LIV. Uciekajcie póki macie taką możliwość

1.3K 84 34
                                    


Hermiona usiadła w swoim ulubionym dziale. Kiedy uciekła po zerwaniu postanowiła się pouczyć, jednak nie mogła się skupić. Zostawiła wszystko i wróciła tam ustalić wszystko z Weasley'em, ten tylko kiwał głową. Dziewczynie było go żal. 

Czytała właśnie jedną z cieńszych ksiąg, kiedy nagle koło niej mignęły platynowe włosy. Natychmiast je rozpoznała i pomimo tego co powiedziała Ronowi nie miała zamiaru odpuścić. Przejechała ręku po grubym tomiszczu, którego jeszcze nie przeczytała.

-Pomożesz mi w zemście. - Wyszeptała z czułością. Zawsze miała dziwną więź z książkami. Złapała ją i ruszyła w miejsce, gdzie tak jak się spodziewała zastała ślizgona, stał do niej tyłem. - No proszę, proszę, Malfoy. Jak tam się żyję jako największy dupek na tej planecie? - Szarooki odwrócił się przestraszony, nie usłyszał kroków. Zamyślił się. Szatynka zacisnęła chude palce na okładce. Przejechałam palcem wskazującym po wklęsłych literach. Odliczała sekundy do zdzielenia go starym dziełem. Chciała zobaczyć wykrzywioną twarz, która z sekundy na sekundę robi się coraz bardziej fioletowa.

-Daj mi spokój Granger. - odpowiedział ze ściśniętym gardłem. Hermiona przestała ściskać książkę i przyjrzała mu się zmartwionym wzrokiem. Jego oczy były szklane, a ręce drżały.

-Muffliato. Malfoy...? - Zbliżyła się powoli. - O co chodzi?... Co się stało? - Maska Draco pękła. Nie mógł udawać zimnego arystokraty. Nie kiedy chodziło o Harry'ego. Rozpłakał się. Najzwyczajniej w świecie nie dał już rady. - Merlinie Mal... Draco. - Nie wiedziała co ma zrobić, nie tego się spodziewała. Odłożyła książkę na jedną z półek, patrząc na nią przepraszająco. 

-Przepraszam. - Wyszeptał blondyn. Trudno było mu złapać powietrze, wręcz dławił się łzami. -Musiałem. - dodał jeszcze ciszej. 

-Musiałeś?

-Ojciec... ojciec się dowiedział. - Hermiona ledwo to usłyszała. - Byłby w niebezpieczeństwie. Musicie stąd uciekać. Za dwa tygodnie wpuszczę tu śmierciożerców. Zabije Dumbledore'a.

-O czym ty mówisz? - Była zszokowana jego wyznaniem, ale wierzyła, że z nią nie pogrywa, taki ból nie mógł być udawany. 

-Dostałem misję... Ja muszę, bo inaczej moi rodzice... - Zaszlochał. -Nie mam wyboru. Muszę zabić...

-Draco... Harry wie?

-Nie mów mu! - Wykrzyczał co zaskoczyło dziewczynę. -Nie chce żeby wiedział...

-Pomógłby Ci!

-Nikt mi nie może pomóc! Uciekajcie stąd. Uciekajcie póki macie taką możliwość! Uratujcie ten pieprzony świat. Jesteście gryfonami!

-Draco... masz wybór, nie musisz... - Hermiona ledwo powstrzymywała łzy. Malfoy prychnął. 

-Nie mam...

-Pogadam z Harrym, on Ci wybaczy. Ko... Zależy mu na tobie. 

-Nie mów mu! Proszę Granger... po prostu ucieknijcie. Dziś w nocy.

-Nie, sam powiedziałeś, że jesteśmy gryfonami, nie uciekniemy.

-Musicie! 

-Nie... Draco, proszę Cię, powiedz Harry'emu. On nie da rady... Myśli, że go rzuciłeś bez powodu, że się nim znudziłeś.

-Byłem egoistą, wiedziałem jak to się skończy... - Ślizgon się trochę uspokoił. 

-Uciekniemy. 

-Co?

-Uciekniemy. Jutro... w nocy.

-Dziękuję.

-Draco...

-Nie. 

