1. To chyba pomyłka...

551 18 8
                                    

PRZEPRASZAM NAJMOCNIEJ ZA EWENTUALNE BĘDY ORTOGRAFICZNE, INTERPUNKCYJNE, JĘZYKOWE I WSZYSTKIE INNE.

⚠️Książka w trakcie korekty⚠️

DLA JASNOŚCI:

Alice jest na piątym roku (tym samym co Harry), na szóstym od rozdziału 21.

Matheo jest na szóstym roku, na siódmym od rozdziału 21.

Tom jest na siódmym roku, kończy Hogwart pomiędzy rozdziałem 14 i 15.

MIŁEGO CZYTANIA :*

____________________________________

Nadchodził wieczór, a ja z dwójką moich braci szykowałam się na przydział domów w Hogwarcie. Mój ojciec, za szkolnych czasów, został przydzielony do Slytherinu. Dlatego też, wszyscy oczekiwali, że i my trafimy do tego domu. Nie chodzi o to, że inne domy są złe, moja rodzina jest zwyczajnie jedną z tych "arystokrackich", które od wieków popierały czarną stronę. Chociaż mój ojciec był półkrwi, a jego nazwisko nie byłoby znane, gdyby nie jego zasługi, moja matka pochodzi z rodziny Blanchét. To co prawda ród z Francji, aczkolwiek powiedzmy, że przez kilkadziesiąt lat spędzonych w Wielkiej Brytanii, moja matka stała się dosyć rozpoznawalna.

- Jak się czujesz?- zapytał mój brat Matheo.

- Niemalże doskonale.- odpowiedziałam.- A ty, Tom?

- Słucham?

- Kogoś chyba zżera stres.- powiedział prześmiewczo Matheo.

- Nikogo nic nie zżera, myślę.

- Tak, tak, ależ oczywiście.-brunet nie odpuszczał.

Nagle usłyszeliśmy zza wielkich drzwi nasze nazwisko. W tym momencie poczułam jakbym miała nogi z waty i zakręciło mi się w głowie. Jednak kilka sekund później wielkie drzwi się otworzyły, a przede mną i moimi braćmi stanęła stara czarownica w zielonkawej szacie i szpiczastej czapce. To był obraz, który pojawia się przed oczami, kiedy słyszysz "czarownica". Poprowadziła nas przez aulę, aż pod wzniesienie, gdzie siedzieli wszyscy profesorowie. Inni uczniowie przyglądali się nam z zaciekawieniem. Wtedy dostrzegłam Dumbledore'a we własnej osobie. Nie musiał się nawet przedstawiać.

- Jest mi niezmiernie miło, że po tych wszystkich latach, kiedy nie byliście w stanie uczęszczać do szkoły, mogę w końcu was tutaj powitać.- powiedział.- A teraz, pani profesor McGonagall założy wam na głowy Tiarę Przydziału, która zadecyduje o domie, do którego traficie.

Spojrzałam po moich braciach, oni byli jednak zbyt zaciekawieni tą czapką, żeby zwracać na mnie uwagę. No dalej, Alice. Będzie dobrze.

- Spokojnie, panno Riddle, jeżeli młodsi uczniowie dali radę, ty z pewnością też wyjdziesz bez szwanku.- odezwał się profesor, a przez salę przeszedł szyderczy pomruk rozbawienia.

- Zacznijmy od pana Toma.- oznajmiła w końcu profesorka.- Siadaj.- wskazała na stołek, który wyglądał, jakby miał się zaraz połamać.

Nie trwało to długo. Tiara lekko musnęła włosy mojego brata i wykrzyczała werdykt.

- Slytherin!

Tom z delikatnym uśmiechem na twarzy zmierzał już w stronę stołu ślizgonów.

- Dobrze, teraz pan Matheo.- powiedziała McGonagall.

𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacieWhere stories live. Discover now