-rozdział 62-

244K 9.9K 7.8K
                                    

Nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego. Isaac, największy dupek na świecie, który momentami zachowuje się jakby kompletnie nie miał serca, powiedział, że mnie kocha.

Nie powinnam roztrząsać tej kwestii, ponieważ te słowa wyszły z jego ust kiedy był pod wpływem emocji, złości a co najważniejsze narkotyków. Sama mogłam zauważyć, że zachowywał się dziwnie, więc nie mogę mieć pewności, że jego słowa były szczere. W dodatku nigdy nie powiedział tego bezpośrednio mi. To totalnie nieoficjalna informacja.

Chociaż nie potrafię ukryć, że chciałabym aby to była prawda, tak samo jak inne słowa, które wypowiedział tamtej nocy.

Pozostaje pytanie czy ja go kocham? Isaac jest specyficzny i zdecydowanie inny niż ludzie, których znam. Poza jego tajemniczością, powierzchowną bezuczuciowością i ogromną pewnością siebie jest coś jeszcze. Delikatność. Tak, zdecydowanie gdzieś w środku Isaac kryje swoją wrażliwość, troskę i przejmuje się ludźmi, których kocha. Na przykład panią Whittemore, dla której był gotów wiele poświecić. Pomimo tej twardej skorupy, wewnątrz na pewno można znaleźć tego Isaac'a, który przez jedną dziewczynę ma złamane serce a przez to boi się uczuć i związków. Jest tam Isaac, który boi się utraty najbliższych, ponieważ stracił już kogoś w przeszłości.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że uzależniłam się od niego. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak, ale nie potrafię sobie wyobrazić jak nudne i beznadziejne było moje życie zanim zjawił się w mieście. Isaac bez najmniejszej wątpliwości stał się bardzo ważną osobą w moim życiu.

Uwielbiam jego zalety ale jak i wszystkie wady, które sprawiają, że jest taki niesamowity.

Tak, ja zdecydowanie go kocham.

Ale przecież nie mogę mu tego powiedzieć. Boje się, że wszystko zepsuję. Isaac może poczuć presję czy coś w tym stylu a ja na pewno nie chcę go stracić. Do tego nie mam pewności czy on czuje to samo. Gdyby okazało się, że nie najprawdopodobniej załamałabym się jeszcze bardziej.

Powinnam cieszyć się tym co mam. A w jakimś stopniu mam jego a on ma mnie. Chce sprawiać, żeby czuł się szczęśliwy i miał na ustach ten swój piękny uśmiech. Nie wiem czy jestem dla niego wystarczająca ale w każdej chwili życia staram się zmienić na lepsze tylko dla niego.

Kocham go.

- Słuchasz mnie czy nie? -fuknął sfrustrowany Zach machając ręką dosłownie przed moim nosem.

- Tak. To znaczy nie. Co mówiłeś? -mruknęłam wracając do rzeczywistości gdzie kompletnie zigronowałam mojego brata.

- Że jedziemy dziś z chłopakami na działkę Scotta żeby obejrzeć mecz -powtórzył.

- Czemu akurat tam? -zapytałam z czystej ciekawości.

- Żeby ci nie przeszkadzać -uśmiechnął się podejrzanie a ja zmrużyłam oczy.

- Oh tak, nagle po takim czasie cię to obchodzi? Jakoś nie myślałeś o tym, że mi przeszkadzacie kiedy miałam ważny test a wy darliście ryje w salonie hm? -uniosłam do góry brew.

- Dobra po prostu doceń to, że masz mieszkanie na jedną noc ok? -przewrócił oczami- tylko pamiętaj...

„... Żadnych potencjalnych kandydatów do przelecenia cię blah blah blah..."

Zapytaj drogi braciszku Isaac'a co o tym sądzi...

- Zaraz czekaj! -przerwałam mu tym samym ratując się od wysłuchiwania po raz setny formułki dotyczącej obcych chłopaków w naszym domu- ja wiem, chcecie przy okazji najebać się w trzy dupy ale ze względu na to, że nie wiemy kiedy mama odwiedzi nas z niezapowiedzianą wizytą wolisz nie robić tego robić w domu aby nie wyjść na brata który mnie demoralizuje! -na końcu z dumą klasnęłam w dłonie.

ZŁAMALIŚMY ZASADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz