Rozdział 32

225 22 5
                                    


Anna

Dotarło do mnie co robię, kiedy całe moje ciało pobudziło się do życia. Zabrałam dłoń, która gładziła jego pierś, cofnęłam się. Staliśmy, patrząc na siebie. Próbowałam ogarnąć podniecenie, które paliło mnie od środka. 

- Anka ...

- Nie, wyjdź proszę. Zostaw mnie.

Zwiesił głowę, podniósł swoją koszulkę, wychodząc odwrócił się w drzwiach. 

- Wyjdę, ale nigdy cię nie zostawię, to już chyba ustaliliśmy. Do zobaczenia jutro. 

Zanim zdążyłam zareagować już go nie było. Co się ze mną działo. Unikałam go przez całe tygodnie i radziłam sobie, aż do dzisiaj. Wakacyjny kurs ekonomii, który prowadziłam, właśnie się zakończył, więc nie wiem co z sobą zrobię od jutra. Nie mogę przebywać z nim pod jednym dachem. Moja silna wola się kończy kiedy go widzę. Ostatnio kiedy biorę Helenkę na ręce, czuję jego zapach. Jeszcze chwila i będę go błagała, żeby mnie przytulił. 


Piotr

Wróciłem do domu z ogromnym jednorożcem. Ledwo zmieściłem się w drzwiach z Ozim, który wychodził, właściwie to wybiegał.

- Co się stało? 

- Twoja siostra się stała!

- Daje ci popalić, co? 

Przywitaliśmy się i obaj zaczęliśmy się śmiać. 

- Tak daje mi wycisk. Dobrze cię widzieć. Kiedy wróciłeś ?

- Umówmy się wieczorem na mieście, pogadamy, bo właśnie ...

- Synku ! - i tyle było z rozmowy, kiedy mama zamknęła mnie w uścisku.

Parę godzin później wiedziałem już wszystko, że moja mama prawie adoptowała Oziego, że ojciec już nie chce go zamordować i że Anka nie odezwała się na ten temat ani słowem. Kiedy poszedłem z nią i Vansem na spacer, spacer okazał się sprintem wokół parku, więc nie zamieniliśmy ani słowa. Martwiło mnie to jej wyciszenie. 

Kiedy wróciłem późno w nocy ze spotkania z Ozim, widziałem, że w jej sypialni świeci się lampka, nie chciałem wchodzić, trochę cuchnąłem piwem i fajkami i nie była to dobra pora na rozmowę. Pozwolę się pokroić rano po kawie.

Kiedy zszedłem na późne śniadanie, na sofie siedział Ozi, który gadał w dziwnym języku do córki, mama piła kawę, a ojciec rozmawiał w gabinecie. 

- Hej ...  a Anka gdzie?

- Wyszła z psem

- Już drugi raz dzisiaj - mruknął Ozi raczej sam do siebie - pewnie wyjdzie jeszcze parę razy do południa.

Ubawił nas, ale zostawiliśmy to bez komentarza.

- Poczekam, aż wróci, bo chciałbym z wami o czymś porozmawiać. 

- Coś się stało? - zerwała się mama 

- Nic się nie stało, ale poczekamy, żebym nie musiał powtarzać każdemu z osobna.

Dopiero dwie godziny później do domu wczołgała się moja siostra i zajechany pies.

- Czyś ty zwariowała ?! - pierwszy dopadł ją ojciec - Patrz jak ty wyglądasz i zobacz co zrobiłaś psu. 

Nawet nie potrafiła mu odpowiedzieć, tak sapała, po czym wczołgała się do siebie po schodach. 

Dopiero po obiedzie wszyscy zebrali się w ogrodzie na kawie. Ozi właśnie się podniósł do wyjścia.

FatumWhere stories live. Discover now