XXIX. Rozkaz

560 51 8
                                    


Tego samego dnia

7 października

Wieczór

Las, gdzieś w Kraju Ognia



Suiren zmarszczyła wolno brwi, spoglądając spode łba na Tobiego, który szedł z nią ramię w ramię, cały czas sprawiając wrażenie sztucznie rozentuzjazmowanego. Jednak wbrew jej początkowym niepokojom, dzisiejsza podróż okazała się być zadziwiająco normalna. Tobi, rzadko kiedy tak naprawdę zabierał głos, przez większość czasu po prostu idąc obok niej i rozglądając się ciekawie dookoła. Doprawdy, zupełnie jakby nigdy nie widział świata. Gdy przechodzili przez Amegakure, zdawał się wszystko chłonąć tak, jak małe dziecko, które widzi coś po raz pierwszy. No naprawdę.

- Zatrzymujemy się na nocleg? - Z dość chaotycznych myśli wyrwał ją nagle wyjątkowo spokojny głos Tobiego. Spokojny i niebywale męski. Tak inny od tego wymuszonego pisku, który słyszała dotychczas.

Aż się zatrzymała zaskoczona.

- Eh?

- Nocleg. - Tobi odwrócił się w jej stronę, przekrzywiając lekko głowę, a jego głos znów pełen był tej irytującej nuty. Przesłyszała się?

- Tak, nocleg. - Suiren pokiwała głową, podpierając się jednocześnie pod boki. Chyba była bardziej zmęczona, niż jej się początkowo wydawało. Rozejrzała się jednocześnie dookoła.

Oboje podróżowali właśnie przez las, który w Kraju Ognia znany był jako Las Północny, gdyż znajdował się - cóż za niespodzianka - dokładnie na północy kraju. Składał się głównie z drzew liściastych, które obecnie były spowite kolorami jesieni i jedyną wadą tego zbiorowiska przyszłych książek był fakt, że do najbliższej mieściny było jeszcze ponad dwie godziny drogi. A zważywszy na to, że było już po zmierzchu, Suiren i Tobi nie mieli za bardzo wyboru, jak tylko przenocować tutaj.


- Dobra, to znajdźmy sobie jakieś miejsce. - Suiren westchnęła cicho, odganiając jednocześnie myśli o możliwej panice Tobiego na widok wszędobylskich pająków i innych robaków. Jednak ku jej przyjemnemu rozczarowaniu, Tobi bez choćby jednego słowa sprzeciwu zszedł z szosy i zagłębił się między drzewami. Nie czekając na nic, podążyła jego śladem. Przez dłuższą chwilę brodzili tak w tym brązoworudym krajobrazie, by w końcu znaleźć dość wygodny prześwit. Miejsca była idealnie na tyle, by móc ułożyć średniej wielkości ognisko i zdrzemnąć się koło niego, bez strachu o podpalenie się.

Suiren nagle strapiła się. O ognisku pomyślała, ale o zabraniu jakichś zapałek już nie. A noce były już naprawdę nieprzyjemnie chłodne.

- Tobi. - Nieoczekiwanie ją olśniło. - Jakiego żywiołu używasz? - spytała, mrużąc uważnie oczy, by w coraz bardziej gęstniejącej ciemności dojrzeć swojego towarzysza niedoli.

- Ognia. - Odpowiedź była zaskakująco krótka i przepełniona dumą. Suiren zamrugała. Czy ten facet miał rozdwojenie jaźni? Jeśli Pein wpakował ją w drużynę z jakimś psycholem, to po prostu genialnie.

- W takim razie ty odpowiadasz za ognisko. - Zmarszczyła nieco brwi i ściągnęła z ramion płaszcz Akatsuki. Zaraz też owionął ją chłodny wiatr, tak, że mimowolnie zadrżała. Nie przejmując się jednak gęsią skórką, która wystąpiła jej od razu na ramionach, przewiesiła płaszcz przez jedną z gałęzi pobliskiego drzewa i skierowała się w głąb lasu.

- Ja poszukam drewna na opał - oznajmiła spokojnie przez ramię, jasno dzieląc ich obowiązki i już miała się oddalić, gdy nagle Tobi złapał ją za ramię.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now