Rozdział 13

24 3 0
                                    

W środku nocy obudził mnie nagły hałas, przerywając płytki sen bez marzeń. Uniosłam zdezorientowana głowę z pogniecionego koca okrywającego pryczę, ale nie zdołałam nic dojrzeć w bezwzględnej ciemności, w której pogrążał się areszt. Usłyszałam, jak pilnujący mnie strażnik zaklął po raz któryś z rzędu, po czym rozległ się kolejny trzask, jakby ktoś z impetem rozbił ceramiczną miskę na podłodze. W zupełności nie mogłam dojść do tego, co się właśnie działo, ponieważ nikt nie pokusił się o włączenie świateł. Pytać gwardzisty o wyjaśnienia nie zamierzałam, jako że żyliśmy w mocno napiętych relacjach. Ktoś musiał dać mu znać, że reszta służby dostała mimo moich próśb opieprz i obecnie unikałam z nim jakiejkolwiek interakcji. Na moje szczęście rano powinien ktoś go zmienić, choć miałam nadzieję, że nie Caden. Najchętniej powitałabym milczące towarzystwo strażnika od krzyżówek.

– Cholera! – krzyknął znowu mężczyzna, zwracając na siebie całą moją uwagę. – Cholera jasna!... Gdzie jest ten włącznik?!

Zrozumiałam, że jednak zamierzał zapalić więzienne lampy, do czego nie doszło przed następnym niespodziewanym hukiem. Coś wielkiego i metalowego gruchnęło niedaleko mojej leżanki, aż sama podskoczyłam zaskoczona hałasem. Nie miałam bladego pojęcia, co konkretnie powinnam zrobić, skoro zaraz to coś mogło spaść na mnie samą. Zgarnęłam swój koc, przykrywając sobie nim ramiona i zsunęłam się z zimnego, twardego posłania, wymacując ścianę. Sunąc po niej ręką, skierowałam się do wyjścia z celi. Nie chciałam teraz uciekać, po prostu próbowałam usunąć się z obszaru zagrożonego atakiem podejrzanych, zapewne ciężkich przedmiotów. Moje stopy szybko napotkały jakieś podłużne, acz cienkie zwały, nad którymi ostrożnie przestępowałam.

Po chwili moje palce straciły podparcie cegieł, co oznaczało, że wysunęłam się na korytarz. W porę postąpiłam krok wgłąb aresztu, inaczej kolejna rzecz uderzyłaby mnie centralnie w głowę. Wręcz poczułam podmuch wiatru, kiedy przesunęła mi się za plecami. Wzdrygnęłam się i skoczyłam przed siebie. Gdy się odwróciłam, gwardziście wreszcie udało się przestawić poszukiwany włącznik i oboje zdezorientowanymi spojrzenia wpatrzyliśmy się w przedziwną scenę. Na ziemi w moim „pokoju" leżały wszystkie kraty, które wcześniej oddzielały pomieszczenie od korytarza, a obok nich spoczywały płytki przykrywające sufit wokół zaszłych rdzą dziur po prętach. Strażnicy zapewne już tyle razy nimi trzaskali podczas mojej obecności w areszcie, że te w końcu nie wytrzymały i się złamały. Dobrze, że nie były dłuższe, pomyślałam. Zerknęliśmy na siebie z mężczyzną, który zamiast zapytać, czy nic mi się nie stało, wyleciał od razu z bezpodstawnymi oskarżeniami:

– To twoja sprawka?!

– Jak niby miałabym to zrobić?! – warknęłam poddenerwowana. – Sama mogłam nimi oberwać!

Zamilkł na krótki moment, kiedy ten fakt do niego dotarł, po czym ruszył w moją stronę prawie agresywnym krokiem, ale się nie cofnęłam. Moje ciało nadal nie potrafiło się nauczyć zachowawczych odruchów, podświadomie sądząc, że strażników bać się nie musiało. Ciągle zapominałam, że tutaj byłam jedynie niską kobietą i w dodatku znienawidzoną przez straż przestępczynią, którą większość chciała na miejscu zatłuc lub ewentualnie zgwałcić przed tym aktem. Zostałam boleśnie złapana za ramię i pociągnięta w stronę celi bliżej wyjścia. Nie opierałam się ze względu na wciąż doświadczany szok, dając się wepchnąć do wolnej klatki. Mężczyzna zatrzasnął za mną nieużywane kraty, zrywając przed tym koc z moich ramion.

– Siedź tu cicho! – warknął do mnie jak do psa bądź niewolnika, gniotąc w pięści wypłowiałe okrycie. – Pójdę to zgłosić, po czym natychmiast tu wrócę i się z tobą rozprawię.

– Nic nie zrobiłam – zaprotestowałam, wzdrygając się przed tym na chłód, który zdążył mnie owiać.

– I co z tego?! – Rzucił koc na podłogę, ale w takiej odległości od celi, abym nie mogła go dosięgnąć. – Wszyscy mamy cię już dość i tego, jak dobrze każą nam ciebie traktować. Takie potwory jak ty nie zasługują na nic poza cierpieniem.

WolfKnight | AlternatywaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz