16

13 1 0
                                    

MIA

Od powrotu Tonego dziewczyna stała się wyraźniej szczęśliwsza i zaczęła spędzać z nim zdecydowanie więcej czasu niż wcześniej. Wizja o stracie drugiego rodzica wstrząsnęła nią na tyle że postanowiła wyjść poza swoja strefę komfortu i otworzyć się bardziej żeby nie żałować kiedy już będzie za późno. Właśnie dlatego siedziała teraz razem z nim w zbrojowni i pomagała mu ulepszać jego zbroję i działka. Mężczyzna kochał nowe rozwiązania i sposoby na ulepszenie broni, systemu czy czegokolwiek. Oboje to kochali, dlatego była to prawdopodobnie najprzyjemniejsza forma spędzania dla nich wspólnego czasu.

- Chciałem użyć tej uszczelki – pokazał jej kawałek plastiku – To tylko prototyp, ale i tak muszę wymyślić coś lżejszego i mniejszego. Jakieś sugestie? – kawałek plastiku wylądował na jej głowie. Dziewczyna wzięła go do ręki i starannie obejrzała.

- Zależy gdzie chciałbyś ją umieścić – zaczęła, położyła przedmiot na stole i ucięła jego połowę za pomocą piłki mechanicznej – Ale ja bym zaczęła od pozbycia się zbędnej ilości, która zabiera miejsce.

- Wcale nie jest zbędna...

- Jest, tato. I to bardzo – Mia nie dała rodzicielowi dokończyć zdania. Była zbyt pewna swojego żeby on psuł jej teorie swoimi wytłumaczeniami – Gdybyś pokazał mi realną wersje byłabym Ci w stanie bardziej doradzić. – odrzuciła plastik do ojca. Tony uśmiechnął się lekko i spojrzał na pomniejszony kawałek plastiku. Kiwnął głową i ruszył do swojego szkicu. Drzwi nagle otworzyły się i pojawiła się w nich wysoka, rudowłosa kobieta. Tony odsunął się od wykonywanych czynności i podszedł do niej.

- Hej, Pep – powiedział i uśmiechnął się szeroko – Znowu zapomniałem czegoś podpisać?

- Właściwie to tak – odpowiedziała Potts i podała mężczyźnie teczkę wypełnioną jakimiś kartkami. Stark przejął ją i położył ją na blacie ciągle patrząc na kobietą. Alarm, pomyślała Mia. Spojrzała na rudowłosą z całą obojętnością jaką w sobie miała. Była ładna, miała urocze piegi, ale było zdecydowanie za wcześnie na to żeby jej ojciec znalazł kogoś nowego. Za wcześnie. Nie tylko dla niego, ale dla Mii. Widząc jak dorośli się do siebie szczerzą i stoją jak kołki postanowiła odchrząknąć.

- Tato? Wydaje mi się że nie znam tej tu miłej pani – powiedziała nie do końca miłym tonem. Wcale nie miała tego na celu, po prostu tak wyszło.

- A, tak – mężczyzna spojrzał na córkę potem z powrotem na kobietę – Mia, to jest Pepe...Virginia Potts , asystentka o której Ci mówiłem – powiedział i objał kobietę.

- Możesz do mnie mówić Pepper – powiedziała rudowłosa i wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny. Kurde, za miła jest żeby jej nienawidzić.

- Mia – uścisnęła dłoń i delikatnie się uśmiechnęła się, a przynajmniej spróbowała. Ciągle miała problem z okazywaniem tych pozytywnych uczuć, ale pracowała nad tym. Tony wziął z powrotem do ręki teczkę i spojrzał i delikatnie przejrzał papieru w środku.

- To my chyba musimy iść do biura omówić to – powiedział i machnął na asystentkę – Dokończymy później – puścił córce oczko i w towarzystwie Pepper opuścił warsztat. Mia chwile pogrzebała w narzędziach szukając klucz, którego nie znalazła. Spojrzała na szkic zbroi, który był zrobiony przez jej ojca. Był dobry, naprawdę dobry. Zaczęła wątpić czy ten, nad którym pracuje ona sama będzie w jakimkolwiek procencie lepszy. Westchnęła głęboko, wyłączyła wszystkie urządzenia i nie zostawiając niczego za sobą, wyszła z pracowni.

