Rozdział XXXIV

239 27 15
                                    


Kilka dłużących się dni musiało minąć, aby Sebastianowi udało się wydobrzeć. Całe szczęście czarnowłosy pozbierał się bez mojej większej ingerencji w to, co cieszyło mnie niezmiernie. I mój smutek ustąpił, gdy brunet zaczął w końcu zachowywać się jak dawniej. Fakt faktem, że nieco więcej grywał wieczorami, ale było to nic w porównaniu z jego wcześniejszym stanem. Najwyraźniej ten dołek emocjonalny był nieodłącznym elementem porażki, jakiej doznał. 

- Co tam masz? - zagadnął mój opiekun, zachodząc mnie od tyłu, podczas gdy siedziałem przy stole.

Popijając herbatę zajmowałem się lekcjami, uważnie śledząc tekst polecenia, jakie podczas dyktowania nauczyciela zacząłem przepisywać do zeszytu. Dzisiaj na lekcji wychowawczej poruszaliśmy dość szczególny, dręczący mnie już wcześniej temat. W sumie był to temat dość odpowiedni i dla mnie, i dla mojego towarzysza w ostatnim czasie. 

- Muszę napisać kim chciałbym być w przyszłości. - mruknąłem, instynktownie wręcz upijając łyk herbaty z nowej filiżanki. Wraz z tym przyjemny, mający wiele nut smak rozlał się po moim podniebieniu. Do teraz utrzymywałem, że nie ma nic lepszego od filiżanki dobrej jakościowo herbaty. 

- No i kim chciałbyś być? - zapytał czarnowłosy, dostrzegając przy tym pustą kartkę, na jakiej miałem w planach zapisać nazwę mojego przyszłego zawodu. 

- Nie mam pojęcia. - przyznałem, wzdychając ciężko. 

Cały czas mówiłem sobie, że mam jeszcze sporo czasu i mam się nie martwić, jednak jak się okazuje, już teraz musiałem skonfrontować się z moimi nieistniejącymi perspektywami na przyszłość. Ale po co planować, skoro na dziewięćdziesiąt procent jeszcze mi się odmieni? Alois był dla mnie najlepszym dowodem na to, że zmienność decyzji względem przyszłej kariery leży w naturze nastolatka.

- Pomóc? - zapytał chłopak, na co w odpowiedzi skinąłem głową. Wtedy właśnie mój towarzysz zasiadł obok mnie, robiąc sobie przerwę w przygotowywaniu obiadu. - Masz już jakieś pomysły? Jakiekolwiek?

- Nie posiadam takowych. 

- W takim razie najrozsądniej będzie na początku dojść do tego, co lubisz i jakie masz predyspozycje. 

- Lubię się bawić. - stwierdziłem praktycznie od razu. 

- Bawić? - dopytał Sebastian, chcąc najpewniej upewnić się, co miałem na myśli. 

- Mhm. Na przykład klockami lego, genialne są. Puzzle też lubię. - mruknąłem w zastanowieniu. 

Chyba zamiłowanie do takich rzeczy pojawiło się u mnie z uwagi na firmę, jaką miałem dostać w spadku, gdy trwałem jeszcze w XIX wieku. Nie fascynował mnie aż tak sam proces zabawy, co tworzenie zabawek samo w sobie. Uwielbiałem je oglądać, zastanawiać się nad nimi i testować. 

W ciągu ostatnich kilku lat tyle czasu spędziłem na robieniu tych rzeczy, że miałem w nich już pewną wprawę. Uważnie doglądałem każdego produktu, jaki trafiał na rynek, posiadając metkę firmy Funtom. Z czułością wręcz dbałem o każdy szczegół, czerpiąc po tym wiele informacji z reakcji, jakie dana rzecz wywołała na rynku. Fascynujące było zbieranie takowych danych. 

- Puzzle i klocki lego, tak? W takim razie wychodzi na to, że jesteś ścisłowcem. - stwierdził po chwili Sebastian, tym samym nie pozwalając uciec mi myślami zbyt daleko w przeszłość. - Może warto zastanowić się nad karierą informatyka? Albo nauczyciela, na przykład matematyki. Zależy z jakich przedmiotów idzie ci dobrze. 

- Raczej nie mam na tyle cierpliwości, aby zostać nauczycielem. - stwierdziłem od razu po tym, jak chłopak wysunął tą opcję. - I bądźmy realistami, Sebastianie. Dopiero co poznałem coś takiego jak komputer, a już pakować miałbym się w bycie informatykiem? Raczej w moim szczególnym przypadku nie jest to dobry pomysł. 

CZAS PRZESZŁY || SEBACIELKde žijí příběhy. Začni objevovat