42. Topnieje ci serce

58 4 0
                                    

Leżałam na podłodze w bezsilności. Zakryłam moje łzy dłońmi, ale był to jedyny ruch, jaki byłam w stanie wykonać. Złe wspomnienia wróciły że wzmocnioną siłą. Bolała mnie głowa, a całe ciało trzęsło się niemiłosiernie. Czułam na sobie wzrok blondyna i matki, która zapewne była bardzo zszokowana tym, co zobaczyła. Ja z resztą też. Od czasu śmierci Cedrika stworzyłam silną barierę, chroniącą i oddzielającą mnie od tych wspomnień. Moja matka właśnie ją zburzyła. Byłam ciekawa, dlaczego odczytała właśnie te wspomnienia. Bałam się, że zobaczy Przysięgę Wieczystą, moje raporty, czy Snape'a. W istocie odczytała coś skrajnie przeciwnego.

- Alice...- usłyszałam kojący głos obok mojego ucha.- ...dobrze się czujesz? Co ona wiedziała?

- Dlaczego...? Dlaczego mi to robisz? Dlaczego każesz mi to oglądać?- wydyszałam po chwili w jej stronę. Na chwiejnych nogach wstałam do pionu.

- Experialmus!- usłyszałam za plecami. Tom wycelował w matkę, a jej różdżka wyleciała w powietrze.

- Tom!- wydarła się, podnosząc różdżkę z podłogi.

- Wszystko dobrze? Co ci zrobiła?- podszedł do mnie i zeskanował wzrokiem.

- Tom, jest OK. Nic mi nie jest.- wyminęłam wszystkich i wybiegłam z pokoju. Skierowałam się do mojej sypialni. Wzięłam różdżkę i wyszłam szybko. Zaraz potem miałam znaleźć się na podjeździe dworu. Jednak chwyciwszy klamkę zatrzymałam się. Druga ręką powędrowała na ścianę, musiałam się wesprzeć. Całe ciepło mojego ciała wyparowało. Coś zapiekło moją pierś. Skórę mojej piersi. Drżącą ręką wyciągnęłam czarny naszyjnik spod mojej koszuli. Parzył mnie. Był gorący niczym rozżarzony węgiel. Moje ciało całe trzęsło się z zimna. Ostatkiem sił oparłam się plecami o ścianę. Gdyby nie ciepło naszyjnika pomyślałabym, że mam do czynienia z dementorami.

- Alice?- usłyszałam kojący głos Narcyzy obok ucha. Nie odpowiedziałam.- Alice czy wszystko dobrze?- powtórzyła.- D-draco chodź tu szybko!- krzyknęła, gdy osunęłam się powoli. Do holu wpadli Draco i Tom. Mój brat podszedł do mnie i dotknął Lilith. Sparzył się.

- Co jest?- dotknął go drugi raz, bardziej niepewnie i na dystans. Po chwili oczy mu się rozszerzyły, a mina zrzedła.- Ściągaj to. Natychmiast!- odpiął wisiorek i ściągnął go z mojej szyi. Zakręciło mi się w głowie, straciłam kontrolę nad własnym ciałem. Draco złapał mnie w połowie drogi na twardą podłogę. Ostatnie, co pamiętam, to blondyn niosący mnie ku mojej sypialni.

***

Otworzyłam ostrożnie oczy. Leżałam we własnym łóżku, przykryta kilkoma pierzynami, ubrana w ciepłe ubrania. Na moim czole leżał ciepły, mokry ręcznik. Ale ja i tak się trzęsłam. Poruszyłam dłonią, dotknęłam biodra. Zerwałam się nagle do siadu. Odrzuciłam wszystkie kołdry i zaczęłam obmacywać się po całym ciele. Ku mojemu przerażeniu, nigdzie nie było mojej różdżki i sztyletu.

- Zapewne szukasz tego.- moja matka stała w rogu pomieszczenia, trzymała moją broń. Zerwałam się szybko z łóżka. Za szybko. Zakręciło mi się w głowie, więc chwyciłam kolumienki mojego łóżka, żeby się nie przewrócić.- Spokojnie. Oddam ci to.- powoli zbliżyła się do mnie i rzuciła sztylet i różdżkę na miękką powierzchnię.- Wracaj pod kołdrę.- wbrew sobie zrobiłam, co powiedziała, zagarniając moją własność.

- Co tu robisz?- warknęłam.

- Myślałam, że chcesz poznać przyczynę twojego stanu.- oparła się o wysoką ramę łóżka z naturalną nonszalancją. Pozostałam w milczeniu. Westchnęła i zbliżyła się do mnie. Zacisnęłam uścisk na sztylecie. Jednak ona jedynie usiadła na skraju materaca.- Celem mojej wizyty we Francji był ten naszyjnik. Jak zapewne już wiesz, mój ojciec od zawsze para się czarną magią. Wstrętnym obliczem czarnej magii. Ja chciałam zapewnić ci pewnego stopnia... ochronę. Jednak nie wykazałam się sprytem. Rozmawiałam z nim o tobie. Mówiłam, że nie uznajesz starodawnych poglądów czystości krwi. Wiedz, że twój dziad jest człowiekiem tradycji. Postanowił cię ukarać za sprzymieżeństwo ze szlamami...

𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacieTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang