4. To skomplikowane

151 6 4
                                    

Stałam w progu ze zmarszczonymi brwiami. Pod ścianą stał Harry, przygwożdżony przez Draco.

- Alice, co ty tutaj do cholery robisz?

- Podobno chciałeś mnie widzieć, Malfoy.- skrzyżowałam rece na piersi, a on odszedł od bruneta.

- Ale nie teraz.- mruknął.

- Co się między wami dzieje?- zamknęłam za sobą drzwi.

- Spieszę się.- Harry próbował mnie wyminąć, ale zaszłam mu drogę.

- Gdzie idziesz?

- Wychodzę z Ronem i innymi.- powiedział pod nosem.

- Aha.- tylko tyle powiedziałam po chwili ciszy. Nic więcej już od niego nie usłyszałam i wyszedł.

- O co chodzi, Draco?- podeszłam do niego.

- A o to, że Potter bardzo podpadł twoim braciom. I o to, że, kurwa, nadal nie chce trzymać się od ciebie z daleka.

- Chcesz być ze mną szczery?- zmarszczyłam brwi.

- Zawsze jestem szczery, Alice.

- Jesteś o mnie zazdrosny?

- W życiu.- prychnął.

- Na pewno? Nie złości cię myśl o jego dłoniach na moich biodrach? I naszych złączonych wargach? Nie złości cię myśl o tym, co moglibyśmy robić z Potterem, zamknięci w wieży?- podeszłam bliżej, tak, że dzieliła nas jedynie odległość spowodowana różnicą wzrostu.

- To, akurat, mnie nieźle wkurwia.- syknął.- A jeszcze bardziej wkurwia mnie to, że to samo, a nawet więcej, moglibyśmy robić my.

- Nie próbuj odbijać piłeczki, mną się nie zabawisz.- skierowałam się w stronę wyjścia.- Poza tym, śmiesznie wyglądasz, kiedy próbujesz mi imponować.

Kiedy wyszłam na korytarz, ponownie na kogoś wpadłam.

- Przepraszam.- powiedziałam, nie podnosząc wzroku.


- Szukałem cię. Wiesz może, gdzie jest Harry?- odpowiedział Ron.

- Ja...- zaczęłam.

- Tu jestem Ron!- krzyknął Harry zza moich pleców.

- Nareszcie, idziemy.- odpowiedział rudowłosy, ciągnąc Harrego za rękaw.

- Alice, chodź z nami.- zaproponował szybko.

- Harry, powaliło cię?.- Ron powiedział szeptem do przyjaciela.

- Gdzie idziecie?- zapytałam.

- Po prostu chodź.

Harry i Ron zaprowadzili mnie do jakiegoś baru. Zastaliśmy tam bardzo dużo uczniów- Gryfonów, Puchonów i Krukonów, ale, co szybko rzuciło się w oczy, nie było żadnego Ślizgona. Gdy weszliśmy, oczy wszystkich były skierowane na mnie. Stanęłam z boku, a, wcześniej już obecna, Hermiona zaczęła rozmowę.

- Wszyscy dobrze wiemy, że Umbridge nie staje na wysokości swojego zadania i nie jest w stanie nauczyć nas poprawnej obrony. Musimy znaleźć innego nauczyciela.- powiedziała brunetka.

- Dlaczego niby?- wtrącił się Seamus.

- Eee... może dlatego, że Sami Wiecie Kto powrócił?- odpowiedział Ron.

𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacieWhere stories live. Discover now