39

8 1 0
                                    

PETER

Nadszedł ten dzień kiedy wszystkie dzieciaki się stroją i cali w stresie przyjeżdżają po swoje pary na bal. Chłopak męczył się z zawiązaniem krawatu. Oglądnął wcześniej ponad dwadzieścia poradników i nawet pytał Tonego o pomoc i dalej nie miał pojęcia jak wszyscy mężczyźni to robią. Stał przed lustrem, w połowie zapiętej koszuli w spodniach dresowych i z roztrzepanymi włosami. W dłoniach trzymał krawat od garnituru, który dostał od Starka, sam w to nie wierzył. I kiedy wydawało się ze wszystko zaczyna się układać, jego krawat postanowił nie współpracować.

- Pomóc Ci? – usłyszał za sobą i zobaczył w lustrze May, która weszła do pokoju. Odwrócił się do niej z rozłożonymi rękami i błagającym spojrzeniem – O matko, zdecydowanie potrzebujesz pomocy – podeszła do niego i zaczęła rozplątywać supeł na szyi chłopaka.

- To ze stresu – wytłumaczył, sam nie wiedział dlaczego tak się bał. Chciał żeby było idealnie, żeby Mia była szczęśliwa i żeby wszystko się udało.

- Czym się stresujesz, przecież chodziłeś na bale? - zapytała ciocia, ciągle zawiązując krawat. Chyba sama miała z tym problem. – To przez Mię? Nie martw się, ona też się denerwuje.

- Jakoś mi to nie poprawiło humoru – mruknął.

- Masz zamiar jej powiedzieć? – zapytała kobieta zaciskając krawat. Peter rzucił jej pytające spojrzenie – Że Ci się podoba!

- Byłoby łatwiej gdybym miał pewność ze ona czuje to samo – odpowiedział, po czym zorientował się do czego się przyznał. May uśmiechnęła się szeroko. – Dziękuję za krawat – powiedział i odwrócił się z powrotem do lustra. Kobieta wydała z siebie zduszony pisk i objęła chłopaka.

- Cieszę się bardzo Peter – odezwała się i pogłaskała go po plecach.

- Jeszcze nic się nie stało – odpowiedział zdziwiony Parker.

- Ale się stanie – odpowiedziała.

MIA

- Nie no jest źle – powiedziała do siebie próbując namalować równą kreskę na oku. Pierwsza wyszła jej równa, ale druga nawet po dwudziestu poprawkach wyglądała nie najlepiej. Zdenerwowana dziewczyna poszła do łazienki i umyła całą twarz. Po wysuszeniu jej ręcznikiem popatrzyła w lustro. Za duża bluza i mokre włosy nie nadawały jej wyjściowego wyglądu. Wróciła do pokoju i od razu w oczy rzuciła jej się jej sukienka powieszona na drzwiach szafy.

- Spróbujmy jeszcze raz – mruknęła i usiadła przed toaletką. Przygotowała swoje kosmetyki i od razu usłyszała pukanie do drzwi – Otwarte – oznajmiła nie odwracając się. W progu stanęła Pepper z lokówką i całą masą jakiś gumek, spinek i sprayów do włosów.

- O Boże – powiedziała kobieta.

- Wiem, jest źle – powiedziała Mia – Została niecała godzina a ja nawet nie zrobiłam makijażu! – z trudem powstrzymywała się przed paniką.

- Dobra spokojnie – Virginia odłożyła swoje rzeczy na łóżko i usiadła przed dziewczyną – Nie jest najgorzej, trochę podkładu, cienie i będzie w porządku – powiedziała.

- Czyń swoją magię – zażartowała dziewczyna i pokazała ręką na kosmetyki. Kobieta uśmiechnęła się i zaczęła ratować nastolatkę w opresji.

* * * * * * * *

- Jesteś gotowa – oznajmiła kobieta. Mia stała przed lustrem i nie mogła uwierzyć. Delikatny makijaż i lekko pofalowane włosy podkreślały jej urodę. Sukienka leżała na niej jak ulał. Wyglądała ślicznie i była tego pewna.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now