Ship-Niespodzianka 5

444 24 11
                                    

(Pov Eve)

- Co? - Spytałam zdezorientowana, puszczając rękę Kendry. - Ja?

Dziewczyna skrzywiła się i wstała. Podeszła do drzwi i otworzyła je.

- Tak. - Odpowiedziała mi, wychodząc i zamykając drzwi z trzaskiem.

- Oh. - Stwierdziłam, po czym pobiegłam za wróżkokrewną.

(Pov Kendra)

Nawet nie miałam siły pójść do swojej sypialni. Usiadłam na podłodze korytarza, chowając twarz w dłoniach.

- Kendra? - Usłyszałam.

- Idź sobie.

- Nie mogę. - Eve usiadła koło mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.

- Przestań. Idź sobie. - Jęknęłam.

- Nie.

- Dlaczego?

Nie odpowiedziała. Zamiast tego złapała mnie za policzki i uniosła moją głowę, żebym spojrzała jej w oczy.

Uśmiechnęła się delikatnie, przesuwając kciukiem po mojej wardze. Zarumieniłam się. Dziewczyna wstała i podała mi dłoń.

- Musimy wszystko sobie wyjaśnić. - Postanowiła, pomagając mi wstać.

***

(Pov Van)

Minęło jakieś pół godziny, a dziewczyny nadal nie wróciły. Czyli albo się pogodziły, albo pozabijały.

Tak czy siak, trzeba iść sprawdzić, bo wykopanie dziury w ogródku trochę zajmuje.

Znaczy... To wcale nie tak, że kiedyś już ukrywałam zwłoki...

Wyszłam na korytarz i rozejrzałam się. Tu czysto. Żadnych śladów krwi.

Postanowiłam zajrzeć do pokoju wróżkokrewnej, czy tam nie ma zwłok, pod łóżkiem albo w szafie.

Uchyliłam drzwi.

Zdecydowanie już są pogodzone.

Mimo że powstrzymywałam się całą siłą woli, z moich ust wydał się pisk.

Dziewczyny odkleiły się od siebie i spojrzały na mnie zdziwione.

Przytuliłam je obie na raz.

- Wiesz że się puka? - Spytała Kendra.

- Wiem! Ale... - Znowu zapiszczałam. - Jesteście parą?!

- Chyba tak.

- Mogę powiedzieć reszcie? - Spytałam ostrożnie.

- Nie.

- Szkoda. To wy się tu zajmujcie swoimi sprawami... - Poruszyłam znacząco brwiami. Dziewczyny zarumieniły się. - A ja wam nie przeszkadzam. - Wyszłam, chichocząc cichutko.

KONIEC bo nie chce mi się kontynuować

Baśniobór. Wszystko & nic.Where stories live. Discover now