mniej obskurne. Ronodin otworzył drogo wyglądające drzwi i wepchnął mnie do środka zamykając zamek na klucz za sobą.

- To twoja nowa cela. Podoba ci się?

Rozejrzałem się. Pomieszczenie nie wyglądało jak cela, ale jak luksusowa sypialnia.

- Jedna z najbardziej luksusowych. - Chłopak rozkuł moje ręce. - Od teraz tu zamieszkasz.

Spojrzałem na niego podejrzliwie.

- To jakiś podstęp? - Zapytałem. Mój głos był chrapliwy i pozbawiony energii. Nie brzmiałem jak ja.

- Dobrze że pytasz. Albowiem... Planuję zabić twoją siostrę. - Mówiąc to z zupełnym spokojem, wyjął z rękawa sztylet i zaczął polerować go o skrawek szaty. - Nic jej nie będzie, pod jednym warunkiem.

- Jakim? - Zapytałem szybko. Nie może już nic stać się Kendrze. Za dużo ludzi ucierpiało przeze mnie. Już starczy.

Z powrotem schował ostrze.

- Jesteś do mojej dyspozycji przez calutką jedną noc. Mogę zrobić z tobą co zechcę. O ile wiesz, co mam na myśli... - Uśmiechnął się, jego oczy niebezpieczne błysnęły.

Przez moją głowę przeleciało tysiąc myśli. Obawiałem się, że wiedziałem o co mu chodzi.

Przełknąłem ślinę i spojrzałem na niego nerwowo.

Baśniobór. Wszystko & nic.Where stories live. Discover now