-rozdział 70-

292K 12.3K 14.5K
                                    

Muszę przyznać, że samorząd szkolny, który przygotowywał dekoracje odwalił kawał dobrej roboty. Już stojąc przed samym wejściem do szkoły otworzyłam usta z wrażenia. Na budynku powieszono mnóstwo lampek. Dookoła poustawiano słoiki ze świeczkami w środku oraz lampiony. Dodatkowo na trawniku stały dwa wielkie leflektory rzucające światło do góry. Narazie spokojna muzyka dobiegała ze środka, gdzie według moich obserwacji z daleka, również było pięknie. Uczniowie, osoby towarzyszące, nauczyciele i różne osoby zbierały się przy wejściu, natomiast połowa od razu kierowała się do środka.

- To nasz dzień skarbie -powiedział Tyler, stojący zaraz obok mnie. Po opuszczeniu auta zatrzymaliśmy się jeszcze chwilę na parkingu podziwiając cały wystrój.

- Yhym -mruknęłam wysilając się na uśmiech. Próbowałam oszukać siebie i ludzi dookoła, że wszystko jest dobrze i wcale się niczym nie przejmuję.

- Naooo -jęknął stając na przeciwko mnie twarzą w twarz i złapał za moje ramiona- posłuchaj mnie. To ostatnia taka uroczystość kiedy jesteśmy wszyscy razem. Malia i Sara pewnie są już w środku. To bal, na który tak się cieszyliśmy, pamiętasz? Potem wakacje, które zlecą jak jeden dzień i studia. Ty prawdopodobnie wyjedziesz do Londynu a my zostaniemy tu, ale nigdy nie wiadomo czy nikt nie znajdzie swojej własnej drogi. Może o sobie zapomnimy? Cholera, nie chcę żeby tak było bo za bardzo was kocham i ja na pewno o was nie zapomnę. W każdym razie wykorzystajmy te ostatnie chwile dobrze. Może nie wszystko poszło po twojej myśli ale nic straconego, jestem tu z tobą.

Przemyślałam już wszystkie opcje. Jeśli dostanę się na studia w Londynie będę przyjeżdżać do domu najczęściej jak to tylko możliwe. Obiecałam sobie, że nie zapomnę o moich najbliższych przyjaciołach i tego się trzymam. Za bardzo ich kocham aby jakaś szkoła miała nas wszystkich rozdzielić. Reszta jego słów to całkowita prawda. Powinnam dobrze wykorzystać ten czas.

Mimo wszystko.

- Masz rację -kiwnęłam głową- będziemy się bawić.

- I to mi się podoba! -klasnął entuzjastycznie w dłonie i wyciągnął jedną z nich w moją stronę.

Spotłam nasze palce i szczególnie uważając na sukienkę pewnym krokiem ruszyliśmy w stronę budynku. Tak jak myślałam w środku było jeszcze piękniej. W kolorystyce przeważała biel oraz błękit. Różne materiały na sufitach i przy drzwiach. Wszędzie te charakterystyczne lampiony, lampki i różne oczywiście pasujące dekoracje. Podziwiałam każdy szczegół i element kiedy Tyler prowadził mnie przez korytarze w stronę sali gimnastycznej. Rozglądałam się chcąc zapamiętać jak najwięcej. Nie muszę chyba mówić jak nieziemsko prezentowała się sala gimnastyczna, uznawana za główne miejsce balu. Z tego co zauważyłam cała impreza odbywała się na parterze, ponieważ schody na pierwsze piętro albo zostały zagrodzone albo pilnowali ich nauczyciele. W sumie nigdy nie wiadomo co komu przyjdzie do głowy.

- Tam jest Malia i Sara -powiedział Tyler i pociągnął mnie za rękę w głąb sali, przepychając się pomiędzy ludźmi.

Ku mojemu zaskoczeniu chodzenie na szpilkach wychodziło mi całkiem dobrze. Gdyby nie surowe szkolenie Tyler'a pewnie nic by z tego nie wyszło. Dzięki niemu teraz mogłam dumnie przemierzać szkołę bez żadnych obaw. Oczywiście całkowicie nie obrosłam w piórka i musiałam pamiętać o wskazówkach przyjaciela bo w dalszym ciągu i tak mogłam wylądować na twarzy.

- Czeeeść! -pisnęła Sara podbiegając do nas na swoich niesamowitych, bordowych szpilkach. Tak samo jak Malia wyglądały niesamowicie. Strój, makijaż i fryzura dopracowane na ostatni guzik. Olśniewająca klasyka; tak mogłabym nazwać ich ogólny wygląd- jejku wyglądacie nieziemsko! Nao pierwszy raz widzę cię w sukience!

ZŁAMALIŚMY ZASADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz