22

10 0 0
                                    

Wszyscy byli przejęci i biegali bo całym budynku, kiedy dziewczyna siedziała w swoim pokoju, na swoim łóżku i oglądała serial. Pasowała jej ta forma spędzania czasu zważając że minęło nie całe parę dni od spotkania z potencjalnym przyszłym zabójcą jej ojca. Co prawda nic się nie wydarzyło przez ten czas, więc Mia próbowała sobie wmówić że Peter miał rację i faktycznie to wszystko to ściema i ktoś robi sobie żarty wykorzystując jej sytuację. Nie raz miała styczność z mściwymi fanami, którzy oskarżali ją o błędy Starka czy nawet Avengersów. Tony przyjął tą informację jak kolejny list od wielbicielek, bardzo spokojnie. Tak jakby codziennie ktoś groził jemu i jego bliskim śmiercią, a przynajmniej nie powstrzymało go to od zrobienia imprezy niespodzianki na powrót Pepper. Mia nie miała zamiaru się tam pokazywać. Ostatni raz na jakimś balu czy imprezie była z mamą i nie miała humoru, co więcej Tony powiedział jej że nie musi przychodzić więc czuła się jak najbardziej swobodnie z wizją spędzania całego dnia i nocy w swoim pokoju z kocykiem i laptopem. Nie spodziewanie ktoś zapukał do jej drzwi i zmusił ją do zatrzymania swojej czynności.

- Hej, wpadłam zobaczyć co u mojej ulubionej osoby – po tych słowach Nat wparowała do pomieszczenia i usiadła obok dziewczyny.

- Myślałam że twoją ulubioną osobą jest Banner – odpowiedziała Mia i wywołała tym rumieńce na twarzy kobiety, po czym uśmiechnęła się z satysfakcją. Rudowłosa szturchnęła ją łokciem w brzuch i jej uśmiech zamienił się w wyraz bólu.

- Nawet jeśli... - zaczęła mówić, kiedy Mia próbowała złapać oddech – To i tak pomaga twojemu tacie w imprezie tak jak każdy, więc zostajesz ty – odpowiedziała i uśmiechnęła się.

- No tak. Impreza – wymamrotała dziewczyna.

- Nie fajnie? – spytała Natasha i usiadła wygodniej – Myślałam że lubisz takie formy rozrywki, plus to jest pomysł też Happiego więc będzie zabawnie – dodała.

- Uważasz że nie jest to za mało niebezpieczne? Patrząc na to że ktoś chce go zabić? – Mia zrobiła nie za bardzo zadowoloną minę.

- Myślę że... - kobiecie przerwał telefon – Twój ojciec, muszę iść – dała dziewczynie buziaka w policzek i zostawiła ją sam na sam z netflixem

PETER

Chłopak niósł cały karton napojów do barku, i nie była to najlżejsza rzecz tym bardziej że był to już chyba dziesiąty taki karton. Powoli zaczął żałować że przyłączył się do pomocy w organizacji, ale tak to już jest jak się ma dobre intencje.

- Hej, młody. – obok niego pojawił się Thor. Chłopak nie widział go prawie w ogóle, bo bóg piorunów znajdował się długo w Asgardzie – Stark coś chciał żebyś mu pomógł z jakimś reaktorem czy coś – powiedział i uśmiechnął się do nastolatka – Wezmę to – wskazał na karton niesiony przez Petera i powoli odebrał go od chłopaka i ruszył przed siebie.

- Dzięki – powiedział Parker – A gdzie jest Tony? – spytał ale odpowiedzi nie dostał. Westchnął ciężko i postanowił udać się do dużej sali, w której zastał Wdowę i Bartona wieszających balony i pod ścianą Stark, który klikał coś na dużym tablecie. Podszedł do niego i mężczyzna od razu się uśmiechnął.

- Peter – powiedział – Urosłeś? – nie dał mu szansy na odpowiedzenie - Zdecydowanie tak. Zaprosiłem May na imprezę – oznajmił a chłopak zareagował uśmiechem na imię cioci – Mam nadzieję że Ci to nie przeszkadza – dodał.

- Skąd, bardzo się cieszę – odpowiedział chłopak i uśmiechnął się jeszcze szerzej – Dziękuję – dodał. Potem przypomniał sobie dlaczego tam przyszedł – Thor powiedział że potrzebujesz jakiejś pomocy z reaktorem...

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now