Rozdział 37

201 22 3
                                    


Anna 

Od trzech dni żyłam w szczęśliwej bańce. Podświadomie czułam, że czym więcej szczęścia ją wypełnia tym z większym hukiem pęknie. Nie wiem dlaczego to sobie robię, skupiam się na czarnych wizjach, kiedy mam godzinę dla siebie. Michał zabrał córkę na kolejne, setne już chyba zakupy, a ja korzystam z okazji stojąc pod deszczem ciepłych kropli, relaksujących moje obolałe ciało. Uśmiecham się sama do siebie wspominając skąd wzięły się ślady na moim ciele. Nie potrafię się nim nasycić, szczególnie kiedy widzę żar w jego oczach.

Wychodzę owinięta w ręcznik, nucąc pod nosem poranną melodię zasłyszaną w radiu. Szukając dresu w szafie, zauważam kątem oka ruch w salonie. Odwracam się widząc uśmiechniętą twarz Matiego. Zaciskam ręcznik, próbując zakryć jeszcze bardziej ciało.

- Co ty tu robisz? – staram się cofnąć do łazienki

- Co TY tu robisz? Od kiedy to mój brat sprowadza tu swoje dupy? – nie spuszczam z niego wzroku, ale nie pragnę konfrontacji. Wchodzę do łazienki kiedy widzę, że on podnosi się z sofy. Ubieram szybko dres i związuję mokre włosy i wychodzę, nie będę się chowała. 

Mati siedzi na łóżku w sypialni i trzyma w rękach koszulkę, którą założyłam kiedy w nocy wstawałam do dziecka. Chciałabym ją mu wyrwać, ale jego wzrok mnie powstrzymuje.

- Bawicie się w domu czy tylko w burdel? 

Już wiem, że coś jest nie tak, więc wychodzę z sypialni, a on podąża za mną. Z nerwów, nie potrafię sobie przypomnieć jak dawno Michał wyszedł z domu. Szukam wzrokiem telefonu.

- Od kiedy tu jesteś ? - nawet na niego nie patrzę. Jednak po chwili czuję szarpnięcie ramienia - Zadałem ci pytanie

- Puść mnie - wyrywam się, ale już czuję, że zostanie mi ślad po tym uścisku - mieszkamy tu od paru dni.

- Ach tak, mieszkacie ... widziałem zabawki - wskazuje wzrokiem na pokój Helenki - czyli poznam dzisiaj moją siostrzenicę. Może zanim to nastąpi, poznam bliżej dupę Oziego - wyciąga do mnie rękę, a ja odruchowo cofam się w przeciwnym kierunku.

- O co ci chodzi? Czego ty chcesz?

- Czego? Pomyśl ... - śmieje się, chociaż jego oczy nadal są mroczne - pewnie i tak cię dostanę w spadku, jak już przestaniecie bawić się w dom, tylko nie wiem czy wtedy będę cię chciał, teraz cię chcę, co ty na to ? możesz mieć dwóch braci ...

- Co ty pieprzysz ? czy Ozi wie, że tu jesteś ? - próbuję ukryć strach, jednak widzę, że nie udaje mi się ukryć swoich obaw. Mati nakarmiony moim przerażeniem śmieje się złowieszczo. Oboje odwracamy się na dźwięk domofonu. Zamiast do drzwi cofam się do kuchni w oczekiwaniu na wejście Oziego. Mati rozsiada się na sofie z wyraźnym wyrazem zadowolenia na twarzy i nadal nie spuszcza ze mnie wzroku. Po chwili do mieszkania wchodzi Michał z Helenką w nosidełku, a za nimi Leo. Nie wiem co planowałam zrobić, ale Mati miał chyba gotowy scenariusz, który właśnie wprowadził w życie. Ozi szczęśliwy na widok brata, ściska go w ramionach, przez cały czas wymieniając męskie serdeczności. Próbowałam napić się wody, ale przez cały czas trzęsły mi się ręce. Kiedy Mati nachylił się nad fotelikiem powróciła panika.

- Zostaw ją - wszyscy odwrócili się w moją stronę. Dopiero teraz usłyszałam, że zareagowałam zbyt nerwowo - ona śpi. 

Podeszłam szybko do nich zabierając fotelik z dzieckiem do małego pokoiku, zamykając za sobą drzwi. 


Leo

Nie spodziewałem się spotkać tu Matiego, ale jeszcze bardziej nie spodziewałem się, że Anna będzie tak reagowała na jego obecność. Bracia dawno się nie widzieli i Ozi skupił się na radości jaką odczuwał na widok syna marnotrawnego, jednak zdecydowanie coś tu nie grało. Zdążyłem wnieść wszystkie zakupy do mieszkania, chłopaki cieszyli się sobą w salonie, a Anna nadal nie wychodziła z pokoiku dziecięcego. 

FatumWhere stories live. Discover now