PETER

Przyglądał się swojej ranie, a raczej prawie niewidocznej bliźnie jaka mu została. Szybka regeneracja to była zdecydowanie zaleta bycia pajęczakiem. Założył koszulkę i wyszedł z łazienki. Normalnie poszedłby do szkoły, ale pan Stark....Tony powiedział że pozwoli mu opuścić teren siedziby dopiero po weekendzie. Z racji tego że był czwartek, chłopak postanowił nadrobić zaległości z czasu kiedy był niedysponowany. Dostał zdjęcia notatek do MJ, sam rozmawiał z nią prawie całą noc przez telefon tłumacząc działania w fizyce, którą dziewczyna starała się pojąć całymi swoimi siłami. Fascynowała go jej chęć zdobywania wiedzy i nadrabiania wszystkiego czego nie wiedziała. Po za wiedzą do testów Michelle wiedziała prawie wszystko o życiu szkolnym i prywatnym uczniów. Cud że nie odkryła jego tajemnicy. Bo gdyby odkryła to chyba by o tym wiedział, prawda? Usiadł na łóżku i uruchomił laptopa. Zamknął jakieś programy nad którymi pracował żeby skupić się na nauce. Przez to że go nie ma, jego frekwencja wcale nie zyskuje, więc przydałoby się w jakimkolwiek stopniu pokazać nauczycielom że mu zależy. Na przykład ograniczyć swoje oceny do szóstek i piątek. Do tej pory jakoś mu to szło, nie miał zamiaru tego zmieniać nawet przez to że był teraz Avengersem. May była z niego dumna, to wszystko czego chciał i na czym mu najbardziej zależało. Żeby jej nie zawieść, póki co się na to nie zanosiło i był z tego bardziej niż zadowolony. Zobaczył dwa esemesy od Neda i May z pytaniami jak się czuje, które już go męczyły. Niestety nie wszyscy przywykli do tego, że jedna kula go nie zabije tak szybko. Zalety ugryzenia przez pająka. Zamknął laptopa, nie mógł się skupić. Postanowił się przejść. Wyszedł z pokoju i pobiegł schodami w górę. Ominął kuchnię, gdzie Happy kłócił się z kimś ile potrzeba składników do paprykarza. Pewnie z Visionem. Peter poszedł wzdłuż korytarza aż doszedł do drzwi. Zapukał. Po usłyszeniu cichego „Proszę" nacisnął klamkę i wszedł do środka. Mia siedziała przy biurku i pisała coś na laptopie. Jej łożko było pełne otwartych książek podobnie jak biurko. Notatki i zeszyty walały się po podłodze.

- Wygląda na to że ktoś lubi się uczyć – rzucił lekko i uśmiechnął się. Dziewczyna odwróciła się do niego i nieskutecznie próbowała ukryć zdziwienie na jej twarzy.

- Peter – powiedziała i zamknęła zeszyt przed sobą – Co ty tu robisz? – spytała – Możesz w ogóle wychodzić z pokoju?

- Nic mi nie jest – odpowiedział trochę nerwowo - Chciałem z kimś pogadać, a ty...no wiesz...jesteś w moim wieku – dodał i podszedł pare kroków bliżej. Mia wstała i zaczęła podnosić rzeczy z podłogi. Położyła je na łóżku i zaczęła przeglądać.

- Masz jakiś konkretny temat? – nawet nie popatrzyła na rozmówcę, ciągle układała książki. Chłopak podszedł do niej i zaczął jej pomagać – Dzięki, poradzę sobie. Siadaj – wskazała na łóżko.

- Zastanawiałem się czy nie chciałabyś wrócić do szkoły? Pomyślałem że będziesz się czuja bardziej swojo jak wrócisz ze mną – powiedział i usiadł delikatnie na białej pościeli. Zobaczył że na wspomnienie o szkole dziewczyna zamarła na ułamek sekundy. Wzięła książki i położyła wszystko na biurku. Potem usiadła obok chłopaka i popatrzyła na niego z czymś w oczach, czego Peter nie umiał określić ale sprawiało że jej oczy są wyjątkowo piękne i lubił na nie patrzeć.

- To miłe że się przejmujesz, ale - zaczęła miętolić w rękach skrawek swojej koszulki – Nie wiem czy dam radę.... To znaczy bardzo bym chciała ale boję się że...

- Że nie dasz rady znieść szczęścia innych kiedy sama cierpisz. – dokończył za nią i położył swoją dłoń na jej. – Tylko że nie będziesz sama. Masz Betty i MJ i.... – zawahał się i popatrzył głębiej w jej oczy – I masz mnie. - zaraz potem zorientował się co powiedział i ogarnęła go panika. Co, jeżeli ona pomyśli że to coś znaczy? Nie żeby nie znaczyło, ale znali się za krótko żeby dawać jej jakieś znaki. Delikatnie zabrał swoją rękę.

- Dziękuję – odpowiedziała i kiedy Peter już myślał że nie powie nic więcej dodała – Miło jest pogadać z kimś kto mnie rozumie – lekko się uśmiechnęła, poczym wstała z łóżka i poszła po laptopa – Może chcesz coś obejrzeć? – usiadła z powrotem obok i otworzyła netflixa.

- Na to jest tyko jedna odpowiedź – Peter uśmiechnął się aż za szeroko i odbierając od dziewczyny laptopa wyszukał nazwę filmu – Gwiezdne wojny.

- Czy wy, nerdy, oglądacie kiedykolwiek coś innego? – parsknęła Mia.

- Okazjonalnie jakieś wykłady o fizyce kwantowej – przekomarzał się Peter.

- Zatem zdecydowanie muszę cię wprowadzić w świat seriali – podsumowała dziewczyna – Ale niech Ci już będzie. Dzisiaj „Gwiezdne wojny". – po jej słowach chłopak poczuł ciepło na sercu. Czuł że rozmawia się z nią dużo lepiej i że czuje się dużo lepiej niż kiedy spotkał ją poraz pierwszy. I nie wiadomo dlaczego bardzo go to cieszyło.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now