Powieść o kocie 5

497 36 6
                                    

(Pov Kendra)

- Księżniczkooooo! - Zawołał Ronodin z sąsiedniego pokoju.

Otworzyłam jedno oko. Czego ten debil się drze? Chyba przydałoby się sprawdzić.

Wyskoczyłam zza pralki i pobiegłam do sypialni jednorożca.

- Tu jesteś! Zobacz co dla ciebie mam. - Wyją zza pleców obrożę. Była nawet całkiem ładna. Czarna w różowe serduszka. - Ładna, nie? I do tego ulepszona moją magią. Będę zawsze tak mniej-więcej wyczuwać gdzie jesteś.

No i skończyło się chowanie za pralką.

Założył jej obrożę. Nie była zbyt wygodna.

Kurczę, już nie lubię tej obroży.

- Co? - Spytał zdezorientowany chłopak, przyglądając jej się uważnie.

Co co?

- Słyszę... Słyszę twoje myśli!

Serio?! Przyjrzałam mu się uważnie, czy przypadkiem nie kłamie.

- Tak. Ale dlaczego?! Przecież jesteś tylko kotem!

Tylko kotem?! Powinnam się obrazić. Otóż widzisz- nie jestem kotem. Znaczy teraz tak, ale normalnie nie.

- To czym jesteś?

Kim. Nie czym, tylko kim. Znasz mnie.

- Jesteś moim wrogiem, czy przyjacielem?

To zależy od punktu widzenia.

- Czyli? - Chłopak zaczął się niecierpliwić.

Możliwe że jestem wrogiem. Ale nie przyszłam tu ciebie szpiegować, czy coś, tylko trafiłam tu przypadkiem.

Przyjrzał mi się uważnie.

Zaufasz mi? Proszę. Tak bardzo potrzebuję pomocy. MUSZĘ odzyskać swoją ludzką postać. Pa... Rodzina na pewno bardzo się martwi.

- "Pa"?

Nieistotne.

- Zaufam ci. Pomogę zmienić ci się w człowieka. Ale MUSISZ powiedzieć mi, kim tak naprawdę jesteś.

(Pov Ronodin)

Wpatrywałem się uważnie w kota. MUSI powiedzieć mi, kim naprawdę jest.

Spojrzała na mnie, jakby chciała mnie przeprosić.

Zwą mnie... Kendra Sorenson.

Baśniobór. Wszystko & nic.Where stories live. Discover now