-rozdział 17-

243K 12K 7K
                                    

Rano obudziło mnie ciało. Dosłownie Tyler leżał na mnie całym swoim wielkim i umięśnionym ciałem, a ja nie mogłam oddychać.

Wiedziałam co go rozbudzi.

Z trudem przemieściłam swoją rękę pod jego ciężarem i perfidnie uszczypnęłam jego sutek.

- Kurwa! - mruknął łapiąc się za niego ręką i kładąc się na plecach obok mnie.

- Dzień dobry - zaśmiałam się z jego zmęczonej i skrzywionej przez ból twarzy.

- Rano powinnaś mnie budzić ze śniadaniem, a nie szczypaniem w sutek! - burknął przecierając podkrążone oczy.

- Nie wyspałeś się? - zapytałam siadając prosto.

- Niezbyt, ugh, jak miałem się wyspać kiedy ktoś w nocy dwa razy zapałał światło w pokoju - ziewnął.

Zaraz co?

- Jak to? Kto?

- Nie wiem, byłem oślepiony! Może to twój brat albo Isaac?

Nie mam zielonego pojęcia czy mój brat jest w domu. Ale z drugiej strony po co Isaac miałby do nas zaglądać?

Moje życie jest zdecydowanie dziwne.

Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły, a przed nami stanął Zach. Wyglądał na zmęczonego.

- Hej... - powiedział ale zatrzymał się nagle spoglądając na nas.

Uśmiechnęłam się. Tyler zrobił to samo i powiedział mu "cześć".

- Nie będę o to pytał - przewrócił oczami najprawdopodobniej mając na myśli Tylera w samych bokserkach - powiedz mi tylko czemu do cholery nie odbierasz telefonu?

Wtedy przypomniało mi się, że wczoraj gdy przeglądałam nieodebrane połączenia od Tyler'a, znalazł się tam rówież Zach. Kompletnie zapomniałam do niego oddzwonić.

- Ew, przepraszam... na śmierć zapomniałam. Byłam zmęczona po imprezie, ale nie martw się Isaac mnie odebrał.

- W takim razie okej, miło z jego strony. Ogólnie wszystko spoko? - zapytał.

- Tak, jak widzisz chyba dziś nie pójdziemy do szkoły... a u ciebie? Gdzie byłeś?

Nie wiem czemu ale naiwna miałam nadzieję, że nagle mi powie gdzie zniknął na całą noc.

- Pogadamy pózniej okej? Zjedzcie śniadanie. Idę się przespać -uśmiechnął się i zniknął z pokoju.

Och jasne, że się nie dowiem, niedoczekanie moje...

***
Popołudniu czułam się dobrze. Wypiłam kawę żeby mieć trochę sił i zjadłam jabłko. Właściwie nie wiedziałam co ze sobą zrobić, dlatego postanowiłam pogadać z Isaac'iem. Miałam mu kilka rzeczy do powiedzenia i wyjaśnienia.

Wyszłam z pokoju wcześniej wkładając na stopy kapcie-kotki. Szłam korytarzem, a potem skierowałam się na sam koniec, gdy przechodziłam koło łazienki moją uwgę przykuła rozmowa dochodząca z pokoju, do którego zmierzałam.

Zatrzymałam się, bo po prostu nie potrafiłam wygrać z ciekawością.

- Okej, daj mi jedną - mówił zciszonym głosem Zach - wezmę ze sobą Jacksona i Scotta, Dylan niedługo tu będzie. Będziemy w kontakcie.

Następne usłyszałam kroki. Spanikowana skręcilam do łazienki i cicho zamknęłam drzwi. Przyłożyłam do nich ucho starając się zidentyfikować jak daleko są dźwięki. Gdy ostatecznie po kilku minutach drzwi frontowe trzasnęły wiedziałam, że wyszedł z domu.

ZŁAMALIŚMY ZASADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz