6

21 1 0
                                    


Następnego dnia rano Peter jak zawsze wyszedł z mieszkania i biegł na autobus żeby zdążyć. Kiedy zajął sobie miejsce siedzące, przypomniał sobie że nie zakluczył drzwi. May spała chłopak nie chciał jej przeszkadzać więc wysłał jej tylko wiadomość.

„Ciociu, nie zamknąłem drzwi na klucz. Miłego dnia, Peter"

Wysiadł z środka transportu i ruszył w kierunku budynku swojej szkoły. Po drodze zatrąbił na niego Flash, ale chłopak nauczył się już ignorować jego zaczepki typu „Penis Parker" . Wszedł do środka i skierował się od razu do swojej szafki. Otworzył ją i włożył do środka plecak. Wyjął z niego tylko zeszyt i długopis potem zatrzasną szafkę. Ruszył do pracowni fizycznej, gdzie był umówiony z Nedem na kontynuowanie projektu. Znalazł przyjaciela przy jednym z blatów i przywitał się ich codzienną choreografią. Telefon w kieszeni jego bluzy zawibrował. Peter pomyślał że to pewnie May odpisała więc zignorował to. Razem z Nedem zaczęli pracować.

- ....I wtedy ta dźwignia będzie przesunięta...- Ned prowadził wywód na temat swojej wersji, z którą Peter się nie do końca zgadzał. – Z resztą musisz się na to zgodzić bo zaraz mamy lekcję, i musimy coś zrobić. – to był jedyny sensowny argument. Chłopak spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Mieli pięć minut.

- Niech Ci już będzie ale ciągle uważam że mój pomysł jest lepszy – odparł i sięgnął po ołówek. Zacząl kreślić linie na ich projekcie – Tutaj włącznik, a tam – narysował podłużną linię – przewód.

- Zawsze możemy zrobić to po połowie – zaproponował mu przyjaciel – W końcu to projekt w parach, nie?

- Zrobimy po połowie, ale pomysł musi być jeden. – Peter zrobił duży ruch ołówkiem wokół kartki. Zadzwonił dzwonek. Chłopcy zabrali swoje rzeczy i ruszali pod salę, gdzie mieli mieć zajęcia. Weszli spóźnieni. Peter jak zwykle, a Ned pierwszy raz od września. Nauczyciel zignorował ich obecność, poszli od razu do swojej ławki. Kieszeń Petera znowu zawibrowała. Sprawdził dyskretnie telefon. O nie. Dostał dwie wiadomości. Jedną od pana Starka o treści

„Musimy porozmawiać."

a drugą od Happiego

„Na parking. Już!"

- Ej Ned, muszę iść – szepnął do sąsiada z ławki, a widząc jego zdziwienie dodał – Sprawy superbohaterskie. – widząc że zrozumiał oboje zaczęli kombinować. Peter nie mógł tak sobie wyjść, dopiero wszedł do klasy. Z drugiej strony już dosyć razy wykorzystywał Neda do pomocy, nie chciał go narażać kolejny raz. Założył wyrzutnie sieci i zakradł się pod okno. Kiedy nauczyciel odwrócił się do tablicy, posłał Nedowi uśmiech i wyskoczył przez okna. Zaczepił się sieciami i deliktnie spuścił się na dół. Od razu pobiegł na parking. Rozpoznał audi i wsiadł do środka.

- Mam młodego – mężczyzna mruknął do słuchawki, odłożył ją i spojrzał na Petera – Co tak długo? I czemu nie odpowiadasz?

- Musiałem urwać się z lekcji, myślałem że to ciocia pisze. – odetchnął i zapiął pas – To co się dzieje?

- Tony ma do Ciebie sprawę. – odparł Happy i odjechał z parkingu.

MIA

- J.A.R.V.I.S? Gdzie jest mój tata? – dziewczyna wiązała włosy w kucyk i przeglądała się w lustrze.

- Pan Stark zajmuję się czymś na dużej sali, podobnie jak reszta Avengers – odprała SI. Takiej odpowiedzi Mia oczekiwała. Miała nadzięje na zejście do warsztatu i zrobić coś swojego. Ewentualnie trening z Nat, musi wrócić do formy. Kiedyś trenowały codziennie po szkole. Zarzuciła na siebie długi kardigan i wyszła z pokoju. Co takiego robił jej tata z innymi? Coś ważnego? Znowu wojna? Oby nie. Nie miała zamiaru wtykać się w sprawy ojca, ale ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem. Po drodze na warsztat, zahaczyła o dużą salę. Znajdowało się tam lustro weneckie. Nie zobaczyła tam nic ciekawego oprócz chłopaka, z którym rozmawiał jej ojciec. Oboje byli raczej radośni, a przynajmniej tak myślała bo chłopak był do niej tyłem i widziała tylko jego włosy. Cudne loczki. To pewnie spiderman. Ominęła dalsze przedstawienie i ruszyła do warsztatu. Wyciągnęła kartkę ze szkicami z kieszeni i potrzebne urządzenia. Uruchomiła skanery i wszystkie wyświetlacze. Zaczęła tworzyć i przerysowywać szkic do systemu oraz uruchomiła programowanie.

Po paru godzinach zadzwonił jej telefon. Był to Tony.

- Halo? – odebrała.

- Skarbie, gdzie jesteś? Nat Cię szuka a nie ma Cię w pokoju. – Stark był ewidentnie zajęty skoro dzwonił do niej żeby po prostu spytać J.A.R.V.I.S.A

- Już idę na górę nie martw się – rozłączyła się – Zapisz to na dysku – zwróciła się do SI i włożyła do komputera dyskietkę.

- Czy skonfigurować ją z systemem i zapisać drugą wersję?

- Nie! – krzyknęła dosyć głośno – To znaczy...nie, dziękuję nie trzeba. – wyciągnęła dysk z plikiem i popędziła do windy. Jak wysiadła od razu wpadła na Natashę i Steve'a.

- Mia! Szukałam Cię. Miałam nadzieję na wspólny trening – kobieta uśmiechnęła się i uściskała dziewczynę. Mia na znak że się zgadza odwzajemniła gest i spojrzała w kierunku Rogersa pytająco.

- Nie, nie. – odparł blondyn – Nie mogę z wami, mam parę rzeczy do zrobienia – wywrócił oczami szepcząc „Stark" i wsiadł do windy. Rudowłosa wypuściła Mię i umówiła się z nią na siłowni. Dziewczyna skierowała się od razu do swojego pokoju. Po długim namyśle zdecydowała się na swój strój treningowy, który dostała kiedyś od T.A.R.C.Z.Y. Był czarny, jednoczęściowy i obcisły. Bardzo podobny do tego co nosiła Wdowa ale nie aż tak dobry i zaopatrzony. Włosy zostawiła w kitce, tylko mocniej je ścisnęła. Wzięła ze sobą ochraniacze na dłonie i ruszyła na trening.

- Trochę wypadłaś z formy – zauważyła kobieta – Ale nadrobimy to – puściła jej oczko. Mia odetchnęła. Cięzko jej było oodychać. Leżała na materacu zablokowana przez Wdowę, która tylko czekała aż dziewczyna się podda, lecz nie tym razem. Szybko przełożyła nogę nad swoje ciało, kopiąc kobietę w bark i dzięku temu uwalniając się. Podniosła się i stanęła naprzeciwko rudowłosej.

- Może jednak nie jest tak źle, co? – bardziej stwierdziła niż zapytała.

- Jeszcze się okaże kochana – w mgnieniu oka Nat znalazła się tuż przy niej zadając cios, przed którym Mii udało się obronić. Obróciła się i podcięła partnerce nogi. Upewniając się że leży dopadła do niej i założyła blokadę rękami i nogami. – Dobra, jest dobrze. – Romanoff poklepała ją po ręce na znak kapitulacji. Mia wypuściła ją, jednak zaraz po tym sama została zaatakowana. – Ale nie bardzo dobrze – dodała z głosem pełnym satysfakcji.

- Tak wiem...Ostrożności nigdy za wiele – uwolniła się z uścisku – To może na dzisiaj koniec? Tłuczemy się tu już do prawie dwóch godzin. – wstała z materaca i rozwinęła ochraniacze

- Myślę że wystarczy – Natasha również podniosła się z ziemi i posłała dziewczynie uśmiech – Cieszę się że się dałaś znowu namówić, może jutro rozstrzygniemy kto wygrał?

- Zobaczymy Nat, zobaczymy – Mia odwzajemniła uśmiech i ruszyła w kierunku schodów. Stwierdziła że lepiej dla niej samej będzie jak w końcu ich użyje. Po drodze zastanawiała się czy chłopak, którego widziała to spiderman? A jak nie to kto? Gdzieś chyba widziała te loczki...Może to ktoś kogo zna...Może ze szkoły? Może jakiś stary stażysta taty? Kiedy dotarła na piętro, weszła do pokoju i od razu pognała pod prysznic. Kiedy się z niego wygrzebała położyła się na moment na łóżku, ale nawet nie zorientowała się kiedy obraz przed jej oczami robi się niewyraźny.

PETER

Po cichu wkradł się do mieszkania przez okno. Przebrał się z kostiumu i poszedł do salonu. Ciocia May siedziała na kanapie i pisała coś na komputerze, w tle jakiś gość w telewizorze mówił coś o tym że jest ciepło. Chłopak podszedł bliżej i usiadł obok cioci.

- Hej, Peter. Jak było w szkole? – kobieta oderwała się od ekranu i popatrzyła na szesnastolatka. Peter wziął bardzo głęboki wdech na znak że odpowiedź nie jest taka jakiej kobieta oczkekuje -Nie! Co się znowu stało? – zamknęła laptopa i odłożyła go na stolik przed kanapą.

- Pan Stark miał pilną sprawę i musiałem uciec z zajęć – kto jak kto ale Peter nigdy nie kłamał, zwłaszcza May. Pomińmy sytuację kiedy nie wiedziała że jest Spidermanem. – Więc? Co byś powiedziała na to że się wyprowadzam? – ciocię zamurowało.

- Co? Jak? Kiedy? Nieee – May nie wiedziała jak zareagować. Chłopak zdecydował doprecyzować swoją wiadomość.

- Będę mieszkał w siedzibie razem z innymi Avengers, tak jak prawdziwy członek. Oczywiście jeśli się zgodzisz – uśmiechnął się szeroko.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now