Rozdział 9

200 25 3
                                    


Ozi

Ona mnie zabije. Nie mogę na nią patrzeć, bo nie ufam sobie, ale nie mogę puścić jej dłoni – to mnie przeraża. „Czy to jest randka?" – skąd mam wiedzieć , nie umawiałem się nigdy na randki. Spotykałem się z kobietami w jednym celu, żeby się dobrze zabawić. Nie wiem co się robi na randkach, wiem jak się uprawia seks, dobry seks, ale na boga , nie wiem co to jest – to teraz. Jak tylko przymknę oczy, widzę obraz tego pocałunku, czuję jej smak. Moje spodnie wypełniają się gwałtownie pod rozporkiem, na tyle, ze znowu muszę się poprawić. Nie mogę o tym myśleć bo oszaleję. Nie wiem czy to jest randka, nie wiem co to jest.

W wejściu do hotelu, Anna zachwiała się delikatnie w swoich szpilkach, które powodują mój ból głowy, albo ból lędźwi, sam już nie wiem, wpadła na mnie i jej usta znalazły się niebezpiecznie blisko. Dwa pietra wyżej mam pokój. Zacisnąłem dłonie w pięść, starając się opanować. W restauracji, szybko oddałem swoją kurtkę, żeby jej pomóc. Kiedy odbierałem jej płaszcz, musiałem zacisnąć zęby, kiedy zobaczyłem jej nogi i pośladki, ukryte pod idealnie dopasowaną spódnicą. Co się ze mną dzieje? Jak mam dotrwać do pierwszego dania? Ruszyliśmy za kelnerem. Położyłem dłoń na dole jej pleców i poczułem jak gwałtownie się cała spięła. Widocznie nie tylko ja będę miał dzisiaj ciężko. Boże dopomóż!

Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Moja odważna i silna Anna, robiła wszystko, żeby na mnie nie popatrzeć, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jej twarz lśniła, podkreśliła oczy, jej piękne włosy były idealnie gładkie, usta delikatnie błyszczały. Biała koszula, rozpięta do wysokości biustu, niesamowicie eksponowała kości obojczyka i długą szyję, na której delikatnie mienił się cieniutki łańcuszek z czarną perłą wiszącą pomiędzy piersiami. Jestem zgubiony.

- Anno ... - podniosła powieki. Moje serce przyspieszyło. Jej oczy ... - Musisz mi pomóc.

- Już to kiedyś słyszałam – próbowała się nie uśmiechnąć – Co mogę dla Ciebie zrobić?

Zamknąłem oczy, obrazy które miałem pod powiekami na dźwięk tego pytania, spowodowały, że musiałem poprawić się na krześle.

- No właśnie – sięgnąłem po karafkę z wodą, nalewając ją do naszych szklanek, oboje od razu po nie sięgnęliśmy – musisz mi pomóc przeżyć tą kolację. Spróbujmy rozładować chociaż troszeczkę to napięcie, bo istnieje duże ryzyko, że kolacja się skończy zanim podejdzie do nas kelner. Wyglądasz obłędnie, zapierasz dech w piersiach, kiedy do tego dodam wspomnienie pocałunku na molo ... po prostu szaleję w środku. Błagam Cię nie wzdychaj, nie oblizuj ust i zrób coś ze swoimi oczami.

- Mam usiąść w sali obok? – dzięki za to, że jest genialna. Tylko ona może rozładować tą atmosferę, ja jestem w stanie przerzucić ją przez ramię, zanieść do pokoju i nie wychodzić z niego przez tydzień. Jeszcze jedna szklanka wody.

- Tak najlepiej by było, chociaż istnieje duża szansa, że i tak odczuwałbym twoją obecność

-Nie pomagasz – tak pięknie się śmiała.

- Wiem, przepraszam. Może spójrzmy w kartę – kiedy sięgnęliśmy po karty, podszedł do nas kelner i doradził przy składaniu zamówienia. Anna do posiłku zamówiła czerwone wino, a ja chociaż zabiłbym za wódkę z lodem, pozostałem przy samej wodzie. Mój umysł musi dzisiaj chodzić na najwyższych obrotach.

- Wolę kryminały – odezwała się jak tylko kelner odszedł – kiedyś czytałam wszystko, teraz nie mam na nic czasu, nawet na dobry kryminał.

- Dlaczego Bournemouth? – zaczynałem się rozluźniać

- Dlaczego nie? To świetna uczelnia, wspaniali profesorowie, kierunek który mnie interesuje. Domknę temat podyplomówki, może już za parę miesięcy zacznę aplikować na posadę w London Stock Exchange. Wiele lat poświęciłam na to, żeby się znaleźć w tym miejscu.

- Co dokładnie poświeciłaś?

- Czas! Szalone życie nastolatki, imprezowanie na studiach, życie towarzyskie, beztroskość. Zawsze mocno stąpałam po ziemi, chociaż długo wierzyłam w świętego Mikołaja uwielbiałam oglądać bajki o księżniczkach .

- Ale dlaczego giełda?

- A dlaczego nie? Jest wyzwanie, adrenalina, ale nikogo przy tym nie zabiję – to tak oficjalna wersja, a chyba tak naprawdę siedzi to we mnie od drugiej klasy ogólniaka, kiedy to po olimpiadzie matematycznej mój nauczyciel powiedział do mnie i mojego kolegi: „Szkoda Szymon, że nie poszło ci tak dobrze jak Aninie bo przydałyby Ci się punkty na studia na politechnice, a Ania pewnie i tak będzie chciała iść na kosmetyczkę, to po co jej to" – uśmiechnąłem się, ale zacisnąłem pięść odruchowo – od tego dnia, nigdy nie byłam druga w klasie, zawsze pierwsza i nigdy też już nie powiedziałam „dzień dobry" temu gościowi, chociaż przyznaję matematykiem był dobrym, ale nauczycielem do dupy.

- Czyli zawsze byłaś najlepsza?

- Nie zawsze – zaśmiała się radośnie

- Czyli feministka?

- Czy ja wiem ... może trochę. Moja mama nie pracuje, nigdy nie pracowała, chociaż skończyła Informatykę Przemysłową na AGH w Krakowie. Po studiach wyszła za mojego tatę, urodziła dwoje dzieci, wychowała je. Teraz gdy na to patrzę, każdego dnia dziękuję jej za taką decyzję, miałam wspaniałe dzieciństwo. Tak, więc to chyba nie feminizm. Myślę, że w tym wszystkim chodzi o równe traktowanie pomimo płci, a przede wszystkim o to być mieć wybór ... może ja też kiedyś wyjadę w góry wypasać owce, ale będzie to mój wybór, tylko mój.

Dostaliśmy zamówiony posiłek, Ania kolejny kieliszek wina, na który ja też się skusiłem. Czułem się tak dobrze rozmawiając z nią, śmiejąc się z naszych przepychanek słownych. Nie wiem kiedy czas zleciał, ale zorientowałem się, że jest późno, jak restauracja opustoszała. W trakcie rozmowy zaproponowałem, żebyśmy przenieśli się na kolejny kieliszek wina do baru. Wstaliśmy gotowi do wyjścia, położyłem rękę na jej plecach, przepuszczając ją przed siebie i poczułem jak jej ciało znowu się spina. Przełknąłem. Kiedy siadaliśmy na wysokich barowych krzesłach, spódnica Ani jeszcze bardziej opięła jej nogę i pośladki, a kiedy zauważyła mój wzrok na jej ciele zarumieniła się delikatnie co spowodowało wrzenie w moich żyłach. Bezwiednie warknąłem, a ona podniosła oczy wpatrując się we mnie.

- Czy ty warczysz na mnie? – próbowała odwrócić to w żart. Uśmiechnęła się

Nie mogłem nic powiedzieć. Sięgnąłem dłonią do jej twarzy, utkwiłem wzrok w jej ustach i delikatnie potarłem je kciukiem. Otworzyła je delikatnie i poczułem jej ciepły oddech. Kiedy znowu popatrzyłem w jej oczy, całe błyszczały.

- Możemy tu wypić kieliszek wina, ale możemy to zrobić też w moim pokoju – wyrzuciłem z siebie zanim się zastanowiłem nad znaczeniem tych słów. Zamarłem kiedy zobaczyłem jak opuszcza wzrok i odsuwa się od mojej dłoni, ależ to zepsułem. Po czym mój świat trzęsie się w posadach, kiedy widzę jej przytakujący ruch głowy. Jeszcze raz dotykam jej brody, unosząc jej twarz i zmuszając by na mnie spojrzała – nie musimy, możemy tu zostać.

- Chcę iść do twojego pokoju – i to jest ta chwila, która ponownie zmienia moje życie i nawet jeśli wmawiam sobie że to nic nie znaczy, całym sobą czuję, że z tego brzegu odwrotu nie będzie. Pochwyciłem jej dłoń, tą która tyle razy przyniosła mi spokój i ukojenie. Tym razem nie czuję spokoju idąc z nią przez hol i czekając na windę. Całe szczęście do windy wchodzi też jeszcze jedna para, ale i tak ściskam jej rękę bardziej niż powinienem. Na drugim piętrze wysiadamy i prawie biegną do pokoju ciągnąc Anię za sobą. Muszę się uspokoić. Przed otwarciem drzwi zamykam oczy i głęboko oddycham , staję w drzwiach i czekam aż Ania przez nie przejdzie. Chwilę się wacha, prawie słyszę jej bicie serca, czuję jej podniecenie pomieszane ze strachem. Nie mogę jej pomóc, tą decyzję musi podjąć sama. Spogląda na mnie i przekracza próg pokoju.

- Napijesz się czegoś?

- Wody poproszę –mówi to tak szybko, ze zatrzymuję się nagle i zwracam w jej stronę.

- Aniu, nie musimy tu być, możemy zejść na dół – i dla potwierdzenia swoich słów, sięgam po kartę którą przed chwilą odłożyłem.

- Nie chcesz mnie tu? – pyta prawie szeptem

- Czy ja Cię nie chcę tu? Oszalałaś? Marzyłem o tej chwili. Nie potrafię nawet powiedzieć jak bardzo Cię chcę

- To pokaż mi, pokaż mi jak bardzo mnie chcesz – dzielą nas dwa, trzy kroki, ale kiedy poczułem jej wzrok na sobie i usłyszałem jej słowa, rzuciłem się na nią. 

FatumWhere stories live. Discover now