Stałam w progu ze zmarszczonymi brwiami. Pod ścianą stał Harry, przygwożdżony przez Draco.
- Alice, co ty tutaj do cholery robisz?
- Podobno chciałeś mnie widzieć, Malfoy.- skrzyżowałam rece na piersi, a on odszedł od bruneta.
- Ale nie teraz.- mruknął.
- Co się między wami dzieje?- zamknęłam za sobą drzwi.
- Spieszę się.- Harry próbował mnie wyminąć, ale zaszłam mu drogę.
- Gdzie idziesz?
- Wychodzę z Ronem i innymi.- powiedział pod nosem.
- Aha.- tylko tyle powiedziałam po chwili ciszy. Nic więcej już od niego nie usłyszałam i wyszedł.
- O co chodzi, Draco?- podeszłam do niego.
- A o to, że Potter bardzo podpadł twoim braciom. I o to, że, kurwa, nadal nie chce trzymać się od ciebie z daleka.
- Chcesz być ze mną szczery?- zmarszczyłam brwi.
- Zawsze jestem szczery, Alice.
- Jesteś o mnie zazdrosny?
- W życiu.- prychnął.
- Na pewno? Nie złości cię myśl o jego dłoniach na moich biodrach? I naszych złączonych wargach? Nie złości cię myśl o tym, co moglibyśmy robić z Potterem, zamknięci w wieży?- podeszłam bliżej, tak, że dzieliła nas jedynie odległość spowodowana różnicą wzrostu.
- To, akurat, mnie nieźle wkurwia.- syknął.- A jeszcze bardziej wkurwia mnie to, że to samo, a nawet więcej, moglibyśmy robić my.
- Nie próbuj odbijać piłeczki, mną się nie zabawisz.- skierowałam się w stronę wyjścia.- Poza tym, śmiesznie wyglądasz, kiedy próbujesz mi imponować.
Kiedy wyszłam na korytarz, ponownie na kogoś wpadłam.
- Przepraszam.- powiedziałam, nie podnosząc wzroku.
- Szukałem cię. Wiesz może, gdzie jest Harry?- odpowiedział Ron.
- Ja...- zaczęłam.
- Tu jestem Ron!- krzyknął Harry zza moich pleców.
- Nareszcie, idziemy.- odpowiedział rudowłosy, ciągnąc Harrego za rękaw.
- Alice, chodź z nami.- zaproponował szybko.
- Harry, powaliło cię?.- Ron powiedział szeptem do przyjaciela.
- Gdzie idziecie?- zapytałam.
- Po prostu chodź.
Harry i Ron zaprowadzili mnie do jakiegoś baru. Zastaliśmy tam bardzo dużo uczniów- Gryfonów, Puchonów i Krukonów, ale, co szybko rzuciło się w oczy, nie było żadnego Ślizgona. Gdy weszliśmy, oczy wszystkich były skierowane na mnie. Stanęłam z boku, a, wcześniej już obecna, Hermiona zaczęła rozmowę.
- Wszyscy dobrze wiemy, że Umbridge nie staje na wysokości swojego zadania i nie jest w stanie nauczyć nas poprawnej obrony. Musimy znaleźć innego nauczyciela.- powiedziała brunetka.
- Dlaczego niby?- wtrącił się Seamus.
- Eee... może dlatego, że Sami Wiecie Kto powrócił?- odpowiedział Ron.
YOU ARE READING
𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacie
Fanfiction⚠️W TRAKCIE KOREKTY⚠️ _____________________________________ Teraz jesteśmy ja i on. Demony, które zdołały uciec z czeluści piekła. Które uciekły od potępienia. Które nigdy nie miały się spotkać, by utrzymać naturalną równowagę. Jesteśmy błędem losu...