30

9 1 0
                                    

Chłopak razem z Happym siedzieli w salonie i czekali na Mię.

- Jak zaraz nie przyjdzie to nie zdążycie – denerwował się mężczyzna – Już zapomniałem jaki to stres zawozić ją do szkoły – burknął, ale uśmiechnął się. Wiadomo było że Happy Hogan kocha swoją pracę.

- Teraz już nas – zaznaczył Parker i również się uśmiechnął.

- Ty przynamniej ogarniasz się na czas – odpowiedział Happy – Ona nigdy – dodał. Zaśmiali się razem, i potem usłyszeli zamykające się drzwi. Obrócili się i zobaczyli Mię, która szła w ich stronę. Peter od razu zauważył że wygląda bardzo uroczo. Miała na sobie granatową, bluzową sukienkę i białe sneakersy. Włosy rozpuszczone, opadały falami na jej ramiona. Codzienny makijaż tylko podkreślał jej urodę, a na ramieniu miała swój plecak.

- Tyle czekania, a ty tylko bluzę założyłaś – narzekał Hogan. Dziewczyna zaśmiała się i założyła kosmyk włosów za ucho. – Czemu tak długo?

- Wy, mężczyźni nigdy nie zrozumiecie – poklepała mężczyznę po ramieniu – Chodźmy, bo się spóźnimy – ponagliła ich i ruszyła przodem.

- Ciekawy jestem dlaczego – mruknął mężczyzna pod nosem, na co Parker uśmiechnął się. Ruszyli za dziewczyną i wsiedli do samochodu. Kiedy ruszyli Mia od razu sprawdziła coś w telefonie, potem go odłożyła i popatrzyła na chłopaka niewinnie. Parker uśmiechnął się do niej pytająco.

- Betty napisała czy chcielibyśmy pójść z nią i Nedem do kawiarni po szkole – powiedziała dziewczyna, Happy popatrzył w lusterko krzyżując z nią spojrzenie – Tak, tata dał mi gaz pieprzowy – odpowiedziała mu dziewczyna na pytanie, którego mężczyzna nie musiał zadawać – To tylko kawa, i odpisałam jej że tak – wróciła spojrzeniem do chłopaka.

- To powiedz jej że jednak nie – odparł Parker i uśmiech zniknął z jego twarzy – Zostaję po szkole w bibliotece, umówiłem się z MJ – wytłumaczył.

- Z MJ – powiedziała pod nosem dziewczyna.

- Umówiłeś się? – spytał Hogan z niedowierzaniem – Biblioteka to mało romantyczne miejsce, nie sądzisz Mia? – dodał i popatrzył znowu na dziewczynę.

- Nie tak – odpowiedział szybko chłopak – Chciała żebym jej pomógł w fizyce – tłumaczył się. Mia popatrzyła na niego nie przekonana, a potem odwróciła wzrok na widok za oknem. Peter nie wiedział czy jest jej smutno, ale coś było nie tak w jej zachowaniu. Happy zamilkł najwyraźniej rozumiejąc całą sytuację.

- To pójdę sama – powiedziała dziewczyna w pewnością w głosie – Nie jesteśmy przecież nierozłączni – dodała sarkastycznie – I myślę że tata nie będzie miał nic przeciwko – powiedziała bezpośrednio do kierowcy. Mężczyzna kiwnął głową, a Peter zamilkł. Nie podobała mu się wizja tego że dziewczyna będzie sama na mieście, bez wsparcia. Z drugiej strony była uparta i nie mógł zmienić jej zdania, a tym bardziej odmówić pomocy Michelle. Musiał się pogodzić z zaistniałą sytuacją. Jego zadaniem była opieka i ochrona Mii, ale tak jak mówiła to tylko kawa, a oni nie są nierozłączni. Był głupi jeżeli wcześniej myślał co innego. Dojechali na miejsce, Mia od razy wysiadła z samochodu nie żegnając się nawet z Happym. Peter otworzył drzwi ale charakterystyczne chrząknięcie Hogana zatrzymało go.

- Uważaj na nią – poprosił mężczyzna, na co chłopak kiwnął głową. Nie wyobrażał sobie niczego innego – I lepiej zrozum co się dzieje w twojej głowie, zanim złamiesz serca obu – powiedział i ściągnął okulary żeby podkreślić powagę swoich słów.

- To do zobaczenia – Parker zignorował ostanie zdanie mężczyzny i wystawił jedną nogę z samochodu.

- Do zobaczenia – odpowiedział mu mężczyzna – I nie spuść jej z oczu – dodał wskazując na Mię, która oddalała się od nich coraz bardziej. Peter kiwnął głową i pobiegł w jej kierunku. Usłyszał za sobą gwałtowne uruchomienie silnika, a potem skupił się już tylko na dziewczynie. Prawie, bo ona była już w otoczeniu swoich przyjaciółek oraz Neda. Podszedł do całej czwórki witając się z każdym po kolei i przybijając Nedowi charakterystyczną dla nich piątkę. Mia nie patrzyła na niego, wręcz wydawało mu się ze unika jego wzroku.

- Więc, Peter – jego uwagę przykuła Betty wypowiadająca jego imię – Kolejny raz przyjechałeś ze Stark – stwierdziła – To się robi coraz bardziej podejrzliwe, nawet jak to że masz tam staż – dodała, a chłopakowi zamarło serce i stanął oddech. Nie pomyśleli o tym kiedy się wprowadzał do wieży. Popatrzył na Neda, ale jego przyjaciel miał równie wielkie oczy co on. Jednak jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Mii i wiedział że czegokolwiek on nie powie, ona go poprze.

- Wiesz, Betty to...- zaczął – Słuszna uwaga. Chodzi o to że pracuję tam ostatnio bardzo długo i nie opłaca mi się wracać do domu – powiedział. Musiało wystarczyć na razie – Miejmy nadzieję że niedługo wrócę do swojego łóżka – dodał z niewinnym uśmiechem. Ned przewrócił oczami ale chyba odetchnął z ulgą.

- Bo wiesz, to jest całkiem logiczne wytłumaczenie – zaczęła Betty wyraźnie zmieszana – Rozumiem to, ale ludzie gadają że wyrwałeś córkę Starka – wytłumaczyła się.

- Ludzie mogą myśleć co chcą – odezwała się Mia – W każdym razie to plotki – dodała najbardziej przekonującym tonem jakim mogła. Parker z ulgą odetchnął na fakt że każdy zignorował jego wstawkę o spaniu w nie własnym łóżku, potem rozległ się dzwonek. Każdy ruszył do swoich klas, jednak chłopaka powstrzymała ręka Mii na jego klatce piersiowej.

- Na przyszłość wymyśl coś lepszego – powiedziała twardo – Bo długo tak nie pociągniemy – dodała, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Zawsze możemy im powiedzieć że razem chodzimy – wyszeptał charyzmatycznie, czym ewidentnie ją zmieszał.

- Ale z takiego kłamstwa trudniej się wyplątać – odpowiedziała i poszła do swojej klasy zostawiając go samego w korytarzu z bardziej bijącym sercem. W jednym miała rację: trzeba było wymyślić coś bardziej przekonującego niż praca dla Tonego po nocach. Ale teraz czekała na niego geografia.

MIA

Sztuka minęła jej na szkicowaniu nowego kostiumu. Tyle że tym razem był to Spider-man, nie Iron Man. Najbardziej zdziwiło ją że nie zastanawiała się nad żadnym detalem kostiumu. Zupełnie jakby tworzyła swój własny projekt stroju bohatera, zostawiając go w tym samym stylu co poprzednie. Kiedy dzwonek zadzwonił, zmięła kartkę i wrzuciła kulkę niedbale na dno plecaka. Kiedy sprawdziła ekran telefonu zobaczyła nieodebrane połączenie od Tonego. Tylko jedno, więc pewnie nie było to nic specjalnie ważnego. Chciała oddzwonić ale uprzedziła ją MJ.

- Hej – powiedziała mulatka – Jesteś dzisiaj jakaś cicha, wszystko w porządku? – spytała.

- „Nie, bo jestem o Ciebie cholernie zazdrosna" – pomyślała Mia – Tak – odpowiedziała – Po prostu nie wyspałam się do końca i ciągle stresuję się kiedy wszyscy na mnie patrzą. – dodała, na co przyjaciółka uśmiechnęła się pokrzepiająco.

- Panna Stark zawsze w świetle reflektorów – zażartowała - Przywykniesz jak wcześniej – poklepała dziewczynę po ramieniu.

- Tak, wiem – powiedziała – Jakoś muszę.

- Wiesz gdzie jest Betty? – mulatka zaczęła się rozglądać.

- Pewnie z Nedem – odpowiedziała Mia i rzuciła Michelle znaczące spojrzenie. Jones odwzajemniła gest, po czym obie wybuchnęły śmiechem. Dziewczyna zastanawiała się dlaczego sytuacja między Betty a Nedem tak bardzo je bawi, szczególnie nią. Nie znalazła jednak powodu oprócz tego że ich niezręczność pomimo swojego uroku była przezabawna. – A gdzie Parker? – uspokoiła się

- Peter? – spytała MJ szybko rozumiejąc brak sensu swojego pytania – Pewnie tam gdzie Ned, albo w pracowni czy gdziekolwiek indziej – odpowiedziała.

- Czyli nie wiesz – skwitowała Stark.

- Czyli nie wiem – powtórzyła po niej przyjaciółka i obie się zaśmiały. Znowu. To znaczyło tylko to że dziewczyna coraz lepiej odnajduje się w towarzystwie przyjaciół. A nie było to takie proste kiedy przez ostatni miesiąc miała tylko Parkera, a wcześniej nikogo. I tylko dlatego ze unikała znajomych ze szkoły przez obawę że namówią ją do powrotu. A teraz siedziała z MJ na korytarzu i śmiały się tak jak wcześniej. Jakby te parę miesięcy zostały wymazane z ich życia. Mimo to było to miłe uczucie, takie...normalne biorąc pod uwagę brak normalności w życiu dziewczyny.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now