okay | l.d.

By xcallmesunny

756K 47.7K 14.6K

„Myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego nie było to, że straciłam jego. Było nią to, że straciłam siebi... More

Prologue ✔️
1 ✔️
2 ✔️
3 ✔️
4 ✔️
5 ✔️
6 ✔️
7 ✔️
8 ✔️
9 ✔️
10 ✔️
11 ✔️
12 ✔️
13 ✔️
14 ✔️
15 ✔️
16 ✔️
17 ✔️
18 ✔️
19 ✔️
20 ✔️
21 ✔️
22 ✔️
23 ✔️
24 ✔️
25 ✔️
26 ✔️
27 ✔️
28 ✔️
29 ✔️
30 ✔️
31 ✔️
32 ✔️
33 ✔️
34 ✔️
35 ✔️
36 ✔️
38 ✔️
[2] Prolog
[2] 1
[2] 2
[2] 3
[2] 4
[2] 5
[2] 6
[2] 7
[2] 8
[2] 9
[2] 10
[2] 11
[2] 12
[2] 13
[2] 14
[2] 15
odpowiedzi na pytania do bohaterów 1
odpowiedzi na pytania do bohaterów 2
[2] 16
[2] 17
[2] 18
[2] 19
[2] 20
[2] 21
[2] 22
[2] 23
[2] 24
[2] 25
[2] 26
[2] 27
[2] 28
[2] 29
[2] 30
[2] 31
[2] 32
[2] 33
[2] 34
[2] 35
[2] 36
[2] 37
[2] 38
[2] 39
[2] 40
[2] 41
[2] 42
[2] 43
[2] 44
[2] 45
[2] 46
[2] 47
[2] 48
[2] 49
[2] 50
[2] Epilog
[3] Prolog
[3] 1
300k
[3]2
[3] 3
[3] 4
[3] 5
[3] 6
[3] 7
[3] 8
[3] 9
[3] 10
[3] 11
[3] 12
[3] 13
rok ff 🎉
[3] 14
[3] 15
[3] 16
[3] 17
[3] 18
[3] 19
[3] 20
[3] 21
[3] 22
Epilog 1
Epilog 2
Podziękowania
„OKAY" - nowa wersja
[3] dodatek
ogłoszenia

37 ✔️

6.5K 425 32
By xcallmesunny

     LEONDRE

     - Jednak potrafisz się uśmiechać - mówię, gdy wracamy po szkole do swoich domów.

     Staram się udawać, że wcale nie widzę, jak pali. To jeden z nawyków, które muszę w niej zaakceptować, chociaż niekoniecznie mi się podobają. Jednak, kiedy wypuszcza dym z ust, nie mogę się powstrzymać i zastanawiam się, czy Nick też się na nią tak patrzył, gdy paliła. Pewnie tak. Pewnie widział ją w każdej możliwej sytuacji i znał każdy zakamarek jej myśli.

     - Kto powiedział, że nie umiem?

     Długo zastanawiam się, jak zacząć, choć już od dawna mam w głowie pewien zarys. I mimo świadomości, że to, co zamierzam zrobić, jest w tej chwili najsłuszniejszą z opcji, mam pewne wątpliwości. Wiem, że nie powinienem stać z boku. Muszę zareagować, bo ona na moim miejscu zrobiłaby to samo. Ale z drugiej strony, jednym nieostrożnym ruchem mogę wszystko popsuć. Dlatego nawet sam się dziwię, kiedy ostatecznie decyduję się znowu odezwać.

    - Trudno się uśmiechać, kiedy ciągle się kłamie.

     Wiem, że nie chce słyszeć ode mnie tych słów, ale muszę to powiedzieć, zanim będzie za późno. Tak długo dbała o mnie, że zapomniała zadbać o siebie.

     - Niczego przed tobą nie ukrywam. Jesteś przewrażliwiony - wzrusza ramionami i przyspiesza kroku, nie czekając na mnie. Potwierdza to tylko słuszność tego, co powiedziałem.

     - Więc co z twoją mamą? Dlaczego ciągle się kłócicie? - łapie ją szybko za rękę, aby nie odeszła. Gdy chwytam ją za nadgarstek, papieros spada jej na ziemię, więc poluźniam uścisk. Nie chcę, żeby się mnie bała.

     Spoglądam jej w oczy i widzę w nich coś, czego zdecydowanie nie chciałem zobaczyć. Otwieram usta, chcąc coś powiedzieć, lecz mnie uprzedza.

     - Nie przeginaj.

     - Nigdy o tym nie wspominałaś.

     - Może nie ma o czym - uśmiecha się smutno i idzie dalej, odpychając mnie w stronę krawężnika. Coś w jej głosie każe mi nie odpuszczać, więc doganiam ją.

     - Nie dam ci spokoju, Parker.

     - Masz słabe wyczucie, Devries. Chyba nie wiesz, kiedy wypadałoby się zamknąć.

- Więc kiedy wypada się zamknąć?

- Właśnie teraz.

     Przez chwilę idziemy w ciszy, aż w końcu docieramy do skrzyżowania. Powinna iść w prawo, ale jakimś cudem zatrzymuje się i spogląda na mnie wyczekująco. Stoimy tak blisko siebie, że mogę wyczuć jej słodkie perfumy. Nieświadomie obniżam wzrok na jej usta, pomalowane czerwoną pomadką. Rozchyla je, jakby chciała wykonać jakiś ruch, a ja - widząc to - przełykam ślinę. Mógłbym położyć jedną dłoń na jej policzku, a drugą na karku. Mógłbym zrobić jeszcze jeden krok do przodu. Mógłbym ją nawet pocałować. Serce zaczyna mi bić mocniej, gdy przygryza wargę i ostatecznie się odsuwa. Kiwam głową na znak, że rozumiem. Wybrała rozsądniejszą opcję.

     - Gadałem dzisiaj z Charliem. Pytał o ciebie - zagaduję, nie potrafiąc znieść ciszy między nami. Dopiero później orientuję się, że to niezbyt wdzięczny temat, ale jest za późno, by się wycofać. - I chce się spotkać.

Oczywiście, że z nim nie rozmawiałem. Nie odzywa się do mnie, odkąd kazałem mu się zamknąć, kiedy spytał o prawdziwy powód zerwania ze Stephanie. Zrobiłem to dla jego dobra, bo jestem pewien, że nie chciałby usłyszeć odpowiedzi. Ma za miękkie serce.

- Wiem, jesteśmy umówieni na spotkanie.

- Jesteście umówieni - powtarzam, jakbym nie mógł przetworzyć tych słów. Dziewczyna przystaje na chwilę, zdaje się, że tylko po to, by spojrzeć na mnie z litością. Wywracam oczyma, bo wiem, że tylko mnie podpuszcza. - Nie, nie, nie. Źle mnie zrozumiałaś.

- Zależy o czym pomyślałeś.

     - Nie obchodzi mnie z kim się spotykasz. Nie o tym chciałem pogadać.

     - Dziwnym trafem rozmowa z tobą zawsze sprowadza się do jednego. Jesteś chorobliwie zazdrosny, mimo że jeszcze niedawno sam zaproponowałeś mi przyjaźń.

     Mógłbym powiedzieć o niej dokładnie to samo, ale się powstrzymuję.

     - Idziemy? - pytam, chcąc zmienić temat.

Continue Reading

You'll Also Like

3.2K 75 14
Książka praktycznie nie ma nic wspólnego z "Rodzina Monet" jest to moja historia a z Rodziny Monet są postacie i akcja rozgrywająca się w Pensylwanii.
768 59 9
TO JEST MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA PISANA STRASZNIE DAWNO, WIĘC JEŻELI NIE PRZESZKADZA CI CRINGE TO SE CZYTAJ, ALE NAPRAWDĘ OSTRZEGAM, ŻE NIE WARTO Marine...
229K 8.1K 43
Ona - Prefekt Naczelna z bagażem złych doświadczeń i załamaniem nerwowym, On - Prefekt Naczelny z bagażem ognistej w pokoju. Przed nimi ostatni rok n...
57.7K 3.1K 111
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...