XLIV. Widziałem ten jego wzrok

1.5K 110 31
                                    


W pewien marcowy poranek, dokładnie miesiąc po dniu zakochanych, Pansy Parkinson odkładała Proroka Codziennego, który informował o kolejnych atakach śmierciożerców, kiedy do sali wleciała śnieżnobiała sowa, którą dziewczyna tak dobrze znała. Ptak podleciał do Pottera składając na jego rękach list w pożółkłej kopercie. Elementy układanki zaczęły się składać i czarnowłosa, nieważne jak bardzo tego chciała, nie mogła już zaprzeczać faktom. Jej miłość życia wybrała szlamę, szlamę Granger. Dziewczyna pewnie pożycza sowę od bliznowatego, bo przecież sama ma tylko tego zapchlonego kocura. Łzy cisnęły jej się do oczu na myśl, że jej ukochany wybrał kogoś takiego. Co ma Granger, czego ona nie ma, poza kołtunami na włosach? Wstała od stołu czując, że zaraz się popłaczę. Wyszła, a Blaise spojrzał za nią ciekawsko. Jednakże nie byli gryfonami, więc ani nie wstał i nie poszedł za nią spytać co się stało, ani nigdy więcej nie podjął tego tematu. Stwierdził, że jak będzie chciała to powie, w końcu jest jego przyszłą żoną.

Kawałek dalej Draco Malfoy również obserwował chłopca z blizną, byli ze sobą już jakiś czas, ale ich relację nadal się nie poprawiły. Trzymali dystans, a od czasu, kiedy w szale zazdrość Draco rzucił się na niewinne usta szatyna, nie całowali się ani razu, czasem przytulali, ale w głównej mierze rozmawiali, co wcale im nie przeszkadzało, kochali słuchać siebie nawzajem. Rozpoznał ruchy swojego chłopaka, tak samo zachowywał się wtedy, kiedy wściekły Draco zaskoczył go wciągając do klasy, chciał się na nim wyżyć i przy okazji dowiedzieć się co takiego chowa w tym żółtawym papierze. Tym razem uznał, że ma szansę, w końcu są razem, choć czasem ślizgon nie rozumiał, kiedy w ogóle polubił tą irytującą sierotę i czy w ogóle polubił. Wyszedł z sali i schował się za filarem czekając na Pottera.

-Ginny ciszej, bo jeszcze ktoś nas usłyszy- skarcił dziewczynę Harry

-Przepraszam, ale.. -urwała widząc Dracona- czego chcesz Malfoy?- warknęła, jednak mrugając jednym okiem.

Blondyn skinął głową w stronę dobrze znanej szatynowi klasy i cała trójka weszła tam bez słowa.

-Wyjdź Weasley.

-No wiesz co- oburzyła się dziewczyna- to słowa wdzięczności za zeswatanie was?

-Odsuń się od Harry'ego, a jeszcze raz go pocałujesz to zgolę ci te rudą grzywę.

-Jesteś naprawdę słodki- szepnęła niewzruszona, wiedziała, że ,,jej chłopak" na to nie pozwoli.

Drzwi kliknęły za rudowłosą.

-Cześć- odezwał się w końcu Harry

-Hej

-Co chciałeś? Przy okazji, nie obrażaj Ginny, ona jest naprawdę cudowna.

-Wierzę na słowo. Co dostałeś?

-Co?

-List- wyjaśnił- ma te samą kopertę co tamta.

-Jesteś strasznie zaborczy- wywrócił oczami- nie możesz być zazdrosny o każdą pierdołę.

-Nie jestem.. po prostu jestem ciekawski.

-Nie wiem co gorsze-zażartował- tak czy inaczej nie mogę Ci powiedzieć to tajne.

-Niby dlaczego?

-To tajne, więc Ci nie powiem

-Nie ufasz mi?

-To nie tak.

-Zastanawia mnie czemu nie zachowujemy się jak para.

-Co?- spytał zdziwiony nagłą zmianą tematu.

No co jest Pottah? ||Drarry||Where stories live. Discover now