-rozdział 14-

240K 11.3K 6.4K
                                    

Siedziałam na kamieniu całkowicie zdezorientowana. Isaac zaraz tu przyjedzie. Ta informacja dopiero dotarła do mojego mózgu.

Ale czy nie powinnam odnaleźć Olivera i powiedzieć, że wracam do domu?

Ale czy ja w ogóle chcę wracać do domu?

Rozdarta i niezdecydowana chciałam wrócić do środka jednak kolejny raz poczułam wibrację w kieszeni. Szybko wyciągnęłam telefon i przeczytałam:

Od: Zach
Wszystko w porządku? Dobrze się bawisz? Odpisz chociaż czy jeszcze jesteś w kraju bo nie mam jak tego sprawdzić. Nie ma mnie w domu i wrócę dopiero jutro.

O cholera. JEZU PIEPRZONY CHRYSTE.
Zawiodłam jego zaufanie.
Zawiodłam jego zaufanie.
Zawiodłam jego zaufanie.

CO JA ZROBIŁAM? Wzięłam narkotyki i jestem kompletnie odurzona! Przecież ktoś mógł mnie zabić, porwać, zgwałcić. A miałam być ostrożna, obiecałam...

W tym momencie zaczęłam cieszyć się, że Isaac postanowił po mnie przyjechać. Zaczęłam trzęść się z zimna i chyba... strachu. Mam pieprzone szczęście bo Zach wróci dopiero jutro. Znowu zniknął i pomiając już fakt, że nie wiem gdzie jest i co robi po prostu uda mi się przed nim ukryć to co zrobiłam.

Chyba, że Isaac postanowi mnie wydać.

Przestraszona, zdenerwowana i oziębnięta czekałam na przyjazd Isaac'a przestąpując z nogi na nogę. Szybko odwróciłam się w stronę ulicy gdy po okolicy rozniósł się okropnie glośny dźwięk gwałtownego hamowania. To on. Podbiegłam do auta jak się okazało mojego brata.

Dzięki, ci Boże, że nie przyjechał motorem.

Błyskawicznie wskoczyłam na siedzenie pasażera z przodu i zaczęłam pocierać swoje ramiona, aby się ogrzać. Popatrzyłam na Isaac'a. Spoglądał na mnie i chyba mogę powiedzieć, że był wkurzony albo zażenowany moim zachowaniem. Kurde, ja też byłam... Potem skierował wzrok na moje ręce pokryte częściowo farbami i zacisnął szczękę. Zaczął zdejmować z siebie szarą bluzę, pozostając w samej czarnej koszulce.

- Naprawdę nie musisz, jest...

- Zamknij się i po prostu to nałóż - warknął i rzucił materiał na moje kolana.

Posłusznie włożyłam ręce w rękawy i zapięłam zamek pod samą brodę. Oboje byliśmy świadomi tego, że najprawdopodobniej farba pobrudzi wnętrze bluzy, ale wolałam już nic nie
mówić. Oczywiście pierwsze co poczułam to cholernie mocny zapach jego perfum. Szczelnie przycisnęłam ogromnie duży materiał do ciała i zaciągnęłam się. Mam nadzieję, że tego nie zauważył.

- Właściwie to czemu zabrałeś mnie z imprezy? Bardzo dobrze się bawiłam - wzruszyłam ramionami uśmiechając się. Narkotyk nadal na mnie działał chociaż strach przed Zach'iem trochę mnię ocucił, nadal nie miałam pełnej świadomości moich słów i czynów. Moja odwaga próbowała dowiedzieć się, dlaczego Isaac sam z siebie postanowił mnie odebrać i przede wszystkim dlaczego tak się zdenerwował.

- Gdzie twoi przyjaciele? Miałaś się z nimi bawić - odpowiedział z wyrzutem.

Mistrz ignorowania moich pytań.

- Mówiłam ci. Tyler pewnie pieprzy kolegę w kiblu, w sumie Sara pewnie też obmacuje się z jakimś przystojniakiem, może jedynie Malia noramalnie się bawi.

Cholera powiedziałam to wszystko na głos? Słowa wylatywały z moich ust kompletnie niekontrolowanie, nie chciałam tego mówić!

- Czemu ty nikogo nie pieprzysz? -zapytał przelotnie spoglądając w moje oczy - a raczej ktoś ciebie?

ZŁAMALIŚMY ZASADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz