40

9 1 0
                                    

- Wow, dziewczyno wróciłaś z jakiegoś salonu? – przywitała ją Betty. Miała na sobie długą, zwiewną lekko różową sukienkę, w której wyglądała ślicznie i przeuroczo jednocześnie. Mia uśmiechnęła się do niej i przytuliła ją na przywitanie – Tęskniłam – powiedziała przyjaciółka.

- Ja też – odpowiedziała dziewczyna – Wyglądasz cudownie. A gdzie twój przystojniak?

- Tam – Betty wskazała na Neda, który witał się z Peterem. Wzrok Mii skupił się na tym drugim i już tam pozostał. – O boże – powiedziała blondynka.

- Co? – spytała zdezorientowana dziewczyna.

- Chodzisz z Peterem!

- Co? Nie! – Mia się spłoszyła – O czym ty gadasz?!

- Widzę jak na niego patrzysz, to takie urocze! – podekscytowała się Betty.

- Serio aż tak widać? – zestresowała się Stark. – O boże idą tu, cicho! – nakazała przyjaciółce.

- Jest i słynna panna Stark – przywitał się z nią Ned. Mia uśmiechnęła się i objęła go lekko. – Super że mogliście przyjść.

- Też się cieszymy – odparł Parker. Dziewczyna poczuła jak się rumieni, dlatego odwróciła wzrok od chłopaka i spojrzała z powrotem na przyjaciółkę.

- A gdzie MJ? – zapytała żeby rozluźnić atmosferę. Jednak zamiast tego, zauważyła że Peter się lekko spiął a Betty była zagubiona.

- Ona chyba... jeszcze nie przyszła – odezwał się Ned – Idziemy do środka? – zapytał i podłożył blondynce swoje ramię, które dziewczyna ochoczo przyjęła i skinęła głową. Mia popatrzyła na Parkera, który błądził wzrokiem po innych. Podeszła do niego i złapała go za ramię.

- Przepraszam, powinnam wiedzieć że Michelle to drażliwy temat – powiedziała cicho na co chłopak popatrzył na nią zdziwiony.

- No co ty – odpowiedział – Nic się nie dzieje – Wyciągnął wolne ramię w jej kierunku – Chodźmy się bawić – powiedział, na co dziewczyna się zaśmiała i przyjęła jego ramię.

PETER

Nie miał pojęcia jak wielkim szczęściarzem jest idąc na bal z Mią Stark, dopóki jej nie zobaczył. Wyglądała...lepiej niż prześlicznie i żałował że tylko tyle był w stanie jej powiedzieć. Widział jak inni chłopcy patrzą na nią od kiedy przyjechali do szkoły i z dumą trzymał ją przy sobie jak blisko mógł. Podobało mu się że inni są o niego zazdrośni, bo tylko on miał to szczęście. Jednak nie był tego świadomy, przynajmniej dopóki nie wspomniała o Michelle. To był moment kiedy uświadomił sobie że mulatka nie zajmowała jego myśli od dłuższego czasu. Kto inny zajął jej miejsce i to ona była teraz w jego sercu. Nie chciał tego przyznać, myśl o zakochaniu się w córce Tonego Starka nie wiedząc czemu, przerażała go. Zamierzał wyznać jej prawdę, jak bardzo ważna jest dla niego, jak pięknie wygląda nawet kiedy płacze, jak bardzo on chce być dla niej oparciem i chce żeby ona była jego szczęściem oraz smutkiem. Chciał powiedzieć jej to wszystko, czekał tylko na właściwy moment i modlił się żeby dziewczyna czuła chociaż w jednym procencie to co on.

- Pójdę do łazienki – z amoku wyrwały go słowa dziewczyny. Otrząsnął się i kiwnął głową.

- Idę z Tobą – odezwała się Betty. I poszły, zostawiając chłopaków samych sobie. Peter objął się ramionami i spojrzał na Neda, który wyglądał na szczęśliwego.

- Pójdę bo sok dla Mii – odezwał się i ruszył w kierunku bufetu, ale jego przyjaciel go zatrzymał – Co?

- Ja też bym się czegoś napił – odpowiedział i ruszyli razem – Wyglądasz na spiętego, coś się stało? – Peter już prawie zapomniał jak bardzo przyjaciel go zna. Westchnął głęboko i rozluźnił ramiona.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now