Smocza Bitwa

706 35 42
                                    

Nadszedł ten dzień. Wojna ze smokami. Mieli plan...

Stali przed polem bitwy. Ogromna łąka, z jednej strony smoki, z drugiej jednorożce, wróżki, astrydzi i ludzie.

Odczekiwali do sygnału. Smoki wpatrywały się w nich z rozbawieniem. Mogliby zniszczyć ich jednym chuchnięciem ich smoczego oddechu. Teoretycznie.

Jednak oni mieli plan.

Paprot dał znak. Ruszyli ramię w ramię w kierunku smoków.

Celebrant ryknął. Smoki ruszyły.

Nagle błysnęło. Zamiast smoków stała gromadka jakiś ludzi. A tak dokładnie, to ludzkie awatary smoków.

Udało się. Część planu wypaliła. Musieli się jednak śpieszyć. Magia będzie działać tylko dwie godziny.

Smoki stały zdezorientowane. Potem ruszyły na przeciwników.

Odebrali im smoczy oddech, mocne łuski i pazury, ale dali za to nową broń: magię.

Dobrze wiedzieli że tak to zadziała. Jednak woleli czarodziejów od bandy potężnych gadów.

Starli się. Było słychać pierwsze uderzenia mieczy.

Z góry na wrogów natarł Raxtus. Drapał i gryzł przeciwników, współpracując z astrydami.

Część wróżek i złotych sów unosiła się nad smokami, strzelając do nich z łuków, albo rzucając w nie włóczniami. Reszta była bliżej ziemi, walcząc na miecze.

Musi im się udać. Nie mogą pozwolić im zawładnąć światem. Bo to się źle skończy.

(Pov Kendra)
Szłam obok Paprota. Oboje mieliśmy miecze. Niedaleko był Seth. Też miał miecz. Z naprzeciwka nacierały na nas smoki, w swoich ludzkich awatarach.

Musiało nam się udać. Nie mogliśmy przegrać. To byłby koniec świata.

Zderzyły się pierwsze miecze. Walka się rozpoczęła.

(Przed bitwą)
Kendra z niepokojem wpatrywała się w wrogów. Kolejna wojna w jej życiu. I czy musiała wtedy pić to mleko za krzakiem?!

Usiadła na ziemi. Chyba jednak się opłacało. Poznała tylu wspaniałych ludzi. I większość z nich straciła...

Podszedł do niej Paptot i przysiadł koło niej. Uśmiechną się do niej. Wróżkokrewna widziała jednak, że robi to aby przykryć niepokój.

-Boję się.-Wyznała.

Jednorożec przytulił ją.

-Ja też. Ale.-Odsuną się trochę od niej, patrząc jej w oczy.-Pamiętaj, zawszę będę cię kochać. Zawsze.

Kendra pocałowała go tak, jakby mieli już nigdy tego nie zrobić. Gdy się od siebie oderwali, spojrzała na niego smutno.

-Też cię kocham.

(I znowu bitwa, dalej perspektywa Kendry)
Paptot natarł na jakiegoś przeciwnika. Kendra od razu go poznała. Celebrant.

-Uważaj!-Ostrzegła jednorożca.

Ruszyła mu na pomoc. Król Smoków był strasznie silny, ciężko się z nim walczyło.

Wytrącił Paprotowi miecz. Zamachną się. Kendra krzyknęła, rzucając się przed siebie.

Odepchnęła do tyłu Paprota, rzucając mu miecz. To ona oberwała cios.

Dostała prosto w pierś. Miecz przebił jej klatkę piersiową na wylot.

Paprot ścisną mocniej miecz dziewczynki. Musi się zemścić. Za wszelką cenę.

(Pov Seth)
Już po bitwie. Wygraliśmy.

Stałem nad ciałem siostry. Płakałem. Po co ukrywać swoje łzy? Po co ukrywać swoją rozpacz przed światem?

Obok Kendry leżał Paprot. Zginą, zabierając ze sobą mnóstwo przeciwników.

Wygraliśmy. Ale ogromną ceną.

Przepraszam! To przez to że piszę to z rana. I to że piszę to na matmie. A te dwie rzeczy sprawiają że mam ochotę zabić każdego kto mi się napatoczy. A ja tak uwielbiam zabijać ludzi! To była siła wyższa! ~Vikimelka

Baśniobór. Wszystko & nic.Where stories live. Discover now