Moje całe ciało drżało. Myślałam, myślałam i myślałam. Co jeżeli tymi dwoma osobami na Wieży Astronomicznej byli moi bracia? Albo moi rodzice? Cichy szloch wydarł się z mojego gardła. Kilka razy uderzyłam się pięścią w głowę, powoli starałam się unormować oddech. Tylko spokój nas uratuje. Chociaż doskonale wiem, że spokój nie współgra z moim imieniem. Usłyszałam krzyk, a chwilę później, walenie do drzwi. Moja matka była po ich drugiej stronie i mogłam się spodziewać, że jest na mnie wkurwiona. Podniosłam się na nogi, ignorując jej nawoływanie i przebrałam swoją piżamę, krzyczała do mnie coś, kiedy nakładałam makijaż. W końcu odetchnęłam, podchodząc do drzwi i przekręcając klucz w zamku. Zdążyłam zrobić zaledwie krok w tył, kiedy drzwi uderzyły w ścianę. Wyminęłam moją matkę i zeszłam na dół po schodach, kierując się do salonu. Draco siedział na jednej z kanap, leniwie przeglądając dzisiejsze wydanie Proroka Codziennego.
- Przepraszam bardzo, gdzie ty byłaś?- krzyknęła, przekraczając próg salonu.
- Poszłam na spacer.
- O której wyszłaś?- Tom wszedł do pomieszczenia za maman.
- Wpół do ósmej.
- Nie kłam, Alice.
- O czym ty mówisz?- zapytała mojego brata.
- Nie było jej w nocy w dworze.
Spojrzałam na niego zdziwiona i powoli przełknęłam ślinę, czując jak wypełnia mnie złość. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Poczułam coś dziwnego, jakby mrowienie w oczach. Mrowienie w całym ciele. Tom zbladł, po czym ciężko wypuścił powietrze.
- Koniec tego! Masz piętnaście lat, do cholery. Nie masz prawa opuszczać tego miejsca bez mojej wyraźnej zgody.- popchnęła mnie.
Ignorowałam ją, co innego miałam zrobić? Zacisnęłam zęby, a Draco podniósł wzrok znad gazety.
- Gdzie byłaś?- ponowiła.
- Powiedziałam już, że poszłam na spacer.- mruknęłam.
- Spacer? W środku nocy, kurwa?
Emanowała wściekłością. Strach całkowicie mnie wypełnił, kiedy zaczęła zmierzać w moją stronę. Nie, nie, nie, błagam nie. Nie tutaj.
- Mamo, proszę.- powiedziałam cicho.- Błagam, nie karz mu na to patrzeć.
To nie trwało długo— sekundy później, siarczyście uderzyła mnie w policzek. Zrobiłam krok w tył, dotykając pulsującego bólem obszaru. Blondyn zerwał się na proste nogi, a Tom stanowczo zaprotestował. Ale to jej nie powstrzyma. Popchnęła mnie tak mocno, że upadłam na podłogę, a chwilę później poczułam kopnięcie w brzuch. Przeklinała mnie, kiedy zaczęłam nadstawiać jej głowę, żeby jak najszybciej stracić przytomność.
- Kurwa mać, przestań, bo zaraz zemdlejesz!- krzyknęła, odtrącając moją głowę czubkiem buta.
Tom złapał ją od tyłu, odciągając ją odemnie. Zwinęłam się z bólu, który mi zadała, krztusząc się łzami.
- Obiecałaś!- krzyknął Tom.- Obiecałaś, że przestaniesz robić jej krzywdę! Pierdolone łgarstwo!
Draco był już u mojego boku. Tulił mnie do siebie, kiedy ja płakałam i jęczałam z bólu. Krzyki Toma i mojej matki ciągnęły się jeszcze długo po tym, jak wyszli z salonu.
YOU ARE READING
𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacie
Fanfiction⚠️W TRAKCIE KOREKTY⚠️ _____________________________________ Teraz jesteśmy ja i on. Demony, które zdołały uciec z czeluści piekła. Które uciekły od potępienia. Które nigdy nie miały się spotkać, by utrzymać naturalną równowagę. Jesteśmy błędem losu...