Epilog

26 3 0
                                    

Rok później

Ręka Shadowa delikatnie przesuwała się po mojej głowie spoczywającej na jego piersi, a w tym samym czasie Zimer bawił się jego brązowymi kosmykami z cwanym uśmieszkiem na ustach. Poprawiłam się pod okrywającym nas kocem i z przyjemnością potoczyłam wzrokiem po przytulnym, zamkowym salonie doświetlanym ciepłym ogniem palącym się w kominku. Na futrzanym dywanie przed paleniskiem leżała rozłożona w swojej lwiej formie Nuqra, a przytulona do niej Trirer właśnie miziała ją po piaskowej sierści na brzuchu. Przy stoliku kawowym na miękkich poduszkach siedzieli Agder i Lauptus, rozgrywając między sobą kolejną partię wojny i dyskutując przyciszonymi głosami o jakiejś książce. Największy fotel w pomieszczeniu zajmowali za to przysypiający SolvIzar i Grejs, do którego piersi przytulał się otoczony opiekuńczymi ramionami FangAr – ich kilkumiesięczny synek. Maluszek poruszył się niemrawo, więc starszy tatuś pogłaskał go uspokajająco po pleckach okrytych fioletowymi śpioszkami w szare gwiazdki.

– Fang nie jadł już trochę – mruknął Grejs do męża. – Zaraz zapewne zrobi się głodny.

– Mhm...

– Może byś poinformował służbę, aby przygotowali mleko, skarbie? – zasugerował z lekkim naciskiem zastępca, ale Izar tylko oparł czoło o czubek jego głowy.

Shadow zaśmiał się cicho i przerwał na chwilę głaskanie mojej głowy, aby wyciągnąć telefon i napisać do służby w tej sprawie. Na szczęście maluch miał również cudownych dziadków, którzy zapewniali mu wszystkie potrzeby, gdy rodzice byli trochę za bardzo zmęczeni.

– Ej, znowu wygrałeś – oburzyła się Agder, rzucając trzymane karty na stół, a Lauptus tylko wzruszył beztrosko ramionami i wyszczerzył się do niej w niewinnym wilczym uśmiechu.

– Może byśmy coś zjedli? – zaproponowała z drugiego końca salonu Trirer, na co Nuqra podniosła lwi łeb. – Zbliża się pora kolacji.

– To co powiecie na naleśniki dla całej rodzinki? – zapytałam, otrzymując od każdego aprobujący pomruk, nawet Fang wydał się zainteresowany, choć jeszcze był za młody na takie jedzenie. – Shadow...

– Już, kochanie – odrzekł, znowu sięgając po komórkę i wystukał odpowiednią wiadomość do kucharzy. – Naleśniki dla całej rodziny SerenArien.

Odłożył po tym urządzenie, wracając do masowania mi głowy, na co mruknęłam z przyjemności. Lubiłam takie wieczory, wypełnione beztroską i rodzinnym ciepłem, kiedy mogłam obserwować mój prosperujący ród. Kiedy mogłam odpocząć i po prostu nacieszyć się chwilą, będąc blisko osób, które kochałam całym moim boskim sercem i które kochały mnie.

***

Uniosłam lekko do góry szeroki kaptur od cienkiego płaszcza, aby dokładniej przyjrzeć się osobie stojącej właśnie przy małym straganiku serwującym ręcznie robione przekąski. Dłoń w czarnej rękawiczce wysunęła się po reklamówkę z zamówieniem, a jej bliźniaczka wręczyła uśmiechniętemu sprzedawcy banknot. Głowę postaci mimo ciepłej wiosny również okrywał kaptur, spod którego wysuwały się od czasu do czasu ciemne kosmyki. Niski mężczyzna nawet nie rozejrzał się po praktycznie pustej okolicy, ruszając od razu w dół wąskiej uliczki odgrodzonej od reszty starego miasta w Aziru murem z kwitnących wiśniowych drzew, których zapach przyjemnie smyrał mnie po czułym nosie.

Po chwili napawania się wonią podążyłam powoli za nim, starając się nie stukać zbyt głośno obcasami od butów. Śledziłam wzrokiem, jak leniwie przechadzał się aleją, postanawiając w jej połowie zdjąć z głowy kaptur i roztrzepać czarne włosy. Zrównałam się z nim po chwili, delikatnie łapiąc za jego lewe ramię. Zatrzymał się gwałtownie i odwrócił w moją stronę, na początku mnie nie rozpoznając, więc po jego dłoniach przebiegły błękitnawe iskry. Jednak gdy dostrzegł moje oczy pod kapturem, rozluźnił się i cicho zaśmiał.

WolfKnight | AlternatywaOnde as histórias ganham vida. Descobre agora