21

12 0 0
                                    

Było dosyć późno kiedy dotarła do siedziby, w dodatku spotkanie z nieznajomym wcale nie poprawiło jej nastroju. Wyczłapała się po schodach na pierwsze piętro.

- J.A.R.V.I.S? Mógłbyś powiedzieć gdzie jest tata? – poprosiła słabym głosem. Chyba jednak było zimniej niż odczuwała i mogła się przeziębić.

- Pan Stark siedzi w salonie w towarzystwie pana Hogana i Rogersa – usłyszała i przeczesując włosy palcami poszła dokładnie tam, gdzie powiedziała jej SI. Zastała całą trójkę, a jednak czwórkę bo był tam też Barton siedzącą i śmiejącą się przy jakimś programie o porażkach ludzkich.

- Jakbym widział i słyszał Thora – rzucił bardzo rozbawiony Clint, reszta odpowiedziała mu falą śmiechu. Mia widząc ich wszystkich szczęśliwych i spokojnych nie chciała tego psuć i postanowiła się wycofać. Już miała się odwrócić i ruszyć do pokoju ale powstrzymał ją Happy.

- Hej, Mia. Nie chcesz z nami usiąść? – powiedział a ona odwróciła się i wysiliła się na sztuczny uśmiech. Zaprzeczyła głową i wzięła głęboki oddech.

- Nie chciałabym wam zepsuć humoru – odpowiedziała i zrobiła krok do tyłu pewna że pozwolą jej pójść ale się myliła bardziej niż kiedykolwiek.

- Coś się stało? – spytał Tony – Ciągle jesteś zła?

- Zła na co? – Clint był zdezorientowany i łudził wzrokiem między dziewczyną a jej ojcem.

- Hej, Bruce wymyślił coś do ulepszenia J.A.R.V.I.S.A – do pokoju weszła Nat – Może zechcesz zerknąć? – skierowała się do Tonego.

- Najlepiej będzie jak pójdę – powiedziała Mia i się wycofała do korytarza. Słyszała za sobą głosy przyjaciół ale stwierdziała że najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do pokoju. A że chciała być tam jak najszybciej to zaczęła biec, już kiedy była prawie przy drzwiach ktoś wyszedł z za ściany i zderzyli się. Kiedy Mia zorientowała się kim był ten ktoś miała ochotę się rozryczeć.

- Życie mnie po prostu kocha – warknęła cicho pod nosem – Uważaj jak chodzisz – syknęła głośniej do chłopaka i ruszyła dalej.

- A może to ty będziesz ostrożniejsza – odpowiedział Peter. Tego się nie spodziewała, Peter Parker chce się z nią kłócić – To ty na mnie wbiegłaś – nie wiedziała co się z nim stało że zrobił się taki pewny siebie ale nie podobało jej się to.

- Dobrze, przepraszam – odwróciła się do niego, a że on wcześniej podszedł do niej byli niebezpiecznie blisko. – Nie mam humoru na kłótnię więc daruj – zrobiła jeden krok do tyłu żeby zwięszyć dystans. Przetarła lekko załzawione oczy rękawem. Twarz Petera zmieniła wyraz. On nawet wcześniej nie wyglądał na złego, bardziej neutralnego a teraz był zaniepokojony.

- Wszystko dobrze? – zapytał. Mia nienawidziła tego pytania od czasu kiedy wszyscy jej je zadawali po śmierci mamy. Parsknęła, bo Parker był ostatnią osobą, która mogła je zadać tym bardziej jak ją olał.

- Nie wydaje mi się że Cię to w ogóle obchodzi – warknęła. Odwróciła się z powrotem i już naprawdę miała wrócić do pokoju ale słowa Petera ją zaskoczyły i stanęła jak wryta.

- Szłem właśnie przeprosić że nie spędzałem z Tobą czasu... - powiedział. Mia prychnęła, nie odwróciła się.

- Nie chodzi o to że nie spędzałeś ze mną czasu – powiedziała – Ty mnie olałeś, kompletnie – odwróciła się i popatrzyła w jego oczy. Jej były zaszklone ale jego czekoladowe i wystarczająco piękne żeby się w nich utopić – Mogłeś chociaż napisać że jesteś zajęty czy cokolwiek, ale nie – powiedziała drwiącym tonem by się nie rozpłakać. – A ja głupia myślałam że jesteśmy przyjaciółmi – pociągnęła nosem, chłopak stał dalej i tylko spuścił głowę.

BROKEN - spider-man fanfictionWhere stories live. Discover now