LXXV. Bitwa o prawdę

263 44 21
                                    


ROZDZIAŁ SIEDEMDZIESIĄTY PIĄTY

BITWA O PRAWDĘ


Zamachnęła się i wymierzyła mu soczystego, prawego sierpowego prosto w twarz.

*

Madara otworzył jedynie szerzej oczy, nie mając nawet najmniejszych szans na unik. Odleciał do tyłu na dobre trzy metry, szorując nogami po twardym żwirze. Chwycił się jednocześnie odruchowo za pulsujące bólem miejsce i podniósł na Suiren gniewne spojrzenie.

I dosłownie w ostatniej chwili uniknął kolejnego ciosu.

Czerwonowłosa rzuciła się na niego z głuchym sykiem, niczym wąż atakujący swoją ofiarę. Zaciskając dłonie w pięści, przemknęła obok niego i ponownie się zamachnęła. Tym razem jednak, Madara bez żadnego problemu sparował jej atak i obracając się, sam wymierzył cios.

Jego ręka przecięła powietrze ze złowrogim świstem powietrza, ale Suiren wygięła jedynie drwiąco wargi.

Polegając tylko i wyłącznie na swojej sile, starli się w podobnych atakach jeszcze kilkanaście razy.


– Kto, by pomyślał, że tak dobrze umiesz tańczyć – zadrwił w pewnym momencie Madara, blokując jeden z ciosów Suiren i chwytając ją niespodziewanie za długą kitkę. Ciągnąc brutalnie za czerwone włosy, przybliżył jej twarz do swojej własnej. – Swoją drogą, to nasz pierwszy taniec.

– I ostatni, więc lepiej się nim rozkoszuj – sarknęła na to Suiren, zaciskając mimowolnie rękę na nadgarstku Madary i wbijając w niego paznokcie. Ten jedynie uśmiechnął się głębiej.

– Zamierzam – obiecał tajemniczo i wzmocnił nieoczekiwanie chwyt na jej włosach. Suiren sapnęła z bólu i szoku, gdy Madara zaparł się mocniej i cisnął nią gwałtownie w pobliskie drzewa. Kilka czerwonych kosmyków pozostało na jego palcach i Uchiha przyjrzał im się z namysłem, zanim nie strzepnął ich na ziemie.

Suiren, tymczasem, przeleciała kilkanaście metrów i uderzyła z hukiem w jedno z drzew. Syknęła głucho i osunęła się bezwiednie na ziemie, a z jej ślubnego uczesania pozostał jeden wielki bałagan. Wszystkie wsuwki puściły i czerwone pasma opadły w nieładzie na jej ramiona, i tylko jeden diadem pozostał póki co na swoim miejscu.

– Pieprzony – wycharczała wściekle, podnosząc się niemal natychmiast do góry i posłała Madarze lodowate spojrzenie. Pochylając się następnie do przodu, niczym drapieżnik gotowy do ataku, chwyciła naraz za dolne brzegi swojego kimona i rozpostarła zamaszyście materiał na boki, ukazując w pełnej krasie swoje długie nogi.

Madara, który ani przez chwilę nie spuszczał z niej wzroku, otworzył na to szerzej oczy, ale poświęcił jedynie dwie sekundy jej obnażonym udom, aby resztę czasu w całości poświęcić dwóm, krótkim wakizashi umocowanych na jej łydkach. Które w przeciągu dwóch kolejnych sekund znalazły się w jej dłoniach.

– Zapłacisz mi za swoją zdradę – wysyczała, rzucając się do przodu, a Madara w jednej chwili dobył kunaia, którego przezornie przechował w połach własnego kimona. Znał Suiren na tyle dobrze, by przewidzieć, że ktoś taki jak ona nie przybędzie na "pole bitwy" nieuzbrojony.

– Zatańcz ze mną i zgiń, pani Uchiha.

Zgrzyt ostrzy potoczył się po całej okolicy, a członkowie Akatsuki niemal w tej samej chwili zmaterializowali się na murze okalającym świątynie.


– Nie powiem, ci to mają fantazję – mruknął rozbawiony Suigetsu i przykucnął spokojnie koło Sasuke. – Ale z takimi zapędami, to ja im nie wróżę zbyt wielu dzieci.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now