Hermiona pokiwała głową. Śledziła wzrokiem arystokratę, ale kiedy zniknął jej z widoku wyszła z biblioteki. Starała się uspokoić myśli. Nie może tu zostawić Malfoy'a. Nie po tym wszystkim... Układała w głowię plan, ale żaden nie był idealny. Miał swoje ofiary... Draco nie może odejść, bo Voldemort zabije jego rodziców, ale jak nie odejdzie zginie Dumbledore i pewnie masa niewinnych uczniów. Jak pójdzie do dyrektora to pewnie zwyczajnie ją odeśle. Nigdy nie pozwalał robić nic Harry'emu. Zawsze był złotym jajkiem.  Jej też pewnie nie pozwoli. Co robić? Jak powie Harry'emu ten poleci do Malfoy'a i będzie próbował go uchronić, ale Potter nie mógł zginąć. Co robić? A gdyby tak... Przystanęła. Nie wiedziała jeszcze jak przekona Rona i Harry'ego do ucieczki, a co dopiero do tego, ale to... To mogłoby być najlepsze rozwiązanie. Uśmiechnęła się pod nosem. Nienawidziła Malfoy'a, ale mimo to musiała mu pomóc. Nie uciekną, nie oni. Malfoy ucieknie. Malfoy zostanie porwany. 

***

Pansy patrzyła na Dracona, który dłubał w sałatce. Spoglądał co jakiś czas na szlamę. A ta żyła w swoim świecie, nie wyglądała na szczęśliwą, siedziała sama z dala od reszty przyjaciół z roku. Parkinson uśmiechnęła się wpychając sobie w usta kawałek steku. Brawo Granger, pomyślała. 

Malfoy'a bardzo martwił brak Pottera, co jakiś czas patrzył na Hermionę by dostać odpowiedź, gdzie jest jego były, ale nie dostawał jej. Żałował swojego wybuchu, ale może dzięki temu ochroni Harry'ego i te jego świętą trójce. Musi powiedzieć Granger żeby wzięła też Weasley'ówne. Ślizgon nawet za nią przepadał, do czego w życiu by się nie przyznał. Będzie dobrze- wmawiał sobie. W najlepszym przypadku dożyję do końca wojny, a potem może ominie Azkaban. Był tchórzem, chciał uciec, ale sam tego nie zrobi, Czarny Pan znajdzie go bardzo szybko. Nie poprosi też nikogo o pomoc. Poza tym bał się o rodziców. Musiał i tyle... Może po śmierci będzie lepiej? Może spotka tam Pottera? Wtedy mu wyjaśni i będą razem na wieki. Zamrugał by nie dać ulotnić się łzie, która stanęła w jego oku. 

Blaise patrzył na Ginny, ale ta unikała jego wzroku. Było mu przykro. Co jej się nagle stało? Gdzie jest Potter? Może coś mu się stało i dlatego ma taki humor? Nie... już od jakiegoś czasu tak robi. Dlaczego? Najlepiej byłoby zapytać. Ale odbijać laskę wybrańcowi czy to nie samobójstwo? Chociaż Middle ma się do... Nie dokończył tej myśli, bo Middle'a też nie było w Sali. Przełknął ślinę. To jakiś znak z niebios żeby sobie odpuścił? Ale jak by mógł? Ginny naprawdę była piękna. Potter na nią nie zasługiwał. Zacisnął palce na widelcu. Spojrzał na Pansy. Uśmiechała się. To dobry znak. Niestety z Draco nie było tak dobrze, nawet nie potrafił udawać, coś się musiało stać, jednak brunet nie miał odwagi, a nawet prawa, pytać. Wiedział, że Malfoy jest dla niego miły jedynie z przymusu. Westchnął patrząc na tosta. Czemu wszystko musi być takie skomplikowane?

Od autorki:

Jak wam się podobała taka niespodzianka?  Cztery rozdziały w jeden dzień za to, że tak rzadko dodawałam! Wzięło mnie wczoraj wieczorem i napisałam parę scen z różnych rozdziałów. Dziś napisałam je całe. Może nie są za długie, ale takie miały być. 

Buziaki i do następnego ♥

No co jest Pottah? ||Drarry||Where stories live. Discover now