XXIII.Słaby tekst na podryw

1.9K 115 36
                                    

Zazwyczaj lekcje we wtorki strasznie się dłużyły, ale nie tym razem. Dzień Draco zleciał bardzo szybko. Zbliżała się kolacja, a zaraz po niej ma się udać do Snape'a, a z nim do.. do własnej rezydencji,gdzie odbędzie się spotkanie z Sami Wiecie Kim. Przełknął gulę, która powstawała w jego gardle i wyszedł z lochów. Bał się, tak cholernie się bał. A co najlepsze nie tylko Czarnego Pana, ale też pewnego chłopca o ciemnej czuprynie. Czuł jego wzrok i na śniadaniu, i na obiedzie, i na lekcjach, które miał z Gryffindorem. Wcześniej też tak było i można by było powiedzieć, że blondyn powinien się już przyzwyczaić, ale nie mógł, nie mógł po tym co wczoraj zobaczył, po tym jak sam sobie to przypomniał, jak chciał, jak pragnął się przybliżyć do Harry'ego. Nie był trzeźwy to fakt, był pijany i zraniony, ale nawet teraz, w pełni świadomy, nie mógł zaprzeczyć, że to nie był przyjemne. Wstydził się. Nie rozumiał, ale nie miał też nikogo kto by mu wyjaśnił czy porozmawiał, komu mógłby się zwierzyć ze swoich obaw. To go przytłaczało, był tak zatracony myślami o gryfonie, że nawet nie zauważył jak wpadł na grupkę chłopaków, z orłami na szatach.

-Malfoy wreszcie w ramionach chłopaków, pewnie jest zachwycony-zaszydził Middle

Draco spojrzał na nich zimnym spojrzeniem i łapiąc, w zgrabne dłonie, różdżkę spróbował przepchnąć się przez zbiorowisko.

-Co ci tak spieszno?- zatrzymała go ręka jakiegoś blondyna

-Nie dotykaj mnie jeżeli chcesz zatrzymać te piękną buźkę-warknął

-Oho Malfoy, słaby tekst na podryw, jak mam być szczery- odezwał się Middle, a blondyn odsunął kończynę od ślizgona.

Reszta krukonów zarechotała, natomiast Draco już nie wytrzymał, wyrwał się z kółka i popchnął Ricka na ścianę wbijając mu różdżkę w krtań.

-Wo, wo, wo, spokojnie-zaśmiał się brunet,ale szarooki widział, że jest przestraszony, nauczono go wyczuwać słabości.

-Odpierdol się ode mnie Middle, dobrze Ci radzę, weź te swoją zgraję przydupasów i spierdalaj stąd-syczał dwa centymetry od twarzy drugiego. Widział idealnie jego piękne niebieskie oczy, które teraz były przepełnione niepokojem, chyba zdawał sobie sprawę, że koledzy nie dadzą rady go obronić. Długie rzęsy machały w te i z powrotem, a oddech siódmoklasisty przyspieszył. Draco wyczuł coś podobnego, do tego uczucia w bibliotece. Chłopak nadal mu się podobał, nagle Rick zbliżył się niebezpiecznie, na co Malfoy odskoczył i uderzył go w twarz. Middle lekko się zawstydził,ale minęło to tak szybko, że ślizgon zastanawiał się czy sobie tego nie wmówił.

-Idziemy- warknął do reszty i zniknęli w Wielkiej Sali.

Blondyn zatrzymał się i patrzył na odchodzące sylwetki. Po prostu odpuścił? Nie to nie w jego stylu, szykuję się coś grubego, to na pewno nie skończy się dobrze. Parę młodszych uczniów również przyglądało się sytuacji, ale nikt nie ważył się odezwać.

Wszedł chwilę za nimi i usiadł na swoim standardowym miejscu, stracił apetyt przypominając sobie o spotkaniu. Co jeżeli Voldemort odczyta jego wspomnienie? Było bezpieczniej, kiedy tego nie pamiętał, po co ten głupi.. urwał myśl widząc golden trio, które kłóciło się wchodząc do sali w pośpiechu. Rudy i szlama zgodnie kiwali głowami. Kręcono-włosa była purpurowa na twarzy, otwarła buzię, ale ręka wpieprzleja uprzedziła jej krzyk. Wybraniec zmierzył ich groźnym spojrzeniem, ale widać było w nim nutkę zranienia, odwrócił się na pięcie i wyszedł z sali trzaskając drzwiami. Weasley mruknął coś do dziewczyny i zajęli miejsce udając, że nie widzą ciekawskich wzroków. Między innymi tego należącego do Dracona, który był ciekawy co było powodem kłótni, a może kto.

 Jadł spokojnie, para gryfonów opuściła salę dość szybko, a teraz i Malfoy się do tego zbierał, nie miał na to najmniejszej ochoty, ale czy ktoś pytał go o zdanie? Drzwi znowu się otworzyły, a oczom blondyna ukazała się sylwetka znajomego szatyna, który natychmiast spojrzał w jego kierunku. Zielone oczy były wypełnione żalem, a na widok Draco pokazały również wstyd, policzki natychmiast zrobiły się różowe, a kontakt wzrokowy urwał się tak szybko jak się pojawił. Malfoy wstał z zamiarem opuszczenia sali, spojrzał ponownie na Potter'a, który przyglądał się pewnej krukonce. Poczuł ukłucie.. zazdrości? Poważnie był zazdrosny o tego niedorajdę? Nie. Wmawiał sobie, na pewno sobie wmawiał. 

***

W sali Snape'a było zimno, jak zawsze. 

-Witaj Draco

-Dobry wieczór

-Gotowy?

-Oczywiście-odrzekł bez przekonania

Tłusto-włosy podszedł do niego i oparł rękę na ramieniu

-Będzie dobrze, nie odzywaj się niepytany i nie wychylaj, odpowiadaj na pytania zwięźle, nie wdawaj się w niepotrzebne dyskusję- poradził

Malfoy spojrzał na chrzestnego z wdzięcznością, jednocześnie notując gdzieś w głowię każdą usłyszaną radę.

Ubrali czarne płaszczę i ruszyli, Draco nie wiedział czemu nietoperz tak spokojnie przechadza się po zamku, co ja spotkają Dumbledore'a albo jakiegoś innego nauczyciela? Jak wyjaśnią to wyjście? Koniec końców opuścili zamek bez większych problemów, a po dotarciu do Hogsmeade teleportowali się. Serce blondyna biło tak szybko, że zastanawiał się czy to czasem nie koniec jego przygody na tym świecie. 

-Draco uspokój się, nawet ja widzę twój stres, nie możesz go okazywać przy Czarnym Panie

-Dobrze, przepraszam-powiedział i zaczął oddychać by wykonać polecenie profesora. Gdy jego serce trochę zwolniło kiwnął to czarnowłosego i weszli przez dobrze znane chłopakowi drzwi.

-Draconie, Severusie! Dobrze was widzieć, zasiądźcie-powiedział zimny głos, a serce szarookiego znowu wróciło do stanu, sprzed chwili. Jego ojciec siedział cicho i patrzył na Czarnego Pana pokornym wzrokiem, miał zarost i zmęczone oczy. Skóra była bledsza niż zawsze, a końcówki włosów nie przycięte, jak miał to w zwyczaju mężczyzna. Draco zastanawiał się czy spotykanie się tu, kiedy jego ojciec jest na celowniku, to dobry pomysł, ale nie chciał się sprzeciwiać. 

-Witam was, chciałbym poruszyć temat ataku, który miał miejsce przedwczorajszej nocy. Co o nim myślisz Lucjuszu?

-Ja.. o..em myślę, że to dobrze, że..osoby tego pokroju..-przerwał widząc uniesioną dłoń gada

-A ty Bello?

-Och Panie, cieszę się niezmiernie, że te plugawe istoty nie zaśmiecają i nie niszczą już więcej naszej krwi. Green'owie to był poważny, czystokrwisty ród, dopóki ta głupia zdzira nie zanieczyściła go swoją szlamowatą krwią

-Wystarczy. Prosiłem was o odwrócenie uwagi od Lucjusza, ale nie nakazałem zabijać rodziny Green'ów. Mogli się nam przydać..

-Ale Panie- przerwała Bellatrix, na co Draco uniósł brwi, jak śmiała?

-Kto jest za to odpowiedzialny?

Oczy członków spotkania zwróciły się na bliźniaków Carrow, a Ci podnieśli się powoli. Siostra otwierała usta, ale ubiegło ją zaklęcie

-Crucio- powiedział Voldemort, bez krzty zawahania 

Malfoy przełknął ślinę, a bliźniacy upadli na krzesła, ich ciała i twarzy wykrzywiały się z bólu.

-Mam też dobre wieści.Mamy nowego członka w naszych szeregach;Dracona Malfoya

Wszyscy spojrzeli w jego kierunku, a on starał się przybrać maskę obojętności.

-Draconie, cieszę się, że cię tu widzę. Mam dla ciebie niespodziankę, chcesz wiedzieć jaką?

-Tak Panie- odpowiedział automatycznie

-Jest to nagroda, a otrzymasz ją za wykonanie małego zadania- zrobił mroczną pauzę- musisz zabić Dumbledore'a.

Od autorki:

Ohohoh! Witam was tu znowu, jeju już dwudziesty trzeci rozdział, jak tam humory? Jutro piątek! Ja się bardzo cieszę. Przyjaciółka mi się rozchorowała, a miałyśmy iść jutro na miasto. No trudno, mam nadzieję, że szybko się wykuruję.

Buziaki i do następnego♥

No co jest Pottah? ||Drarry||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz