We're more like a soulmates...

נכתב על ידי Shiruslayer

330K 37K 7.1K

Peter przenosi się do szkoły Nicholasa Fury'ego i stara się tam zaaklimatyzować,nieustannie utrzymując swój s... עוד

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
MARATON [06.08 o 20:00]
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
OGŁOSZENIE (rozdziały, Polcon i YT)
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Rozdział XXXIV
Rozdział XXXV
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVI
Rozdział XLVIII
Rozdział XLIX
Pytanie!
Nominacja.
Rozdział L
Rozdział LI
Rozdział LII
Rozdział LIII
Rozdział LIV
Rozdział LV
Rozdział LVI
Rozdział LVII
Rozdział LVIII
Zawieszam.
I'm back.
Rozdział LIX
Rozdział LX
Rozdział LXI
Rozdział LXII
Rozdział LXIII
Rozdział LXIV
Rozdział LXV
Rozdział LXVI
Rozdział LXVII
Ogłoszenie
Rozdział LXVIII
Rozdział LXIX
Rozdział LXX
Epilog
Posłowie i Podziękowania
Coś więcej?

Rozdział XVIII

5.3K 616 118
נכתב על ידי Shiruslayer


Całą lekcję przeleżał na ławce, pod czujnym okiem nauczyciela. Gdy dzwonek w końcu zadzwonił, pozostali uczniowie zerwali się ze swoich miejsc i wyszli z klasy, a Thor zawołał do siebie Petera. Gdy chłopak podszedł do niego, mężczyzna zaczął rozmowę.

- Synu Parkera, oddam ci twe urządzenie, pod warunkiem, iż już nie skorzystasz z niego podczas lekcji. Zrozumiano?

- Tak.

- Dobrze, możesz już iść. I powodzenia z synem Wilsona - mrugnął do chłopaka i uśmiechnął się promiennie.

Peter wyszedł z klasy i odetchnął ciężko. Co to było?

Petey: Właśnie Thor życzył mi z tobą powodzenia. To dobrze czy źle?

Wade, który właśnie szedł w kierunku sali Rogersa, masując obolałą głowę, aż przystanął na widok smsa.

- Rusz się, Wilson - mruknął Cable, który szedł tuż za nim.

- Już, już. Tylko odpiszę Peterowi.

Jego przyjaciel westchnął i podniósł bez większego wysiłku go za kołnierz, niosąc do klasy. Wade kompletnie się tym nie przejął, stukając w ekran telefonu.

Wade: Rozmawiałeś z nim o Nas? Nie wiem Peter, ale Thor jest całkiem w porządku, więc nie przejmowałbym się tym za bardzo.

Petey: Najlepsze jest to, że nie wspomniałem ani słowem. Chociaż zabrał mi telefon, mógł się jakoś dobrać do wiadomości.

Peter szedł pod salę Starka, na matematykę. Nauczyciel siedział w klasie i popijał kawę, robiąc coś na jednym ze swoich fikuśnych gadżetów. Peter całkiem lubił tego nauczyciela; był ekscentryczny o wręcz jedyny w swoim rodzaju.

Cable odstawił go na ławkę, a Wade od razu zszedł na krzesełko, nie chcąc denerwować Rogersa. I jak zwykle, wywołując dość spore zamieszanie w klasie, wyjął zeszyt z historii, jedyny jaki posiadał.

Wade: Napiszę po historii, ok? Miłej matmy, Pajączku. Kocham Cię.

Peter uśmiechnął się na widok treści SMS-a i schował telefon do kieszeni, po czym usiadł na swoim miejscu.

- Dobra, dzieciaki, wyciągamy karteczki - usłyszał złośliwy ton nauczyciela, a po klasie rozległ się jęk rozczarowania.

Aktualnie rozmawiali o II Wojnie Światowej, a Rogers gestykulował żywo, prawie nie biorąc oddechu między poszczególnymi słowami. Wade czuł, że zaczyna boleć go nadgarstek, ale notował wszystko co Cap powiedział. No bo niecodziennie ma się szanse usłyszeć o Wojnie od człowieka, który rzeczywiście w tej wojnie wziął udział, prawda? Aktualnie Amerykanie bronili Midway, Wade słyszał szum samolotów wzbijających się z czterech lotniskowców japońskich - „Akagi", „Kaga", „Hiryū" i „Sōryū" - stanowiących trzon wrogich wojsk. Oczami wyobraźni widział padających żołnierzy, lecące kule, eksplozje, pikujące samoloty rozbijające się o amerykańskie statki, posyłając je na dno.
Na czole Rogersa pojawiła się zmarszczka, gdy Japończycy zaczęli wygrywać, ale po chwili rozjaśniła się, bo Amerykanie brali odwet. W końcu bitwa o Midway była zdecydowanie momentem przełomowym w wojnie, złamany został bowiem ofensywny kręgosłup floty Cesarstwa. Nawet nie wiedział kiedy zadzwonił dzwonek.

Wade: Jak matma?

Petey: Kartkóweczka, zresztą jak zwykle. Czy on uwziął się tylko na nas, czy reszta szkoły też tak ma?

Wade: Musieliście mu czymś podpaść, bo na nas się tak nie uwiesił. Zwykle się znęca nad klasą, jak się go nie słucha albo olewa.

Petey: Było tak pewnie zanim doszedłem do szkoły, bo zrobił kartkówkę już drugiego dnia. I ja też musiałem brać w niej udział.

Wade: Jak Ci idzie matma?

Petey: Dobrze. Lubię ją, dlatego nie mam z nią większego problemu. W poprzedniej szkole uważali mnie za kupiona, więc to mówi samo za siebie.

Wade: A tutaj, tak nie jest?

Petey: Wolę się nie udzielać, bo czułem na własnej skórze, jak to się kończy.

Wade: Pamiętasz co masz zrobić, jak ktoś będzie Ci dokuczał?

Petey: Jasne, zawsze. Nie martw się, nic mi się nie stanie.

Wade: To nie tak, że się martwię. Znaczy martwię. Ale tylko troszkę.

Wade: Po prostu zamordowałabym każdego, kto by Ci zrobił krzywdę.

Petey: Wiesz, że i tak bym ci na to nie pozwolił, ale dziękuję.

Petey: To nawet słodkie.

Wade: A tam słodkie. To Ty jesteś od bycia słodkim w tym związku.

Petey: I potrafię to dobrze wykorzystać. Co nie zmienia faktu, że to słodkie.

Wade: Twoje spojrzenie Kota że Shreka na mnie nie działa, Pajączku.

Petey: Mhm, tak sobie tylko wmawiaj. Mój urok osobisty działa na wszystkich. Także i na Ciebie, kochanie.

Wade: Chciałbyś, Młody.

Wade: Czekaj... Jakich wszystkich?

Petey: Chodzi mi o to, że zazwyczaj wszystko uchodziło mi płazem. A co, zazdrosny?

Wade: Trochę...

Petey: Oj, nie musisz się martwić. Kocham tylko Ciebie.

Wade wyszczerzył się do telefonu. Szedł właśnie na zajęcia z Bartonem, co bardzo go cieszyło.

Wade: Ja Ciebie mocniej. W ogóle ten nowy jest z Twojej klasy?

Petey: Szczerze? Nie mam pojęcia. Tak jak spotkałem go dzisiaj rano, tak go już nie widziałem. Zastanawiam się czy da się z nim jakoś normalnie pogadać.

Wade: Może odwiedza szkołę tak często, jak ja.

Petey: Tym lepiej dla nas. Nie chcę być niemiły czy coś, ale naprawdę wolałbym Ciebie w pokoju, no.

Peter podniósł głowę znad telefonu i zdał sobie sprawę, że stoi przed salą gimnastyczną, gdzie miał mieć za chwilę lekcje. Wade też podobno miał mieć, ale nigdzie go nie było.

המשך קריאה

You'll Also Like

107K 8.2K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
8.9K 481 16
[𝐊𝐚𝐢 𝐒𝐦𝐢𝐭𝐡 × 𝐂𝐨𝐥𝐞 𝐁𝐫𝐨𝐨𝐤𝐬𝐭𝐨𝐧𝐞] Kai, Lloyd, Cole, Zane, Jay oraz Nya uczęszczają do tego samego liceum. Kai jest jednym z najbard...
30.9K 1.5K 9
Opowieść o miłości dwóch głównych bohaterów z serii Naruto. Najbardziej doceniona przez społeczność historia mojego autorstwa w nowej, dopracowanej w...
7.9K 834 22
! KSIĄŻKA NIE MA NA CELU SHIPOWANIA TUBBO Z RANBOO ! Jest to tylko fikcja literacka, a ich relacja w książce może być różnie odebrana przez czytelnik...