Po zajęciach ostatniego dnia semestru, spędziłam sporą chwilę na przeszukiwaniu mojego kufra, łączeniu różnych ubrań i wyborze biżuterii. Blaise powiedział mi, że na dzisiejsze przyjęcie ubiera pełną, elegancką szatę, więc ja musiałam się do niego jakkolwiek dopasować. W końcu znalazłam satynową sukienkę w jasnym beżowym odcieniu, z długimi rękawami i lekkim dekoltem.
- Gin? Co o tym sądzisz?- pokazałam jej sukienkę na wieszaku.
- Jest bardzo ładna. Będzie ci pasować.
- Świetnie.
Byłam gotowa pół godziny przed przyjęciem, więc wyszłam z dormitorium i skierowałam się do lochów. Zapukałam do drzwi dormitorium brata, nie czekając na odpowiedź, weszłam do środka, zakrywając oczy dłonią.
- Seks?
- Nie.- mruknął Matheo.
Uniosłam wzrok, ale momentalnie miałam ochotę znowu zakryć oczy. Daphne spojrzała na mnie krzywo, a Astoria, wtulona w mojego brata, jedynie pogodnie się uśmiechnęła.
- To sukienka na przyjęcie?- zapytała, mierząc mnie wzrokiem.
Pokiwałam głową i wygładziłam poły spódnicy.
- Wyglądasz świetnie.- powiedziała, podchodząc do mnie.
- To chyba nie do końca twoje odcienie, prawda?- mruknął Matheo.
Astoria skarciła go wzrokiem, a ja lekko się zaczerwieniłam.
- Myślisz, że wyglądam źle?
Brunet podniósł na mnie poirytowany wzrok, kręcąc przecząco głową.
- Kilka miesięcy związku nauczyło mnie, że takie pytania to podstępna pułapka.
- Matheo, proszę. Spójrz na mnie męskim okiem.
- Dlaczego tak stroisz się dla Zabiniego?
- Daj spokój, Theo.
- Po co tu przyszłaś?- zapytała chłodnym tonem głosu Daphne.
- Chciałam zaczerpnąć męskiej opinii.- wzruszyłam ramionami. Mój brat cofnął się kilka kroków w tył i zmierzył mnie wzrokiem. Draco robił to samo od momentu, kiedy przyszłam.- A więc? Jak wyglądam?
- Jest...- zaczął brunet.
- Idealnie.- dokończył Draco. Daphne zmierzyła swojego chłopaka zabójczym spojrzeniem.
- Wyśmienicie.- stwierdziłam wypuszczając powietrze z płuc.- Gdzie Zabini?
- Poszedł do Notta, miał mu w czymś pomóc.- mruknął Matheo.
- No dobrze, w takim razie pójdę już. Dziękuję za pomoc.- uśmiechnęłam się i wyszłam.
Skierowałam się do zimnego korytarza. Dźwięk obcasów uderzających w kamienną podłogę roznosił się echem. Przystanęłam przy oknie i wpatrywałam się w księżyc, do momentu gdy poczułam czyjąś obecność. Spojrzałam za siebie, gdzie zobaczyłam chłopaka kroczącego pewnym krokiem i mruczącego coś do siebie. Zauważył mnie dopiero, gdy chrząknęłam.
YOU ARE READING
𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacie
Fanfiction⚠️W TRAKCIE KOREKTY⚠️ _____________________________________ Teraz jesteśmy ja i on. Demony, które zdołały uciec z czeluści piekła. Które uciekły od potępienia. Które nigdy nie miały się spotkać, by utrzymać naturalną równowagę. Jesteśmy błędem losu...