-rozdział 67-

207K 9.9K 6K
                                    

  ...
- Shhh skarbie -szepnął gładząc moje włosy- kocham cię. 

 Jasna cholera. 

 Stałam niczym posąg a jego ostatnie dwa słowa: „kocham cię" odbijały się echem w mojej głowie. Czy on naprawdę to powiedział? Może to jakiś sen, z którego zaraz się obudzę. Byłam tak zszokowana, że żadne słowo nie wychodziło z mojego gardła. W dalszym ciągu kurczowo trzymałam jego koszulkę i przyciskałam głowę do klatki piersiowej. Czułam jak jego serce rytmicznie bije, co w pewien sposób dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Jest prawdziwy, stoi tutaj i właśnie powiedział, że mnie kocha. 

Isaac, chłopak, który powiedział te dwa słowa jedynie trzem osobom w całym swoim życiu. Chłopak, który został okropnie zraniony i przez to stał się bezuczuciowy. Nie chciał darzyć nikogo jakimikolwiek uczuciami a co dopiero kochać. Tymczasem to ja, dość specyficzna ale pod żadnym względem nie niezwykła dziewczyna usłyszałam z jego ust „kocham cię". Delikatność, wrażliwość i czułość z jaką to powiedział na pewno zapamiętam do końca mojego życia. To jak spełnienie marzeń. Dopiero wtedy przekonałam się jak pięknym zjawiskiem są odwzajemnione uczucia. 

 Dalej trzymałam się jego ciała, lecz nie potrafiłam nic odpowiedzieć. Tyle myśli pojawiło się w mojej głowie. Z jednej strony chciałam powiedzieć mu jak bardzo zmienił moje życie, ile dla mnie znaczy i po prostu jak bardzo go kocham, ale z drugiej strony nie potrafiłam nic z siebie wydusić. 

 - Nie musisz odpowiadać tego samego -zaczął szeptać a ja w skupieniu słuchałam- zrozumiem jeśli tego nie czujesz. Nigdy nie byłem i nie będę dla ciebie odpowiedni, ale musisz to w końcu wiedzieć. Kocham cię Naomi i nic na to nie poradzę. 

Nie musisz nic na to radzić, po prostu mnie kochaj! 

 Musiałam coś powiedzieć. Przecież kochałam go, a on przez moje milczenie pewnie myślał, że nie odwzajemniam jego uczuć. 

 - Posłuchaj -powiedziałam łamiącym się głosem. Powoli puściłam jego koszulkę, a on poluźnił swoje ramiona, dzięki czemu mogłam spojrzeć prosto w jego oczy. Zapewne mój tusz się rozmazał a włosy poczochrały ale nie obchodziło mnie to. Zadarłam głowę do góry i ułożyłam dłonie na jego policzkach. Utopiłam na chwilę wzrok w jego szarych tęczówkach. Właśnie wtedy zauważyłam w nich ten tajemniczy błysk. Jego oczy mimo swojego zimna wtedy mówiły wiele. A przede wszystkim to, jak silnym człowiekiem był. Ile przeszedł, a zarazem ile dobra i ciepła w nim siedziało. Nie mogłam trafić na kogoś lepszego. To on dawał mi szczęście- chcę tego nieodpowiedniego chłopaka przy sobie. Nieważne ile razy powiesz, że jesteś nieodpowiedni dla mnie ja i tak nigdy się z tobą nie zgodzę. Nic mnie nie obchodzi twoja specyficzna przeszłość, widzę to, jaki jesteś teraz, tutaj. Wszystko inne nie ma znaczenia gdy jesteś przy mnie, rozumiesz? Cholera, tak bardzo się bałam... kocham cię Isaac i ja też nic na to nie poradzę.

Moje oczy zaszły łzami, chociaż tak bardzo chciałam się opanować. Nareszcie to powiedziałam. W końcu wie, że go kocham i mam nadzieję, że to co się teraz stało to nie są tylko puste słowa rzucone na wiatr. Nigdy nikomu nie wyznałam czegoś takiego. Był pierwszym chłopakiem, który tak bardzo zawrócił mi w głowie. 

Patrzyliśmy sobie w oczy a dookoła panowała błoga cisza. Jego twarz wyraźnie złagodniała a może nawet poczuł ulgę po moim wyznaniu. Najprawdopodobniej to właśnie go męczyło. Potrzebował pewności, że go kocham tak samo jak on mnie. Mam nadzieję, że jego wątpliwości co do tego, że go zostawię znikną. Isaac bardzo powoli i niepewnie przybliżył swoją twarz do mojej nie tracąc kontaktu wzrokowego. Lekko musnął moje usta co od razu odwzajemniłam z taką samą czułością, co on. To było piękne. Jak przekazanie naszych uczuć i tego jak bardzo go kocham w delikatny sposób. 

ZŁAMALIŚMY ZASADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz