-rozdział 6-

280K 12.6K 13.2K
                                    

Trzymałam w ręce najmniejszy kawałek pizzy jaki tylko znalazłam. Podczas gdy chłopcy pożerali już kolejne z kolei porcje, ja starałam się niezauważalnie powoli żuć ten jeden nieszczęsny kawałek, który i tak potem zwrócę. Zbyt dużo kalorii...

Oczywiście potem pojawił się alkohol. Chłopcy byli lekko wstawieni. Szczerze mówiąc dziwnie się czułam siedząc koło Isaaca. Pierwszy raz siedzieliśmy tak blisko siebie więc spokojnie mogłam przeanalizować każdy kawałek jego ciała- a raczej prawego boku.

Zafascynowały mnie jego ręce. Sam fakt, że dłonie jego były ogromne i ciepłe -co poczułam zaledwie dwa razy- odchodził w zapomnienie przy wielkich i bardzo widocznych przez skórę żyłach ma całych rękach. Nie wiem dlaczego ale podobało mi się to. Kolejną ciekawostką o nim stał się srebrny pierścień, który znajdował się na jego środkowym palcu prawej ręki. Dostrzegłam również, że poza zmarszczkami, które tworzą się w kącikach jego oczu podczas szerokiego uśmiechu, na jego szyi można zauważyć delikatne żyłki. Z reguły był szczupły i bardzo wysoki ale strasznie rozbudowany w ramionach. Tak, poczułam to gdy momentami zapomniał się i przygniatał mnie do Dylana siedzącego obok. Domyślam się, że nieźle przypakował na siłowni bo bicepsy same się nie wyrzeźbiły. Ostatnim szczegółem był tatuaż. Z reguły nie widziałam u niego żadnych oprócz tego. Za prawym uchem widniał jakiś symbol, przypominający czarne kółeczko z krzyżem w środku. Był naprawdę mały.

- Naomi -moje rozmyślania przerwało wywołanie mojego imienia przez Scotta- taka ślicznotka jak ty na pewno kogoś wyrwała. Pochwal się, masz jakiegoś szczęściarza?

Oh... przykro mi ale jestem grubą świnią i zasadniczo nikt mnie nie chce.

- Um... - zawahałam się - jest taki jeden.

Cholera, co ja najlepszego wyprawiam!? Przecież z nikim się nie umawiam... Ale chyba nieświadomie nie chciałam się do tego przyznawać.

- Zaraz, nic mi nie mówiłaś - Zach zmarszczył brwi i odstawił piwo.

Oho, zaczyna się...

- Nie muszę ci wszystkiego mówić Zach, wyluzuj - uśmiechnęłam się fałszywie.

- Widzisz, nawet twoja młodsza siostra jest bardziej wyluzowana od ciebie! -zaśmiał się Jackson, a reszta za nim.

Sprawdziłam godzinę na telefonie. Dochodziła 1 w nocy, a następnego dnia musiałam wstać do szkoły.

- Jest późno, więc pójdę już spać -powiedziałam wstając z ciasnego miejsca.

Poczułam chłód. Jednak koło Isaac'a było mi ciepło. Ale gdyby nie patrzeć... to dupek.

- Mam pójść z tobą? Bo wiesz ja chętnie... - zapędził się Scott.

- Ej ty! - Zach groźnie wskazał na niego palcem - bo zaraz w ryj dostaniesz!

Wszyscy zaśmiali się z ich bezsensownych żartów, a ja uśmiechnęłam się na pożegnanie i wyszłam. Na schodach usłyszałam jeszcze:

- W razie czego krzycz, a pomogę ci zasnąć!

I jestem w 99% pewna, że Scott za to oberwał. Tak właśnie prezentowali się przyjaciele mojego brata oraz dupek w bonusie. Ale chyba do tego wszystkiego byłam już przyzwyczajona.

Pierwsze co zrobiłam to opróżnienie swojego żołądek z kalorycznej pizzy, a raczej zaledwie jej kawałka. Od razu poczułam się lepiej, więc weszłam pod prysznic. Następnie przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.

Rutyną mojego życia było sprawdzanie przed snem różnych portali społecznościowych. Założyliśmy również z przyjaciółmi wspólny czat gdzie zawsze pisaliśmy.

ZŁAMALIŚMY ZASADYWhere stories live. Discover now