Rozdział 8

206 22 0
                                    

Anna

- Dokąd teraz? Prowadź ! – i wyciągnął do mnie dłoń, którą instynktownie pochwyciłam

- Byłeś już na molo ?

- Tak, ale z chęcią pójdę tam z Tobą

- Więc chodźmy. Jak długo tu zostaniesz ?

- Nie wiem, parę dni. Może tydzień

- Jak Twoje zdrowie? Wyglądasz dobrze, ale czy tak jest naprawdę ? – uśmiechnął się pod nosem z błyskiem w oku jak kot, który złapał kanarka.

- Cieszę się, że uważasz, że wyglądam dobrze – bez ostrzeżenia klepnęłam go w ramię – aauu, to za co ?

- Za pewność siebie, chyba ... więc?

- Jest dobrze. Lekarz i pielęgniarki stwierdzili, że jestem Ci winien pyszną kolację. Miedzy innymi dlatego tu jestem – zatrzymał nas i zwrócił się w moją stronę – to właśnie niniejszym czynię: zapraszam Cię dzisiaj na kolację.

- Śniadanie, kolacja ... już dawno tak dobrze za darmo nie jadłam – Ruszyliśmy dalej.

- Dlaczego wtedy wysiadłaś ze mną z pociągu, dlaczego pojechałaś ze mną do szpitala?

- Nie wiem, pewnie z tego samego powodu dla którego teraz nie potrafię się odwrócić i odejść, a może jestem dobrą samarytanką, a może liczyłam na to, że zobaczę Cię bez koszulki.

- Tyle zachodu, dla gołej klaty? Trzeba było powiedzieć mi o tym w pociągu, zdjąłbym ją dla Ciebie

- Niewykluczone, że jeszcze Cię o to poproszę

- Na to liczę.

- Widzę – śmialiśmy się na tyle głośno, że mijający nas ludzie odwracali się w naszą stronę.

Kiedy weszliśmy na molo, nie było jeszcze tłumów i co dziwne nie wiało, aż tak bardzo.

- Nie wiem nawet jak Ci podziękować za to co dla mnie zrobiłaś. Miałem wiele szczęścia, że usiadłem obok Ciebie w tym pociągu. Jestem Twoim dłużnikiem, wiesz o tym?

Zabrałam swoją rękę i zatrzymałam się w połowie mola, oparłam się o barierki i zapatrzyłam w fale. Stanął z mną. Zdecydowanie za blisko. Pochylił głowę, mówiąc wprost do mojego ucha

- Dziękuję Ci za wszystko i ... i przepraszam

Skręciłam zdziwiona twarz w jego stronę

- Przepraszasz? – nie cofnął się nawet na milimetr

- Przepraszam za to co za chwile zrobię, chociaż tego wcale nie żałuję, ale wiem, że to na zawsze zmieni to coś pomiędzy nami - powiedział wprost w moje usta i pochylił się nade mną jeszcze bardziej.

Mogłam tylko odczuwać, przejął kontrolę nad tą chwilą jak pewnie i przejmie nad następnymi które nas czekają. Spojrzałam na jego usta milimetry oddalone od moich, dał mi chwilę na wycofanie się. Zamknęłam oczy i cicho westchnęłam. Nie wiem co poczułam na początku, bo cała zapłonęłam w jednej chwili. Rozchyliłam usta zapraszając go nieśmiało do środka i wtedy jego język zanurzył się głębiej, liżąc i smakując mnie od środka długimi, delikatnymi ruchami. Dłonie zanurzył w moich włosach, jakby się bał, że za chwilę zniknę. Jego pocałunek był idealny. Zadrżałam. Poczułam gwałtowny skurcz między udami, tak że musiałam złapać się za jego niedopiętą kurtkę, by zachować równowagę. Wydał z siebie niski pomruk i zaczął całować mnie jeszcze intensywniej. Chciałam przyciągnąć go jeszcze bliżej, jakby to było w ogóle możliwe. Wspięłam się na palce chcąc pomóc moim pragnieniom, które tak intensywnie odczuwałam. Nagle Ozi przerwał pocałunek, ale nawet nieznacznie się nie odsunął. Staraliśmy się uspokoić nasze oddech, jego oczy błyszczały, a ja miałam wrażenie, że płonę.

FatumWhere stories live. Discover now