Rozdział 27

234 25 3
                                    

Leo

Myślałem, że fajnie będzie zobaczyć jego zdziwioną minę jak się dowie o Annie. Teraz jednak nie jestem pewien, czy chcę tu być. Po pierwsze nie ma zdziwienia na jego twarzy tylko gniew. Gdyby nie podali mu czegoś na uspokojenie, to chyba by nas pobił. Co nie wróży nic dobrego, bo dowiedział się tylko, że ona tu była, reszta niespodzianek chyba zatrzyma mu serce, więc szczerze przejęty rozglądam się za defibrylatorem. Widzę, że próbuje mnie zabić wzrokiem, ale to nie ja przekażę mu nowiny, więc może przeżyję. 

- Podam ci szklankę wody, uspokoisz się i porozmawiamy - zacisnął mocniej zęby, ale przytaknął. 

Wypił wodę, ale szklanka niebezpiecznie zaczęła się trząść w jego dłoni, więc ją zabrałem i stanąłem przy pani Helenie. Próbował poprawić się w łóżku i usiąść, ale chyba leki zrobiły swoje, opadł na poduszki i zasnął. 

- Czy ktoś mi wreszcie wytłumaczy co to się dzieje? - pani Helena patrzyła na nas podejrzliwie.

- Tak mamo, wyjdźmy na zewnątrz i porozmawiajmy. Leo zostanie tu i da nam znać jak Michał się obudzi. 


Ozi

Znowu zasnąłem, chociaż mógłbym przysiąc, ze chciałem chodzić. Ciężkie powieki sprawiły, że długo próbowałem je podnieść. Zanim mi się to udało, usłyszałem głos Leo "obudził się" . Podszedł do mnie i podał mi wodę. Po chwili pojawili się tato i babcia. Płakała, ale próbowała się uśmiechać, usiadła przy mnie. Chciałem ją zacząć pocieszać, że dobrze się czuję, że wszystko będzie dobrze, ale zanim się zebrałem, zacząłem sobie przypominać dzisiejszy poranek, słowo po słowie, chwila po chwili...

Nie mogę uwierzyć ...

- Jeśli jeszcze raz wstrzykną mi coś bez mojej zgody, wypiszę się na własne żądanie - chyba mnie zrozumieli, bo nikt się nie odezwał. Popatrzyłem na Leo, jemu ufałem najbardziej - Gdzie jest Anna? Co to znaczy, że zaczęła rodzić? Nic jej nie jest? A jej dziecko, nic mu nie jest?

- Synu ... - odwróciłem się w stronę ojca

- Nie, chcę to usłyszeć od niego - jeszcze raz spojrzałem na przyjaciela, który prychnął i uśmiechnął się krzywo. 

- Wiedziałem. Co chcesz wiedzieć? 

- Wszystko ! a przede wszystkim to dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś? Rozmawialiśmy już parę razy.

- Nie mówiłem ci , bo "wszystkiego" jest więcej niż myślisz i czekałem aż będziesz "wszystko" mógł wziąć na klatę.

- Mów...

- Tak jak obiecałem, wtedy po akcji, że cię do niej zabiorę, tak zrobiłem, z jedną różnicą, że to ją musiałem zabrać do ciebie, bo leżałeś tu jak kłoda i twój czas się kończył, ale to już wiesz. Tak więc, odszukałem ją, co nie było trudne bo mieszka z rodzicami w Warszawie

- Dlaczego nie mieszka ze swoim facetem?

- Jak już wspomniałem, odszukałem ją i poprosiłem, żeby cię odwiedziła. Zgodziła się, przyjechała tu, a teraz , no cóż ...  nadal mieszka u rodziców.

- Wie, że jestem przytomny? Dlaczego teraz nie może mnie odwiedzić? 

- Nie wiem czy wie, że jesteś przytomny ... a teraz posłuchaj ojca, bo moja wersja chodź prawdziwa, jest w wielkim skrócie, w WIELKIM.

- Co to znaczy?

- Kiedy Leo przywiózł Annę, ona była wysoko w ciąży, źle się czuła. Kiedy cię zobaczyła i kiedy Mati, no ...  on nie chciał, żeby tu była, no więc ... jak tu była, twój lekarz prowadzący proponował dla ciebie eksperymentalną metodę leczenia, bo nic nie działało, a ponieważ ani ja ani Mati nie mogliśmy być dawcami, a bank dawców ...

FatumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz