-rozdział 28-

246K 11.7K 7K
                                    

Długo myślałam o tym co powiedział Isaac w momencie kiedy myślał, że śpię.

"Dobranoc moja księżniczko, obudź się dla mnie rano"

Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego. Pomijając fakt, że właściwie nie powinnam tego słyszeć. Co miały oznaczać słowa "proszę obudź się dla mnie rano"? Bo dlaczego miałabym się nie obudzić? Zdecydowanie to najbardziej niezrozumiały człowiek na świecie.

Rano poczułam pustkę. Dosłownie. Isaac'a nie było obok mnie. Czy byłam w pewien sposób zawiedziona z tego powodu? Nie wiem. Z jednej strony chciałabym obudzić się koło niego, ale z drugiej strony dlaczego tak miałoby się stać? Nie jesteśmy dla siebie nikim ważnym, prawda?

Najgorsze jest to, że potrafię zadawać sobie tyle pytań nie znając kompletnie na nie odpowiedzi.
Moje życie to jedna wielka zagadka.

- Wstałaś - usłyszałam jego głos.

Usiadłam na kanapie przecierając oczy. Niemal od razu poczułam mocny ból w kręgosłupie. Mimo wszystko spanie na kanapie wcale nie było takie przyjemne. Spojrzałam na niego. Stał oparty o ścianę. Miał na sobie czarne spodnie oraz szarą koszulkę z jakimś przypadkowym logiem. Jego włosy przedstawiały typowy "artystyczny nieład". Totalnie szare w świetle dziennym oczy, w skupieniu analizowały moją osobę.

- Wstałam - odpowiedziałam ziewając - wiesz, że musisz zaraz zawieźć mnie do moich rodziców? - stwierdziłam raczej z niechęcią.

To nie to, że nie chciałam do nich jechać. Zazwyczaj odwiedzałam ich prawie co tydzień. Akurat zdarzyło się tak, że ostatni raz widziałam ich jakieś trzy tygodnie temu. Niestety ciągle coś mi wypadało.

- Wiem, tak w ogóle dzwonił Zach. Powiedział, że u nich wszystko okej i pytał co u nas.

- I co powiedziałeś mu, że przytulaliśmy się oglądając film, a potem spaliśmy razem? - starałam się ukryć uśmieszek na moich ustach.

Nie poznaję siebie.

- Och tak, oczywiście ze szczegółami - rzucił sarkastycznie wywracając oczami.

- Widzę, że chyba jesteś już gotowy. To może ja pójdę się ubrać i pojedziemy?

- Najpierw zjemy śniadanie - wtrącił stanowczo.

Świetnie. Wczoraj naleśnik, a teraz co? Jeszcze kilka dni, a nie zmieszczę się w drzwiach.

Bez komentowania wzięłam prysznic. Potem wysuszyłam włosy i nałożyłam zwykłe jeansy, do tego koszulkę z nadrukiem "Fall Out Boy" i czarny sweter. Ostatecznie stwierdziłam, że moje włosy wyglądają tragicznie, dlatego związałam je w byle jakiego kucyka.

- Gotowa - zameldowałam się zastając Isaac'a popijającego kawę w kuchni.

- Zjemy na mieście - stwierdził i odłożył kubek.

- To konieczne? Jesteś świadomy ile jedzenia wepchnie we mnie mama? Zjem w domu - powiedziałam zgodnie z prawdą.

Moja mama zawsze martwiła się, że Zach nie daje mi jedzenia. Mój brat nie przywiązywał do jedzenia szczególnej wagi, ponieważ zazwyczaj coś zamawiał albo przywoził od mamy. Czasami sam robił obiad z kolegami tak jak ostatnio. Ogólnie zawsze miałam coś pod ręką ale z wiadomych powodów unikałam posiłków.

- Niech ci będzie - przystał na moją propozycję, jednakże nie zadawalała go.

Najpierw podałam Isaac'owi dokładny adres mojego właściwego domu. Podróż -oczywiście jego motorem- zajęła nam około pół godziny. W końcu zaparkowaliśmy przed niewielką posiadłością na obrzeżach miasteczka. Popatrzyłam na biały dom i uśmiechnęłam się mimowolnie.

ZŁAMALIŚMY ZASADYWhere stories live. Discover now