-rozdział 9-

280K 12.5K 9.2K
                                    

Patrzyłam w jego zadowolone oczy, które co chwilę wodziły po moich ustach i wracały na górę.

Oblizał wargi i zauważył jak zagryzam swoją.

Nie powinnam tego robić prawda?

- Oj Naomi, Naomi... - mruknął pochylając się lekko ale nadal nie dotykając moich warg - teraz zachowujesz się bardzo niegrzecznie...

Temperatura mojego ciała wzrosła. Cholera, myślałam, że tam zapłonę przez jego słowa.

Zaczął pochylać się coraz bardziej... i bardziej...

I wtedy drzwi domu trzasnęły.

- Wróciłem! - usłyszeliśmy głos Zacha, który zbliżał się do kuchni.

Zerwałam się jak poparzona wyskakując z miejsca pomiędzy Isaac'iem, a ścianą i szybko stanęłam koło wysepki. Isaac jedynie powoli odwrócił się i popatrzył na mnie rozbawiony.

Jeszcze go to bawi?! Że mogliśmy zostać przyłapani?!

Nie chcę nawet myśleć co by to było...

- O cześć - powiedział Zach pojawiając się w kuchni i patrząc na nas - co ty jesteś taka czerwona? Wszystko dobrze?

Oj braciszku, gdybyś ty wiedział...

- Po prostu rozgrzała się za bardzo - odezwał się Isaac siadając leniwie na krześle.

- Wypiłam zbyt gorącą herbatę - próbowałam wyjść z tego bagna w które ten dupek nas wpakował.

- Poparzyłaś się? - dopytywał Zach.

- Nie, jest dobrze - uśmiechnęłam się szczerze w miarę moich możliwości.

- To dobrze, następnym razem uważaj. A ty - wskazał poważnie na Isaaca palcem - do mojego pokoju. Teraz. Musimy pogadać.

Zach wyglądał na bardzo poważnego. Ze skupieniem patrzyłam jak wychodzą z kuchni i ruszają na górę.

***

Wzięłam łyka wody, a potem zakręciłam butelkę i położyłam ją na stole. Bawiłam się nią bez celu pusto wpatrując się w ścianę.

- Słyszałem, że niedługo jest impreza - odezwał się Tyler poprawiając swoje włosy w lusterku.

Tego dnia w całej szkole panowała dziwna atmosfera. Wszyscy byli w pewien sposób ostrożni. To znaczy szeptali ciągle coś na ucho, szczególnie na mój widok. Domyślam się, że spowodował to powrót Isaac'a i fakt, że odjechałam z nim spod szkoły. Mało osób siedziało już na kampusie. Ludzie nie byli już tacy pewni siebie i swobodni. Każdy na swój sposób zachowywał się dziwnie, jakby się bali.

- U kogo? - zapytałam znudzona.

- U nowego - odpowiedziała Malia jedząc kanapkę.

- Jakiego nowego? - zdziwiłam się. Nie znałam żadnego "nowego" z naszej szkoły.

- U Olivera - wyjaśniła mi Sara podpierając brodę na pięści.

Oczywiście skojarzyłam, że mówią o przystojnym chłopaku, który ostatnio zagadał do mnie komplementując moją kurtkę.

- To on jest nowy?

To prawda, że "poznałam go" niedawno, jednak nie miałam pojęcia, że jest nowy. Jakoś szczególnie nie interesuję się ludźmi ze szkoły. W przeciwieństwie do Tylera, Mali oraz Sary. O Allison nie mogę tego powiedzieć bo również się na tym nie skupia, jest trochę inna, skryta w sobie. Akurat teraz nie było jej z nami.

ZŁAMALIŚMY ZASADYWhere stories live. Discover now