17. Nie ma odwrotu

74 3 1
                                    

Spojrzałam na McGonagall ze zmarszczonymi brwiami. Była wyraźnie przestraszona i zestresowana.

Przekierowałam mój wzrok na Snape'a. Nadal na mnie nie spojrzał. Wyglądał za okno, czekając aż Dumbledore się odezwie.

- A więc, o co chodzi?- zapytałam zdenerwowana po chwili ciszy.

- Obchodzisz urodziny...

- Trzydziesty pierwszy października.- odparłam.

- Dlatego możemy liczyć, że mamy conajmniej trzy miesiące na przygotowanie cię do szeregów śmierciożerców.- serce podeszło mi do gardła, a na skroni zebrały się krople potu.

- Powiedział im pan?

- Owszem.- powiedziała cicho McGonagall.- Tak bardzo mi... nam ciebie żal. Jesteś taka młoda.

- Musisz wybrać stronę, Alice.- mruknął Snape.

- Nie sądzę, żebym miała jakikolwiek wybór.

- Błąd.- przerwał mi Dumbledore.- Masz dwie opcje.- spojrzał na mnie z nad oprawek swoich okularów.- Po pierwsze: możesz sumiennie dołączyć do szeregów swojego ojca.

- Nie ukarzemy cię za to.- wtrąciła McGonagall.

Zapadła chwilowa cisza. Miałam wrażenie, że dokładnie słyszeli, kiedy przełknęłam ślinę.

- A po drugie?- zapytałam w końcu.

- Możesz również zostać naszym szpiegiem i dołączyć do Zakonu Feniksa.- odpowiedział.

Powiedział to tak, jakby zapraszał mnie na kawę. Tak, jakby to była najzwyklejsza rzecz na tej planecie. Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Nie miałam pojęcia, co spotka mnie w obu przypadkach. Mój oddech chyba przestał być regularny.

- Dlaczego się wahasz?- zapytał Snape.

- Jeżeli wam pomogę to będzie...- zatrzymałam się.- Zdradzę własną rodzinę.

- Doskonale rozumiemy twoje obawy, dlatego, powtarzam, nie będziesz miała problemów, jeżeli odmówisz.

Westchnęłam po raz kolejny, a profesor McGonagall podeszła i złapała mnie za ramię, mocno podnosząc mnie na duchu. Snape mruknął coś pod nosem i zamaszystym ruchem podszedł do okna. Dyrektor patrzył na mnie spokojnie, nie pospieszał mnie, ale jednocześnie dał mi do zrozumienia, że muszę podjąć decyzję teraz.

Zegar wydawał się tykać głośniej, niż zwykle. W przełyku czułam posmak żółci i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami, poczułam przypływ gorąca i w końcu otworzyłam usta.

- Jestem po waszej stronie.

Dumbledore się uśmiechnął, Snape spojrzał na mnie kątem oka, a McGonagall poklepała mnie po ramieniu.

- Nie możemy zaufać jakimś jałowym słowom.- mruknął szatyn.

McGonagall wywróciła oczami.

- Musisz tak z marszu?- warknęła.

Spojrzałam na Snape'a i oparłam głowę o zagłówek krzesła.

𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacieWhere stories live. Discover now