Rozdział 24

28 3 0
                                    

*Shadow*

Grejs siedział pochylony w fotelu z zamkniętymi oczami, opierając łokcie o uda i od dobrych kilku minut rozmasowując sobie skronie. Jego lekko skrzywiona twarz świadczyła o rzeczywistym bólu głowy, ale trudno było mi stwierdzić, czy pochodził on od nadmiaru procentów znajdujących się w wypitej przez niego ilości wódki, czy raczej został wywołany przez opowiedziane rewelacje. Zastępca podczas słuchania naszego monologu puszczał nam na początku różnorakie, cyniczne spojrzenia, po czym zaczął sobie dolewać alkoholu, ale nie wypowiedział ani jednego komentarza. Teraz też milczał, już na spółę z nami.

Wydałem z siebie ciężkie westchnięcie i z brzdękiem odstawiłem swój kieliszek. Niby paliło mnie trochę gardło, jednak w żadnym razie nie czułem choćby minimalnego upojenia. Zerknęliśmy na siebie z mężem, zapewne oboje zastanawiając się ponownie nad słusznością wyjawiania Grejsowi tak długo skrywanej tajemnicy. Zimer podrapał się po boku szyi, zostawiając na niej czerwone ślady po paznokciach, które zniknęły dopiero po dłuższej chwili. Cisza wypełniała pokój, zaczynając nieznośnie dzwonić w uszach, co chyba skłoniło partnera naszego syna do wyrażenia swoich myśli.

– Ja pierdole – mruknął bardziej do siebie i dopiero po tym treściwym w emocje zwrocie podniósł na nas zmartwiony wzrok. – I ona... Ona nic mi nie powiedziała przez te siedemdziesiąt tysięcy lat?

Musiałem szczerze przyznać, że to pytanie mnie zamurowało. Spodziewałem się wszystkiego: braku wiary, ironicznego śmiechu, posądzania nas o kłamstwo, nawet ucieknięcia z salonu, ale nie oburzenia w związku zatajeniem przed nim prawdy.

– Może bała się twojej reakcji – zasugerował cicho wilk.

– Przecież bym jej uwierzył i wszystko wybaczył – odparł Grejs, prostując się na poduszkach z żywym płomieniem burzowym w oczach. – Proszę was, po tym, co przeżyłem z Dantem, przeszedłbym nad większością popieprzonych rewelacji. Poza tym od zawsze widziałem, że WolfKnight trochę się od nas różni, ale nie potrafiłem znaleźć wytłumaczenia tego zjawiska. Wydawała się ciut za granicą największej potęgi do uzyskania, wyższa w możliwościach fizycznych i regeneracyjnych. Przecież nie umknęło mojej uwadze, że potrafiła nie spać przez kilka dni z rzędu, że czasem nie jadła, że znikała gdzieś na dłuższy moment i nie rozmawiała ze mną na ten temat. Chciałem wiedzieć, o co chodziło, ale nigdy nie nadarzyła się okazja, aby poprawnie ją przycisnąć i przepytać.

– Wątpię, aby ci cokolwiek powiedziała, skoro nie chciała ujawniać rzeczywistości – westchnąłem, opierając policzek o dłoń. – Boskość do niedawna była dla niej naprawdę trudnym tematem. Nawet z nami nie rozmawiała o tym często, prawie w ogóle do momentu pojawienia się w jej życiu Sarkana. Pragnęła utrzymać ciebie i resztę rodziny w nieświadomości ciążących na niej zagrożeń, abyście o nią się nie bali i tym samym jej nie powstrzymywali.

– Mamy świadomość, że Wolf nawet czasem żałowała, że postanowiła naszej dwójce powiedzieć prawdę – dodał Zimer. – Tyle że, gdyby tego nie zrobiła, nie mielibyśmy obecnie szansy jej uratować. Ona jest zbyt dużo warta dla nas i dla całego Świata Mocy, abyśmy mogli ją bezpowrotnie stracić.

Pokiwałem głową i z powrotem skierowałem wzrok na zastępcę. Właśnie wtedy w moim umyślnie zapaliła się lampka, przez co mina mi jeszcze bardziej zrzedła, o ile było to możliwe.

– Cholera – mruknąłem, koncentrując na sobie spojrzenia pozostałych. – Przecież ty masz za dwa dni termin wylotu do Pustkowi.

Grejs zamrugał nieprzytomnie, jakby kompletnie wyleciało mu z głowy, że za dwie doby miał polecieć do kompleksu w celu zostania rodzicem pierwszego potomka z trzeciego pokolenia rodu SerenArien.

WolfKnight | AlternatywaKde žijí příběhy. Začni objevovat