Joker
Obudziłem się rano. Harley jeszcze spała. Nie dziwiłem się jej. W końcu ten idiota bardzo ją zmęczył.
Leżałem na łóżku myśląc, jak mógłbym się zemścić. Zobaczyłem, że moja mała znowu zaczęła się niespokojnie ruszać. Kilka razy w ciągu nocy bardzo się wierciła obok mnie.
Pewnie miała koszmary. Zacząłem ją gładzić. Mój dotyk ją uspokajał. W końcu przestała się ruszać, ale ja dalej głaskałem jej rękę.
Postanowiłem się ubrać. Puściłem jej rękę, a ona się obudziła.
- Dzień dobry Harley...
- Cześć pączuszku - przeciągnęła się.
- Jak tam?
- Jestem po prostu zmęczona.
- Prześpij się jeszcze chwilkę, a ja zrobię śniadanie...
- Jestem głodna jak nigdy, ale spróbuję zasnąć - uśmiechnęła się.
- Czy... czy ten porywacz dawał ci coś do jedzenia?
- Nie, dał mi jedną szklankę wody... Ale już w porządku.
Westchnąłem i zacząłem wychodzić, kiedy usłyszałem:
- Czemu jestem w twojej koszuli?
Wyszczerzyłem się na wspomnienie o moich dłoniach na jej nagiej skórze.
- Prosiłaś, żebym cię przebrał.
Zarumieniła się i na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Wyszedłem z pomieszczenia, żeby zrobić śniadanie dla Harley.
Poszedłem do kuchni. Robiąc naleśniki myślałem o tym, co ten sukinsyn zrobił mojej małej. Postanowiłem dzisiaj się na nim zemścić.
Po zrobieniu śniadania zaniosłem je Harley. Wszedłem do sypialni.
- Proszę - podałem jej tacę.
- Największy przestępca w Gotham umie robić naleśniki?
- Jak widać - wyszczerzyłem się dumny.
Zaczęła pochłaniać śniadanie. Wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem się ubrać.
*Wieczorem*
Siedziałem i obmyślałem plan. Wziąłem telefon Harley, która akurat siedziała w łazience i znalazłem numer Mike'a. Przepisałem go na swój telefon i zadzwoniłem.
- Halo?
- Cześć.
- Em, J-Joker?
- 'szaleńczy śmiech' Tak, to ja.
- Czego ode mnie chcesz?
- Moglibyśmy się spotkać?
- Chcesz się ze mną spotkać?
- Tak.
- Po co, żeby mnie zabić?
Zaśmiałem się kpiąco.
- Gdybym chciał zabiłbym cię wczoraj, nie uważasz?
- Gdzie chcesz się spotkać?
- Pod starym domem Harley...
- Harleen, ona nazywa się Harleen Quinzel.
- Nie przerywaj mi idioto! Pod starym domem Harley Quinn o 19:00.
- Do widzenia.
- Cześć Mike'uś - rozłączyłem się.
Harley w tym momencie wyszła z łazienki.
- Pączuszku?
Odwróciłem się twarzą do niej.
- Tak?
- Pojechalibyśmy gdzieś? - uśmiechnęła się zalotnie.
- Gdzie?
- Chciałabym zrobić sobie tatuaż... albo kilka - zachichotała.
- W porządku.
...
Dotarliśmy na miejsce. Patrzyłem, jak Harley wybiera tatuaże. Mina faceta była bezcenna, kiedy nas zobaczył.
Siedziałem w poczekalni czekając na mój skarb. Zastanawiałem się co się za mną stało. Przecież nadal byłem tym psychopatą, a przez nią zacząłem w to wątpić.
Czytałem gazetę i ją zobaczyłem. Miała widocznie kilka nowych tatuaży. Czułem, że niedługo poznam je wszystkie dokładnie...
...
Dojechaliśmy do domu. Była już 18:30. Powiedziałem Harley, że zaraz wrócę i pojechałem na spotkanie.
Kiedy dotarłem na miejsce od razu zobaczyłem Mike'a. Chciałem go trochę postraszyć. Stał na środku chodnika z telefonem. Podszedłem bezszelestnie do niego. Stanąłem za nim i wyszeptałem:
- Jednak jesteś...
Gwałtownie się odwrócił i podskoczył.
- Czego chcesz?
Uśmiechnąłem się i oblizałem wargi.
- Czemu tak ostro? Mam do ciebie jedno pytanko.
Popatrzył na mnie zmieszany.
- Jakie?
- Kochałeś ją?
Spuścił głowę
- Nadal ją kochasz?
Nadal milczał.
- Więc dlaczego zrobiłeś jej taką krzywdę?!
- Ona mnie zostawiła...
- Więc?
- Kiedy zaczęła pracę w tym wariatkowie powiedziała, że nie chce już tego ciągnąć. Nie wiedziałem dlaczego to zrobiła. Chciałem się tego dowiedzieć.
Poszedłem do jej pracy mówiąc, że prosiła mnie o przyniesienie jakiejś teczki. Dowiedziałem się, że jest w biurze Arkhama. Poszedłem tam i podsłuchałem, że ponoć coś was łączy. Zaprzeczyła, ale kiedy poszła do biura tego Wilsona, a on zaczął ją o ciebie wypytywać Harleen się zdenerwowała. Wtedy wyszedłem. Myślałem, że nie masz z tym nic wspólnego. Parę dni później w wiadomościach zobaczyłem, że uciekłeś razem z Harleen. Byłem wściekły. Kiedy szedłem w nieznanym mi kierunku zobaczyłem twoje auto obok starej fabryki. Wszedłem tam i ukryłem się. Zobaczyłem was. Moją piękną Harleen (zacisnąłem ręce w pięści) i ciebie nad przepaścią. Wtedy ona... skoczyła. Chciałeś ją zabić! Nawet zacząłeś odchodzić!
Byłem na niego niezrozumiale wściekły.
- Ale wtedy zrozumiałem, że nie potrafiłbym tego zrobić!
Patrzył na mnie z przerażeniem. Wyjąłem strzykawkę ze środkami usypiającymi...
...
Postanowiłem jeszcze nie mówić Harley o tym, że w naszej piwnicy siedzi związany Mike. Chciałem go tam trochę potrzymać.
Wieczorem położyliśmy się na łóżku.
- Har?
- O co chodzi?
- Jutro zabiorę cię w pewne miejsce.
Uśmiechnęła się promiennie. Jej cudowny uśmiech...
- Cokolwiek, ale obym nie musiała znowu skakać do kadzi z chemikaliami - zaśmialiśmy się oboje i zasnęliśmy...
+×+×+×
Jak słodko ♡
Nie wiem jak wy, ale ja wolę właśnie tą wersję związku Harley - Joker
Gwiazdkujcie i komentujcie
Cusiek :*