LXV. Tęsknota

366 52 13
                                    


ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY PIĄTY

TĘSKNOTA


Szła korytarzem.

Białym, długim korytarzem, który zdawał się nie mieć końca. Cień na ścianie skradał się w rytm jej kroków, a ich echo niosło się hen do przodu.

Nie wiedziała dokąd idzie. Czuła jednak, że nie mogła się zatrzymać choćby na chwilę. Zupełnie jakby była śledziona. Ale moment... przez kogo?

Suiren zatrzymała się zaskoczona i rozejrzała dookoła. Gdzie ona się właściwie znajdowała?

Rozejrzała się ponownie i przechyliła delikatnie głowę. Ta biel kojarzyła jej się z tylko jednym miejscem.

Rezydencją Dźwięku. 


Nagły strach owładnął jej sercem, a ona zadrżała. Uniosła jednocześnie przerażona ręce i zbladła niezdrowo na widok śnieżnobiałych bandaży. W tej samej chwili dobiegł ją odległy odgłos kroków. Ktoś się zbliżał.

Na czoło wystąpił jej lodowaty pot, a żołądek ścisnął się boleśnie. To nie mogło się dziać.

Zacisnęła dłonie w pięści i nie czekając na nic, zerwała się do szaleńczego biegu.

To nie mogło...

Znów miała trzynaście lat i błąkała się po białym labiryncie, starając się jak najlepiej zapamiętać drogę do wyjścia. Nikt nie mógł jej nakryć. Inaczej śnieżnobiałe bandaże znów zabarwią się na czerwono.


Przełknęła głośno ślinę, słysząc, jak dźwięk kroków z każdą chwilą staje się wyraźniejszy. Bała się. Miała wrażenie, że ten potworny, sterylnie biały korytarz nigdy się nie skończy. I wtedy też to dostrzegła; upragniony zakręt. Jeśli tylko jej się uda...

Przyśpieszyła rozpaczliwie, czując w piersi kłujący ból. Tak bardzo chciała...

Nawet nie zauważyła kiedy posadzkę pokryła ciemna woda, a ona zaczęła w niej brodzić po kostki. Znów miała dwadzieścia lat i płaszcz Akatsuki na sobie.

Sapnęła z oburzenia i zaklęła gwałtownie. Skupiła jednocześnie chakrę w stopach i już po chwili biegła po zburzonej, nieprzyjemnie czarnej tafli.

Upragniony zakręt był już tak blisko!


Zbliżając się do niego czuła euforię. Obezwładniającą, cudowną euforię. Uśmiechnęła się szeroko, ale gdy tylko minęła róg, poczuła jak traci równowagę.

Zamachała zdumiona rękoma, spoglądając w dół na swoje stopy i dostrzegając, jak woda oddala się od niej gwałtownie. A ona... a ona stoi na samym skraju urwiska. Zachwiała się niebezpiecznie, czując na twarzy lodowaty podmuch wiatru.

Zaraz spadnie.


– Co robisz? – usłyszała niespodziewanie, a silne ramię złapało ją w pół i przyciągnęło gwałtownie do siebie. Suiren zamrugała zaskoczona.

Och.

– Słyszałaś kiedyś o wodnych gejzerach? – Madara spoglądał na nią spod na wpół przymkniętych powiek i uśmiechał się leniwie. Suiren na ten widok poczuła tak nagłe uderzenie gorąca, jakby wspomniany gejzer wybuchł bezpośrednio w jej sercu. Rozchyliła bezradnie usta, a policzki za szczypały, gdy pokryły je zupełnie nieoczekiwane rumieńce.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now