Rozdział XXX

251 33 10
                                    


- Na pewno dasz sobie radę, tak? - pytałem, poprawiając chłopakowi krawat zawiązany dość niechlujnie przy kołnierzyku śnieżnobiałej koszuli. 

Pierwszy raz widziałem Sebastiana ubranego w tak odświętny sposób, jednak był ku temu specjalny powód. Mianowicie dziś, pierwszego listopada, nadszedł czas pisania egzaminów. Testy na które mój opiekun tak bardzo przygotowywał się przez cały ten czas, właśnie dziś miały się odbyć, stając się faktem dokonanym. 

- Poradzę, poradzę. Innego wyjścia nie mam. - wymruczał chłopak, dokańczając jedzenie grzanki. Kątem oka zerkał jednak na otwarty zeszyt, tak, jakby dodatkowa nauka godzinę przez egzaminami mogła mu pomóc. 

- No ja mam nadzieję. - poklepałem go po policzku z delikatnym uśmiechem. - Zadzwoń jak już będziesz po, dobrze? 

Poprosiłem, jednocześnie pilnując zegarka. Czułem się tak, jakbym brał te egzaminy do siebie znacznie bardziej niż sam człowiek je dziś piszący. Sebastian wydawał się spokojny, mimo, że rano nieco trzęsły mu się ręce. To była chyba jedyna oznaka tego, jak bardzo się stresuje. 

- Zadzwonię, zadzwonię. - powiedział, wstając i odkładając talerz do zlewu. - I błagam cię, nie poprawiaj mi już tego krawata, jest dobrze. 

- Ach, racja. - uśmiechnąłem się lekko, z dostrzegalnym jednak zatroskaniem, uświadamiając sobie, że krawat jaki poprawiałem jest już w stanie jak najbardziej poprawnym. 

- Nie uważasz, że to ja się powinienem bardziej stresować? - zapytał czarnowłosy, nie kryjąc rozbawienia wywołanego moim przesadnym przejęciem. 

- Nie mogę się nieco pomartwić o twoje wyniki w nauce? - naburmuszyłem się lekko, zajmując miejsce, na jakim jeszcze chwilę temu siedział czarnowłosy. 

- Jasne, że możesz. - Sebastian klęknął przede mną, po czym przytulił mnie, jakby rozganiając w ten sposób wszystkie moje obecne troski. - Napiszę to szybko i zadzwonię do ciebie od razu po. 

Przez chwilkę po prostu siedziałem nieruchomo, jakby wciąż lekko zdziwiony jego gestem. Krótki moment wystarczył mi jednak, abym i ja go objął, wtulając się w chłopaka pachnącego jakimiś w miarę znośnymi perfumami. Choć raz ubrał się i pachnie jak człowiek. 

- Nie śpiesz się, głupku. Masz tam siedzieć do końca, zawsze można coś poprawić. - syknąłem, oplatając rękami jego szyję tak, jakbym już nigdy nie miał go puścić, mimo iż wiedziałem, że już za chwilę wypuszczę go z objęć. - Będę trzymał za ciebie mocno kciuki. 

***

Po jakiś trzech godzinach faktycznie dostałem telefon, w którym wypytałem Sebastiana jak tylko mogłem o przebieg testów, jak i wiedzę, którą mógł wykorzystać podczas nich. Jak się okazało, testy nie były tak trudne, jak przypuszczał. Twierdził, że poradził sobie dobrze, dzięki czemu spokojnie przetrwałem czas aż do końca lekcji. Potem z jeszcze większym spokojem działałem w pracy, gdzie miałem swoją zmianę. 

Jako, że przyszedłem na tą drugą, udało mi się zostać aż do zamknięcia restauracji. W związku z tym pod koniec, gdy były luzy, postanowiłem zagadać z Grellem, który poprosił mnie o pewną przysługę w związku z nieznośną klientelą. 

- Pieprzone bombelki. - syczał, gdy po wyplątaniu gumy z włosów pomagałem mu je rozczesać. 

Jeden ze wspomnianych ''bombelków'' odwiedzających restaurację, w przypływie nudy i frustracji przylepił gumę do długich włosów mężczyzny, co, jak wie każda osoba z długimi włosami i gumą w nich, nie było przyjemne w skutkach. 

CZAS PRZESZŁY || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz