50 - epilogue

6 1 0
                                    

Po tygodniu leżenia w szpitalnym łóżku, Peter w końcu mógł wrócić do swojego pokoju w siedzibie. Siedział właśnie na podłodze opierając się plecami o ramę łóżka i obejmując ramieniem dziewczynę, która nie opuszczała go na krok od kiedy się obudził. Jej głowa spoczywała na jego klatce piersiowej ale ciągle podnosiła ją by na niego popatrzeć kiedy rozmawiali.

- Mogę Ci zadać pytanie? – usłyszał i znowu zauważył jak Mia podnosi swoją głowę i siada naprzeciwko niego splatając ich dłonie. Lubił kiedy to robiła, było to przyjemne uczucie.

- Oczywiście – odpowiedział i uśmiechnął się zachęcająco do dziewczyny. Dziewczyna założyła kosmyk włosów za ucho i lekko się zarumieniła. Peter uważał że była bardzo urocza i coraz ciężej było mu uwierzyć że miał takie szczęście żeby się z niej zakochać ze wzajemnością.

- Jesteś moim chłopakiem? – zapytała. Chłopak poczuł jak jego policzki zrobiły się ciepłe. Miał nadzieję że nie jest tak czerwony, jak się czuje ze jest.

- A chciałabyś żebym nim był? – odpowiedział pytaniem. To było jedyne co wpadło mu do głowy żeby odpowiedzieć.

- Nieee – usłyszał w odpowiedzi i spotkał się z ironicznym uśmiechem dziewczyny – Nie chciałabym – dodała i zbliżyła swoją twarz do jego, po czym lekko go pocałowała – Bardzo bym chciała.

- Więc ustalone – odpowiedział i ponownie przybliżył się do Mii by ją pocałować. Nie wiedział skąd u niego pojawiła się taka pewność siebie, ale lubił uczucie jakie towarzyszyło mu kiedy był blisko dziewczyny. Czuł szczęście.

- Tęsknisz za nimi? – Mia popatrzyła w jego oczy, chłopak nie wiedział co dziewczyna ma na myśli więc posłał jej niezrozumiane spojrzenie. Widział też jak dziewczyna spoważniała mimo że nie podejmowali żadnych trudnych tematów.

- Za kim? – dopytał.

- Za twoimi rodzicami – sprecyzowała i od razu zrobiła minę jakby żałowała tego co powiedziała – Przepraszam ze podejmuję temat, nie pomyślałam – spuściła głowę i zaczęła bawić się materiałem swoich dresów. Peter uśmiechnął się lekko i przysunął ją bliżej siebie i schował jej niesforne kosmyki za ucho.

- Nie musisz przepraszać - powiedział czule i od razu zaczął się zastanawiać nad odpowiedzią na zadane przez nią pytanie – Od kiedy ich widziałem jak byłem w śpiączce to mam wrażenie że jestem z nimi bliżej niż kiedykolwiek. Pewnie dlatego że ich prawie nie pamiętałem – wzruszył ramionami.

- Żałujesz że z nimi nie zostałeś? – usłyszał kolejne pytanie od dziewczyny jednak nie patrzyła już ona na niego, jakby bała się odpowiedzi.

- Szczerze, trochę na początku tak – odpowiedział zgodnie z prawdą. Ciagle było trochę smutno że musiał wybierać między jedną rodziną, a drugą – Ale kiedy zacząłem umierać, uświadomiłem sobie że wolę żyć i nie żałuję tego że tu teraz jestem – pocałował Mię delikatnie w policzek i uśmiechnął się do niej. Dziewczyna złapała jego dłonie w swoje i zaczęła bawić się ich palcami.

- Cieszę że żyjesz – powiedziała cicho i również się uśmiechnęła – Nie wiem co bym zrobiła, gdybyś...

- Jestem tutaj -przerwał jej. Nie musiała kończyć skoro wszystko było w porządku, po co bez potrzeby myśleć co by było gdyby – I wiesz co? Mamy przed sobą same dobre chwile. Caiden jest pokonany, nikt nie grozi twojej, naszej rodzinie i możemy żyć spokojnie.

- Długo i szczęśliwie? – zapytała dziewczyna z rozbawieniem i złączyła ich spojrzenia.

- Związałaś się z bohaterem więc nigdy nic nie wiadomo – odpowiedział Peter i położył dłoń na policzku dziewczyny – Ale zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa – dodał i pocałował ją w czoło.

- I wzajemnie – odpowiedziała Mia i pocałowała go lekko w usta – Kocham Cię.

- A ja Ciebie.

KONIEC.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now