5. Zgoda czy wojna?

132 8 4
                                    

Nastała cisza.

- Mojej matce?- zapytałam niepewnie. Blondyn westchnął i spojrzał na mnie krzyżując ręce na piersi.

- Kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, moi rodzice zaprosili ją, a tak właściwie to was, na kolację. Powiedziała mi, że przez swoje niezrównoważenie możesz mieć kłopoty z zaklimatyzowaniem się w szkole. I powiedziała, że Potter ci to jeszcze bardziej utrudni. Miałem się tym zająć, bo uznała, że Tom i Matheo będą zbyt zajęci sobą.

- Nonsens.- przerwałam mu.- Gdyby istniało jakieś zagrożenie, zrobili by dla mnie wszystko.

- Wiem.- znów złapaliśmy kontakt wzrokowy.- I wiem również, że nie masz żadnych problemów w szkole. Ale nie chcę być u Vanessy na minusie.

- Rozumiem to, ale czy na kilka pocałunków z Potterem musisz reagować tak wybuchowo?- prychnęłam.

- Czyli było tego więcej?- dopytywał.

- Dwa.

- Mogło być gorzej.

- Czy możesz się z nim dogadać, Malfoy?- oparłam głowę o pień drzewa i owinęłam się szczelniej szalikiem.

- Kłócimy się od zawsze.

- A więc od czego się zaczęło?

- Nie chcesz tego słuchać.- spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Ależ chcę.- wyprostowałam się.- Opowiedz mi.

- Przybywając do Hogwartu pierwszy raz, bardzo zależało mi na stworzeniu dobrej grupy znajomych. Potter odrzucił dłoń, którą wyciągnąłem w jego stronę.- wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.- Palisz?

- Nie.

- No i bardzo dobrze.- sam odpalił papierosa i zaciągnął się nikotyną.

- I to dlatego postanowiłeś zostać jego nemesis?- zapytałam.

- Upokorzył mnie, więc chciałem się odegrać.- wzruszył ramionami.- Bylibyśmy kwita, ale on znowu zaczął. I tak nam leci już piąty rok.

- A czy ostatecznie udało ci się stworzyć tą dobrą grupę znajomych?- zagryzłam zmarznietą wargę. Draco zgasił papierosa o kamień i wstał.

- Nie siedź za długo na mrozie.- mruknął na odchodne.

Czułam się okropnie słuchając o sporze Malfoya i Harrego. Nigdy nie chciałam go zaostrzać. Nigdy nie chciałam takiego skutku tego pechowego wieczoru. Nie wiedziałam jak ta cała sytuacja się skończy, ale nasuwały mi się same pesymistyczne scenariusze. Mętlik myśli, pytań i rozważań rodził się w mojej głowie. Czy Draco zechce opowiedzieć o wszystkim mojej matce? Czy po tym wszystkim będę mogła zostać w Hogwarcie? Rozmyślałam tak, aż do momentu dojścia do wieży. Zanim zdążyłam wypowiedzieć hasło, drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłam przed sobą rudowłosego przyjaciela.

- Alice jesteś... właśnie chciałem iść cię poszukać.- powiedział, gdy mnie zobaczył.

- Jestem, jestem.

- Gdzie byłaś? Harry chce z tobą porozmawiać.- odparł po moim wejściu do pokoju wspólnego.

- Byłam na błoniach.- zatrzymałam się.- Z Draconem.

- Rozmawialiście?

- Tak Ron, dość dużo.- odparłam.

- Mówił coś o Harrym?- dopytywał gryfon.

- Trochę, bo go o to poprosiłam. Poza tym, wyjaśniliśmy sobie kilka spraw.

- Chodź już do niego. Wystarczająco długo musiał czekać.- skinęłam głową i poszliśmy do pokoju Pottera.

𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz