Druga Szansa - Adam Lambert S...

By WiktoriaPawlik2

12.8K 1.1K 514

Bohaterka traci rodziców, nagle sam gwiazdor Adam Lambert postanowił ją przygarnąć... Dlaczego? To się okaże... More

Rozdział 1 - Drastyczne Zmiany
Nowe miejsce, Nowy dom
Przyjaciel na zawsze?
Niesamowita niespodzianka! Cz.1 - Wariaci trzymają się razem
Niesamowita niespodzianka! Cz.2 - Jak on to zrobił?!
Rozdział 2 - Dlaczego mnie to nie zdziwiło?
Blondyn...
Kolejny normalny dzień? Dobre
Ty mnie kochasz, ja Cię chronię
Z miłości można oszaleć
Party Hard... Cz.1 - Cisza przed burzą
Party Hard... Cz.2 - Ostra jazda!
Rozdział 3 - Miłość czy fałsz?
Nie umiem walczyć
,,Love"
Być tak ślepym na uczucie
Przyjaźń do śmierci
Rozdział 4 - Umierać z tęsknoty? Już nie
Tłumienie jest takie trudne
Brązowe oczy. Cz.1
Brązowe oczy. Cz.2
Wyjazd do Bułgarii :)
Hamuj się
Rozdział 5 - To mnie wypala... Cz.1
To mnie wypala... Cz.2
To mnie wypala... Cz.4 - Obrzydliwy dotyk
Uczucie na dnie
Rozdział 6 - ,,Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe"
Coś się kończy
Realizm czasem zabija wszystko
,,Bądź przy nim"
Początek nowej rzeczywistości?
Zniknęła
Rozdział 7- Propozycja dawnych lat
Jest dla mnie jak rodzina. Jakby zawsze nią był
Było blisko. Niebezpiecznie blisko.
Po co to robił?
Nie chce ryzykować
Rozdział 8 - Światło reflektorów. Cz.1
Światło reflektorów. Cz.2 - Kwestia milimetrów
Światło reflektorów Cz.3 - Z czym walczysz? Pomogę.
Światło reflektorów Cz.4 - Chcę, by pozwolił zapomnieć
Światło Reflektorów Cz.5 - Nie wiesz, czego chcesz!
Bliski kocha, ale miłości nie rozumie.

To mnie wypala... Cz.3 - Pulsujące blizny przeszłości

228 21 10
By WiktoriaPawlik2

-Adam, budź się. - Potrząsnąłem delikatnie ramieniem śpiącego mężczyzny. Chciałem dodać coś od siebie, by go zbudzić, ale obecność Wiktorii przy piosenkarzu odwodziła moje ,,żartobliwe" pomysły.

-Co? Ah Tommy... Co tutaj robisz? Coś się stało? - Zmierzył mnie zaspanym wzrokiem, a jego oczy zdradzały ostatnio niespokojny sen.

-Trzeba zacząć działać, a sami sobie nie poradzimy. Sprowadziłem więc moją dobrą przyjaciółkę, która pomoże nam się nim zająć. - Na moje słowa w oczach Lamberta pojawiła się wdzięczność.

-Nie wiesz jak się ciszę. O której dokładnie przyjedzie? - Spytał leżąc na posłaniu, ze śpiącą nastolatką przy boku.

-Będzie tutaj za dwadzieścia minut. Dałem wam trochę pospać, bo dzwoniłem dwie godziny wcześniej. Nie dziękuj. - Uśmiechnąłem się zadziornie, a Lambert uniósł jeden kącik ust do góry.

-Nie to nie, sam chcesz. Niczego nie trzeba przygotować na przyjście...?

-Hani. - Dodałem spokojnie - Nie, raczej z tym nie będzie problemu, ale ty chyba dawno nie widziałeś lustra. - Podparłem się na ręce, by wyjąć telefon z ciasnych spodni. Nie włączając ekranu podtrzymałem go wokaliście przed oczami lekko się śmiejąc, a Adam wykrzywił usta w nieładnym, zniesmaczonym grymasie.

-Nie mogłeś od razu powiedzieć? Ale tak w sumie, to będzie to problem, jeśli raz nie będę piękny? A poza tym nie chcę budzić Wiki. - Uśmiechnął się mimo poddenerwowania, ale potem jego twarz znowu przybrała smutny, zamyślony wyraz.

-Sam wiesz, że zawsze jesteś piękny. Inaczej kogo bym nazywał divą? - Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami i rozbawioną miną. - Idź do łazienki i zmyj ten tusz, a ja zostanę z Wiktorią.

-Dziękuję. - Zaczął się powoli podnosić, a dłońmi asekurował bezwładie leżącą głowę dziewczyny, po czym odłożył ją delikatnie na białą kołdrę. Nastolatka lekko się poruszyła, lecz potem dalej śniła. Adam odetchnął z ulgą.

-Tylko potem nie karz na siebie czekać. - Cmoknąłem za jego plecami, a Adam nie odwracając się pokazał mi środkowy palec i leniwie wyszedł z pokoju. Zaśmiałem się pod nosem kręcąc głową.

Jak ja lubię się z nim drażnić! Mogę to nawet uznać za moje uzależnienie. Odwróciłem głowę i spojrzałem na śpiącą czternastolatkę. Na początku nie wierzyłem w tę historię o córce, ale teraz nie mam wątpliwości, że Adam i ona naprawdę się kochają. Mam tylko nadzieję, że teraz jej wsparcie mu wiele da, może nawet zadecyduje o powodzeniu tego całego przedsięwzięcia, bo w końcu on chcę widzieć samego Adama... I nikogo przy nim. Teraz strach zaczyna ściskać moje gardło.

Nagle poczułem wibracje w dłoni, gdzie nadal znajdowała się moja komórka.

-Halo? Gdzie jesteś? - Dzwoniła Hania. Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju, by przypadkiem nie obudzić Wiktorii.

-Czy u was naprawdę tego nie słychać? Chyba dzwonię do drzwi od pięciu minut Tom! - Skrzywiłem się przez wybuch jej krzyku w słuchawce. Ta to potrafi huknąć... Ucho mi pęka.

-Nie mów do mnie To... Eh. Dobra, czekaj tam. - Wysyczałem i bez rozłączania wcisnąłem telefon do kiszeni dżinsów.

*******************

-Co to ma znaczyć?! Nie prosiłem cię o porady psychologiczne! - Skrzyżowałem ręce na piersi, a dziewczyna przede mną strzeliła we mnie rozzłoszczonym spojrzeniem.

-Ale to nie ty decydujesz! On musi sobie sam z tym poradzić, a chyba to ty mówiłeś, że zaczynasz się o niego martwić w tej kwestii? - Moja twarz złagodniała, bo miała racje...

-Masz racje. Po prostu ta sprawa zaczyna mnie wykańczać, bo cholernie się o niego boje. - Hania spojrzała na mnie cieplej i uśmiechnęła się budująco.

-Spokojnie, wiem co czujesz.

-Czyżby? - Wyprostowałem się zdziwiony.

-To że odziedziczyłam po mamie charakter wcale nie znaczy, że ani jednego razu się o nią nie bałam. - Łagodnie poklepała mnie po ramieniu.

Zawstydziłem się, bo rzeczywiście zapomniałem. Hania zna się na przestępstwach, na prawie, ale ona sama tego wszystkiego nie poznała sama. Mówi, że od kąd tylko pamięta, to zawszę podziwiała swoją mamę, w tym momencie najlepszego glinę o jakim kiedykolwiek słyszałem.

-Ty masz to na codzień... Podziwiam cię, wiesz? - Uśmiechnęliśmy się do siebie czule.

-Miło to słyszeć Tommy. - Jej oczy zalśniły wdzięcznością, a ja pierwszy raz zobaczyłem w niej wrażliwą osobę, a nie poważną mundurową w młodym ciele.

-A gdzie podziało się Tom? - Spytałem z uniesioną brwią.

-Jest tylko wtedy, kiedy mnie wkurzasz, dlatego się do niego przyzwyczaiłeś.

*Perspektywa Adama*

Przez pięć minut stałem. Odbicie siebie było obce. Oczy. Oczy napełnione strachem, nienawiścią. Zwątpieniem. Smutkiem. Lustro i ja w nim mnie przerażało.

To nie jestem ja. To nie jest Adam Lambert.

I w tym momencie pomyślałem o Tommym, o Wiktorii, o Jagodzie, o moim szczęściu, o mojej sile...

-Zrób to dla nas Adam - Odwróciłem głowę w prawo, a tam uśmiechał się do mnie Tommy - bo ja też nie zniosę więcej twojego smutku.

-Przepraszam... Przepraszam, że musisz w tym uczestniczyć. - Policzki mi się nagrzały, a oczy znów zaczęły błyszczeć jak szkło, gdy spojrzałem jeszcze raz na wrak siebie w lustrze.

Tommy podszedł z boku i objął mnie swoimi ramionami, a ja nie mogłem mu się nadziwić.

-Nie muszę, a chcę Lambert. - Szepnął mi ciepło do ucha... Spojrzałem na niego szczególnie, a on jeszcze raz oparł głowę o moje ramię. - Ale teraz mamy coś do zrobienia.

-Już przyjechała?

-Czeka na nas przy sypialni młodej. - Zrobił krok do tyłu i włożył ręce do kieszeni swoich ciasnych spodni, jego policzki opłyneły lekkim rumieńcem.

Wyszliśmy z łazienki, a ja dostrzegłem na korytarzu młodą, szczupłą dziewczynę. Na nasz widok serdecznie się uśmiechnęła.

-Witam. Pan Adam jak sądzę? - Podała mi rękę, a ja zdobyłem się na nieco chłodny uśmiech.

-Wystarczy Adam. Przez ,,pan" czuję się staro. Ty jesteś Hania? Możemy mówić do siebie po imieniu. - Dziewczyna kiwnęła głową z uśmiechem.

-Jest młoda, ale za to wie co robi. Można jej powierzyć życie. - Ratliff poważnie przedstawił młodą kobietę, a ta podziękowała mu skinieniem głowy.

-Chciałabym same szczegóły przedstawić wam przed wyjazdem, gdyż mam już wszysko poukładane, ale pozostała jedna rzecz. Tommy, mógłbyś poczekać na dole, a ja chciałabym porozmawiać z Adamem.

-E... J-jasne. - Blondyn zawachał się, ale za chwilę już go nie było.

-Jest jakieś ciche miejsce? - Spojrzała na mnie pełna powagi, a ja przytaknąłem.

-Oczywiście, to te drzwi.

Weszliśmy do środka i usiedliśmy na moim łóżku.

-Adam. Chciałam cię nieco... przygotować. - Jej słowa mnie zdziwiły, czego nie ukrywałem.

-Co masz na myśli? Przecież nawet nie znam planu działania. - Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.

-Ale ja nie mówię o planie, ale o tobie. Musisz być gotowy na każdy jego ruch i zachciankę... - Przerwałem jej po tych słowach.

-CO?! ,,Zachciankę"?! ON JEST CHORY! Szalony! I to na moim punkcie! - Wykrzyknąłem to z obrzydzeniem w gardle.

-Nie pozwolimy mu ciebie długo trzymać, ale on musi wierzyć, że na prawdę sobie ufacie. - Kontynuowała uspokajając mnie przy tym. - Tak trzeba postępować z osobami z uroniejami i problemami. 

-Ale... Co jeśli zacznie się do mnie zbytnio zbliżać? Nie chcę tego. - Strzeliłem w nią niemal błagalnym wzrokiem, a ona położyła rękę na mojej dłoni dla otuchy.

-Kazaliśmy w każdym prywatnym pokoju tego klubu założyć dyskretny podgląd. Nie damy mu zrobić nic więcej w te stronę. - Jej słowa mnie uspokoiły. Ale nadal miałem wątpliwości. - Adam, będzie dobrze.

******************** (Następnego wieczoru)

-Witam, byłem umówiony z... - Kasjer przy wejściu uciszył mnie podniesioną dłonią.

-Pokój numer czternaście. - Rzucił krótko, prawie szeptem. Wepchnął mi do dłoni srebrny kluczyk z małą przywieszką w kształcie serca. Mam złe przeczucia.

Poszedłem bokiem, przy mało zaludnionych stolikach. Nie chcę, by ktoś mnie rozpoznał. Jeszcze tego brakowało.

Moje serce zaczęło walić jak szlone, gdy stanąłem przed czarnymi jak noc drzwiami.

Moja dłoń z kluczykiem zawisła chwilę w powietrzu. Ugryzłem wargę. Nie chcę tam wchodzić! Mimo kamer... boję się go.

Pamiętam jego bezpośredniość i częste błyski w oku, ale szalone błyski... Lecz wtedy jeszcze tego nie widziałem.

-Piepszyć to... - Szepnąłem ostro do siebie i przekręciłem kluczyk w zamku.

Wszedłem niepewnie do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Pomieszczenie było świerze, a zapalone świeczki nie posiadały jeszcze rozpuszczonego wosku.

-Halo? Charlie? - Spytałem drżącym głosem. Starałem się mówić delikatnie.

Coś wbiło się w moją szyję. Poczułem igłę. Odruchowo machnąłem w stronę ukłucia ręką, ale po tym ruchu mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa.

Nogi, ręce. Płuca zaciskały się w piersi, serce zwolniło rytm, a obraz przed oczami rozmazał się.

Zacząłem lecieć do tyłu pozbawiony równowagi, ale czyjeś ręce mi przeszkodziły w upadku.

-Na prawdę masz mnie za takiego idiotę? Nie doceniasz mnie Adam. - Ten głos... Ta postać nade mną. Rozmazana, ale poznam ją.

Poczułem ból w głowie. Ciemność. I tylko ciemność.

Continue Reading

You'll Also Like

18K 1.1K 30
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...
10.4K 593 33
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...
24.2K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
70.7K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...