19

12 0 0
                                    

MIA

- Tutaj skracasz sinus i wyliczasz masę – tłumaczyła. Kilka godzin wcześniej Peter wrócił ze szkoły i teraz siedzieli u niej w pokoju, kłócąc się o sinusy i inne ścisłe wyrażenia. Dziewczyna chciała spędzić z nim trochę czasu zanim chłopak pójdzie na patrol z Tonym albo sam.

- Nie prawda, bo jak skrócisz to – zatoczył na kartce kółko – To nie wyjdzie Ci potem masa. Wyliczasz najpierw masę i potem skracasz wyrażenie. – był bardzo pewny swojego zdania, ale nie wiedział że za chwile zostanie ono obalone.

- Nie widzisz że to nie ma żadnego sensu, Parker? – spytała kładąc nacisk na nazwisko chłopaka – Myślałam że jesteś jednym z tych bystrych – parsknęła. Peter zrobił oburzoną minę i skierował wzrok z powrotem na kartkę, był zdekoncentrowany i ewidentnie nie wiedział co się dzieje. Kiedy przeczesał włosy palcami, dziewczyna wzięła głęboki oddech. Chłopak zatopił spojrzenie w kartce z obliczeniami, robiąc coraz bardziej skupioną minę.

- Dobra, masz rację – potwierdził i skreślił swoje błędne obliczenia – Nie mam dzisiaj głowy do...w sumie do niczego – westchnął i swój wzrok skierował przed siebie. Mię zaniepokoiła nagła nostalgia Parkera. Złożyła książki, odłożyła je na bok i usiadła trochę bliżej chłopaka.

- Wszystko dobrze? – spytała i położyła dłoń na jego ramieniu – Coś się stało w szkole?

- Tak – odpowiedział trochę mało wesoło – Ale nie chcę o tym rozmawiać – dokończył i posłał dziewczynie słaby uśmiech, który odwzajemniła. Smutny Parker to rzadko spotykane zjawisko. Zazwyczaj z ich dwójki, ona była tą małomówną i przymulającą. Złapała kontakt wzrokowy z Peterem i tak siedzieli w ciszy, patrząc się na siebie. Nie było niezręcznie jak to bywało w ich przypadku. Była to przyjemna cisza i wydawało jej się przez chwilę że oczy chłopaka błyszczały. Były piękne to na pewno.

- M-muszę już iść – powiedział nagle, przerywając ciszę – Do...potem – pomachał jej i zaraz zniknął za drzwiami. Mia wstała z łóżka i podeszła do lustra. Miała lekki makijaż więc nie mógł wyjść bo zrobiło mu się niedobrze od patrzenia na nią. Może miał gorszy dzień. Sama nawet nie wiedziała czy bardziej zastanawia ją powód jego zachowania czy to że nim zaczęła tak przejmować. Usiadła na podłodze opierając plecy o łóżko i zamknęła oczy.

- J.A.R.V.I.S puść jakąś muzykę – poprosiła i podciągnęła pod siebie nogi. Często tak spędzała czas, wcześniej z mamą, potem sama, ostatnio nawet z Peterem.

PETER

Kiedy zamknął za sobą drzwi od pokoju Mii, poczuł wyrzuty sumienia i ukłucie w żołądku na myśl że ją okłamał. Nie chciał tego, ale nie miał zamiaru jej mówić że powodem jego zachowania była Michelle. Przynajmniej dopóki tego nie rozwiązał. Poczuł wibracje telefonu w kieszeni więc wyciągnął urządzenie.

- Cześć, stary – odebrał i po drugiej stronie słyszał chwilę mamę Neda, a potem lekkie trzaśnięcie drzwiami.

- Siema, ja się chciałem zapytać jak się czujesz – pytanie przyjaciela było co najmniej dziwne, jeżeli o niego chodzi to nie był za bardzo troskliwą osobą.

- Dobrze, a dlaczego pytasz? – Peter otworzył drzwi od swojego pokoju. – Coś się stało?

- Chciałem się dowiedzieć wiesz... po całej tej sytuacji z MJ – to dlatego zadzwonił, wszystko się zaczyna wyjaśniać.

- Nie powiem że czuję się trochę dziwnie... i trochę niezręcznie – odpowiedział chłopak i glebnął na łóżko.

- No tak... - Leeds się chwilę zamyślił – Oboje wiemy że podoba Ci się Stark – dodał w końcu. Petera zamurowało. Nigdy, przenigdy nie powiedział nic takiego i właściwie to unikał tematu Mii więc nie wiedział skąd przyjaciel ma takie przypuszczenia.

- Zapomniałem chyba dodać że jestem zmęczony – odpowiedział przeciągając ostanie słowo by wywołać prawdziwe wrażenie – Bardzo zmęczony. Pa. Ned – powiedział i nie czekając na odpowiedź rozłączył się. Odłożył telefon i westchnął głęboko. To był długi dzień, jeszcze czekał go patrol i nauka na następny dzień. Jedyny sukces jaki osiągnął to prawie przekonanie Mii do powrotu do szkoły, a przynajmniej tak mu się wydawało. Zamknął oczy i nawet nie zorientował się kiedy pogrążył się we śnie.

* * * * * * * * * *

- Halo? Parker? – poczuł lekkie szturchanie i powoli otwierał oczy – Wstawaj! – po krzyku Starka od razu się podniósł i przetarł twarz rękami.

- Nie śpię – mruknął i wstał z łóżka. Dwa kroki przed nim stał Tony z rozbawioną miną.

- Wiem że nie, sam do tego doprowadziłem – uśmiechnął się i poklepał chłopaka po ramieniu – Za pięć minut na dachu, młody – powiedział i wyszedł z pokoju. Peter ziewnął lekko i przeciąnął się. Za oknem było już ciemno, jak to możliwe że tyle spał? Poszedł do łazienki przemyć twarz i przebrał się w kostium. Wyszedł przez okno. Czuł się niesamowicie swobodnie kiedy nie musiał się przejmować ze ktoś go zobaczy jak wychodzi z mieszkania. Wspiął się po szybie na dach, gdzie czekał na niego Iron Man. Chłopak nie miał pojęcia skąd wzięła się u niego ta troska i chęć spędzania czasu z pajęczakiem. Może znudziło mu się spędzania czasu tylko z Mią i F.R.I.D.A.Y, a może zawsze go tak obchodził tylko dobrze to ukrywał. Ruszyli drogą nad koronami drzew. Było zadziwiająco ciepło na zewnątrz i wiał lekki, przyjemny wiatr. Peter zaczepiał się o zbroję blaszaka i dzięki temu unikał spotkania z ziemią. W końcu zatrzymali się na dachu jakiegoś wieżowca.

- Wszystko w porządku? Jesteś dziwnie cichy – odezwał się nagle Tony. Peter popatrzył na niego i skinął głową.

- Wszystko w porządku tylko...- zastanawiał się chwile czy powiedzieć mężczyźnie prawdę – Ciężki dzień w szkole – westchnął. Podszedł do granicy dachu i popatrzył w dół.

- Jakbyś chciał mi się wygadać albo żebym zaprosił May to zawsze...

- Wszystko dobrze – przerwał mu chłopak i skoczył zwisając na swojej sieci. Iron Man poleciał za nim dokładnie przyglądając i skanując każdą uliczkę. Chyba nikt nie chciałby dostać znowu kulki. Spiderman huśtał się między budynkami ale nie zauważył nic ciekawego lub podejrzanego. Tony rozbroił paru dilerów i postraszył ich więzieniem.

- Wygląda na to że to wszystko – powiedział mężczyzna i poklepał chłopaka po ramieniu – A ty musisz mi powiedzieć co się dzieje tutaj – dotknął palcem jego głowy. – I to najlepiej od razu.

- A myślałem że umiem kłamać – westchnął Parker – Naprawdę nic mi nie jest -dodał i zmusił się do uśmiechu.

- Nie jesteś zbyt przekonujący – odpowiedział rozbawiony Tony – Nikt nas nie słyszy. Tu i teraz. – dodał i zrobił zachęcającą minę. Peter się skrzywił na wizję wspierającego Starka ale trzeba przyznać że było to miłe.

- Więc... - zaczął – Jest pewna dziewczyna w szkole – widząc jak usta Tonego formują się w uśmiech, chłopak się speszył. – Lubię ją, dobrze się nam rozmawia i uczymy się razem fizyki...

- Ale? – spytał mężczyzna – Boisz się jej powiedzieć?

- I dzisiaj w szkole ona się mnie zapytała czy możemy pogadać – Peter kontynuował nie zwracając uwagi na zaczepki Starka. – I kiedy poszliśmy na tyły szkoły MJ powiedziała że...

- MJ?!?! – krzyknął Iron Man – Czy ona się przypadkiem nie przyjaźni z Mią? – spytał.

- I znowu wszystko wraca do niej – mruknął pod nosem chłopak – Tak, dokładnie ta sama MJ – odpowiedział już głośniej i dalej prowadził swój monolog – Więc ona powiedziała mi że jej się podobam i jak przemyślę sprawę to może moglibyśmy pójść razem na bal...

- To chyba dobrze – skwitował Stark, ale widząc minę chłopaka zrozumiał swój błąd – Nie? -dopytał.

- Wtedy powiedziałem o tym Nedowi i on mi uświadomił że sam jestem w niej zauroczony, ale kiedy poszedłem jej to powiedzieć, zobaczyłem jak Charlie zaprasza ją na bal i ona się zgodziła. – dokończył chłopak. Iron Man poklepał go po ramieniu.

- Ach, liceum – odetchnął z jakimś rodzajem tęsknoty – Rozumiem, czujesz się pewnie zagubiony, ale wszystko się ułoży, zobaczysz – uśmiechnął się zachęcająco – I cieszę się że zdecydowałeś się wygadać, to lepiej dla Ciebie – dodał i wzbił się w powietrze. Peter westchnął i ruszył za mentorem.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now