Rozdział 25

34 3 0
                                    

* Zimer *

Miodowe, kocie oczy Nuqry posłały mi kolejne niezadowolone, ale równocześnie zmartwione spojrzenie. Lwica odruchowo oblizała dolną, obfitą wargę przekłutą złotym kolczykiem, licząc wszystkie teczki, które jej dałem. Mruknęła coś do siebie, po czym wsadziła je w uścisk swojego silnego ramienia, a drugą dłoń zakleszczyła na moim prawym barku i wyprowadziła mnie na korytarz. Na moment wsunęła się do swojego własnego gabinetu, aby odłożyć dokumenty i ostatecznie zamknęła go na klucz.

– Ile was nie będzie? – zapytała cicho, gdy skierowaliśmy swoje kroki na parter zamku.

– Maksymalnie dwa dni – odparłem, cudem powstrzymując się, aby nie rozluźnić ciasnego kołnierzyka szaty i tej morderczej pętli zwanej krawatem. Jak ja nienawidziłem krawatów i kołnierzyków. – Powinniśmy jednak wrócić wcześniej, o ile wszystko dobrze pójdzie.

– I WolfKnight powinna wrócić z wami – stwierdziła, obdarzając mnie jednym z najintensywniejszych spojrzeń w swoim arsenale. Byłem na tyle mądry, aby nie odwracać głowy w jej stronę. – W jednym kawałku, o własnych siłach.

– Co do drugiego warunku nie żywiłbym zbyt wielkich nadziei...

– Jak możesz być tak spokojny?! – warknęła nagle kobieta, łapiąc mnie za poły długiej do kolan marynarki i brutalnie przyciągając do siebie, abym nawiązał kontakt wzrokowy. – To w końcu twoja żona, moja przyjaciółka i najważniejsza osoba dla całego świata!

Nuqra szybko przerwała swoją wypowiedź, a wyraz jej twarzy złagodniał, kiedy dobrze wpatrzyła się w moje oczy. W moje wypełnione wyłącznie strachem, zmęczeniem i determinacją oczy, w których zaczęły zbierać się łzy. Drżącymi dłońmi delikatnie złapałem jej nadgarstki i odsunąłem od swojego torsu, intensywnie przy tym mrugając, aby się nie popłakać i nie zniszczyć makijażu wykonanego mi przez Shadowa zgodnie z instrukcjami Higi.

– Przepraszam – wyszeptała radna, opuszczając ręce osłonięte burgundową garsonką.

Pokręciłem głową na znak, że nic się nie stało i ruszyliśmy ponownie z miejsca. Nerwowo zerknąłem na zegarek, ale ten uspokoił mnie wskazaniem, że do dwunastej pozostało całe pięć minut.

– Będę trzymać kciuki, aby poszło gładko – odezwała się cicho, dopiero gdy znaleźliśmy się na reprezentacyjnej klatce schodowej. – No i dopilnuję tu wszystkiego. Mam zrobić coś jeszcze oprócz tego, o co mnie prosiłeś?

– Nie, tyle wystarczy – odrzekłem głosem kompletnie wypranym z emocji. – Agder ma ci trochę pomóc w wolnej chwili, a o Agentów się w ogóle nie martw. Izar, Lauptus i Trirer wiedzą, co mają robić.

Skinęła głową, poruszając drobnymi, ciemnymi warkoczykami. Mogłem bezsprzecznie stwierdzić, że wszyscy już wariowali przez nieobecność WolfKnight i nie chciałem sobie wyobrażać, co stałoby się, gdyby moja ukochana zniknęła bezpowrotnie. Nawet pomijałem już w tych rozważaniach królestwo. Bardziej obchodziłoby mnie, co stałoby się z naszą rodziną, z Shadowem, ze mną. Jak szybko byśmy się załamali, skoro już było nam trudno utrzymać się w pionie? Jednocześnie pragnąłem rwać się do misji uratowania mojego wilczka, a z drugiej przeraźliwie się bałem, ale nie samego wyzwania, a stanięcia oko w oko ze stanem, w jakim Wolf się znajdowała.

Mimo tylu lat naszego związku, mimo tak bliskiego poznania i tak silnej miłości między nami, ja nadal nie wyszedłem z podziwu dla potęgi i wytrzymałości, jaką sobą przedstawiała. Ona tyle potrafiła przeżyć i znieść, a po wszystkim wrócić do pełnej sprawności, nie dać pozostawić na sobie żadnych rys. Dlatego też stwierdzenie, że moja wielka, cudowna i niepokonana Pani znajdowała się w stanie tragicznym, z wyczerpanymi siłami psychicznymi i fizycznymi, z myślami samobójczymi i chęcią rzeczywistego poddania, tak źle na mnie oddziaływało. Wziąłem głębszy wdech, szybko po tym wypuszczając zimne powietrze. Nie ważne, co na mnie czekało. WolfKnight i tak skończy w moich ciepłych ramionach, a wraz z Shadowem zadbamy o nią jak po każdej ciężkiej walce, którą toczyła.

WolfKnight | AlternatywaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz