LXXVI. Kara

286 40 15
                                    

ROZDZIAŁ SIEDEMDZIESIĄTY SZÓSTY

KARA


!!UWAGA!!

Rozdział zawiera dość sporą dawkę okrucieństwa, wobec czego z dobrego serca ostrzegam tych, co bardziej wrażliwych.  I tego, miłego czytania!

koniec uwagi



– Chyba jednak powinniśmy im przerwać, co?

*****


Suiren, spod na wpół przymkniętych powiek obserwowała, jak Madara powoli się do niej zbliżał.

Otumaniona przez ból, zarówno ten fizyczny, jak i przez psychiczny, nawet nie zareagowała, gdy Uchiha pochylił się nad nią i szarpnął następnie za przód kimona do góry.

Madara – próbowała powiedzieć, ale z jej ust nie wydobył się nawet najdelikatniejszy szept. Żal ścisnął jej gardło do tego stopnia, że nie była w stanie się odezwać. Jednocześnie, w jej głowie wciąż pulsowała tępo tylko jedna rzecz.


Sakura żyła.

Tsunade ją okłamała.


Madara wykrzywił drwiąco wargi i unosząc ją w powietrze bez większego trudu, ujął przy tym jej lewy nadgarstek. W ciemności błysnęła nieśmiało złota obrączka.

– Jesteś moja – odezwał się spokojnie, przesuwając jej dłoń w swojej własnej i splatając ich palce. – Jesteś moja – powtórzył wolno, wyraźnie rozkoszując się brzmieniem tych dwóch prostych słów. – Od dzisiaj po wieczność.


Madara wcale jej nie zdradził.

Madara ją kochał. Przez ten cały czas.

Zgodził się na ich ślub i zorganizował to wszystko. Sprezentował jej tyle cudownych rzeczy i zaprosił jej najbliższych, aby mogła się z nimi spotkać.

A ona przez ten cały czas w niego wątpiła. I wierzyła komu? Tsunade?!


– M-Madara – wyszeptała słabo na płytkim wydechu, na co Uchiha opuścił ją powoli, a Suiren skrzywiła się mimowolnie z bólu, gdy jej stopy dotknęły ziemi. Przy ostatnim zderzeniu z drzewem zwichnęła sobie prawą kostkę. Mając wyraźne trudności z ustaniem, oparła się mimowolnie o Madarę, a ten objął ją wolną ręką w pasie i przygarnął do siebie zaborczym gestem. Suiren spuściła na to głowę i oparła czoło o jego obojczyk. Wtulając przy tym twarz w miękki materiał jego kimona, westchnęła z nagłą ulgą, nawet nie spodziewając się, jak bardzo tego pragnęła. Aby móc bez wyrzutów sumienia zatopić się w jego ramionach i tak już pozostać. Na zawsze.

– Suiren – odezwał się Madara, a czerwonowłosa zadrżała na dźwięk swojego imienia.

– Jestem twoja – przyrzekła bezwiednie, przymykając równocześnie oczy.

– Doprawdy? – padło niespodziewanie, a Suiren zamarła.


Zwątpiła.


Nagły strach ścisnął jej gardło, a plecy oblał zimny pot. W jednej chwili uścisk, który zdawał się dawać jej ciepło i bezpieczeństwo, zamienił się w uścisk samej śmierci.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now